Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Czy niedzielne posiedzenie Rady Politycznej PiS przyniosło znaczące zmiany?

Piotr Semka, Do Rzeczy: Jeżeli popatrzymy na listę sześciu wiceprezesów, to wyraźnie widać, że właściwie nic się w strukturach partii nie zmienia. Przynajmniej czterech z nich możemy uznać za wiernych, funkcyjnych druhów: Adam Lipiński, Mariusz Kamiński, Joachim Brudziński i Mariusz Błaszczak. Potem dwaj politycy, którzy wywalczyli sobie własną,podmiotową pozycję -Antoni Macierewicz i Beata Szydło. Brak kogokolwiek z grupy wiekowej poniżej 50 lat. Zaskoczeniem było to, że wiceprezesem PiS nie został minister Mateusz Morawiecki. Ponieważ wcześniej krążyły plotki, że wicepremier znajdzie się w tym gronie, teraz w naturalny sposób pojawiły się pogłoski, że „wypadł z łask”. Druga osoba, której- - notowania spadły, to Dawid Jackiewicz.

Pewne kontrowersje budzi wyrzucenie Kazimierza Michała Ujazdowskiego z Komitetu Politycznego PiS. Krążą opinie, że to „kara za własne zdanie”. Jarosław Kaczyński uzasadnił tę zmianę w składzie tzw. „ścisłego kierownictwa” tym, że owszem, w PiS można mieć odmienne poglądy, jednak w pewnych wiążących sprawach w Komitecie Politycznym potrzebna jest jednomyślność.

W każdym tak licznym ugrupowaniu, jak trzydziestoosobowy Komitet Polityczny powinno być miejsce dla ludzi mających nieco odmienne poglądy, niż większość partii. Usunięcie Kazimierza Michała Ujazdowskiego z Komitetu Politycznego PiS nie umocni żywości dyskusji. Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł.

Przed Radą Programową krążyły pogłoski, że pewne rzeczy bardzo nie odpowiadają prezesowi PiS, zaś wczoraj wieczorem i dziś rano kilku polityków partii rządzącej, np. Mariusz Błaszczak, Jarosław Sellin czy Joachim Brudziński, mówiło o „koniunkturalistach”, którzy współpracują z PiS dla własnych korzyści, nie dla dobra Polski. Wyżej wymienieni posłowie i ministrowie mówili przy tej okazji np. o patologiach w spółce Skarbu Państwa

Oczywiście,istnieją pewne mechanizmy wewnątrzpartyjne, które pozwalają reagować na wszelkiego rodzaju słabości. Jednak brak tu jasnego mechanizmu, oprócz „sokolego oka prezesa”. Nie można narzekać na słabości partii, jeśli nie ma sprawnych, wewnętrznych mechanizmów, które pozwolą je zwalczyć.

Wielu dziennikaryz, publicystów czy politologów coraz więcej mówi o tym, że Prawo i Sprawiedliwość zaczyna iść drogą Platformy Obywatelskiej, że staje się po prostu „partią władzy”.

Taki problem niewątpliwie istnieje. Największym wrogiem PiS jest dziś ona sama. To zdanie liderzy tej partii powinni wbić sobie do głowy.