W mediach, a jeszcze bardziej w sieci, trwa dyskusja nad szansami Solidarnej Polski. W przeprowadzonym sondażu na portalu wPolityce.pl większość głosujących nie wróży „ziobrystom” sukcesu. Wyraźna mniejszość liczy na ich powodzenie, a lokująca się w środku pod względem liczby grupa uczestników sondażu uważa, ze nowa inicjatywa przetrwa, jednak bez szczególnego powodzenia. Michał Karnowski, redaktor naczelny wPolityce, podsumowując sondaż, pisze o słabych szansach ugrupowania, ale teza ta wydaje się oparta na bardzo niepełnych podstawach, biorąc pod uwagę sympatie do PiS większości czytelników jego portalu. Nie lekceważąc sondaży – warto jednak zastanowić się nad bardziej trwałymi przesłankami szans ruchu Zbigniewa Ziobro.


Przede wszystkim wykluczenie środowiska Ziobry z PiS ma miejsce w zupełnie innych okolicznościach niż wcześniejsze secesje z tej partii. Prawica Rzeczpospolitej wychodziła z PiS, który wprawdzie wpadł wówczas w moralną zapaść – ale politycznie był u szczytu powodzenia. Stąd też choć założyciele naszej partii działali wcześniej w Prawie i Sprawiedliwości – struktury w większości zakładali ludzie z zupełnie nowych środowisk, chcących pracować na rzecz wartości cywilizacji chrześcijańskiej w Polsce.


Secesja Polski Plus miała miejsce wprawdzie po wyborach w 2007 roku, które PiS przegrał, jednak w liczbach bezwzględnych znacznie swoje poparcie zwiększył. Także zmuszenie środowiska PJN do wyjścia z PiS miało miejsce po wyborach wprawdzie przegranych, ale po zaskakująco wysokim wyniku Jarosława Kaczyńskiego. Do ostatnich wyborów w partii i w elektoracie PiS było silne przekonanie o perspektywie zwycięstwa. Tymczasem PiS nie tylko przegrał, ale stracił około miliona wyborców. To tworzy zupełnie nowy kontekst – przegrana załamała nadzieje na szansę odsunięcia od władzy PO w przewidywalnym czasie, i to mimo narastającego kryzysu i fatalnych rządów. Strategia Prezesa okazała się drogą klęski, nie sukcesu. Problemem okazały się periodycznie prowokowane secesje, ale autor tych prowokacji – Jarosław Kaczyński. Tym bardziej, że po ostatnich wyborach samorządowych PiS stracił ogromną część sprawowanej wcześniej władzy lokalnej.


Wraz ze słabnięciem wiary w przyszłość rośnie frustracja w Prawie i Sprawiedliwości. Postępujący kryzys PiS powstrzymują jeszcze olbrzymie zasoby pieniędzy pochodzących z państwowych subwencji i lęk polityków tej partii przed polityczną samodzielnością. Świadom tych osobliwych atutów prezes Kaczyński próbuje jeszcze mocniej uruchomić destrukcyjny straszak beznadziei, konwertując w kółko powtarzane hasło „TYLKO MY mamy szansę na sukces” – na nowe „TYLKO MY możemy być realną opozycję”. Dziś jednak widać, że PiS coraz trudniej będzie zaspokajać wyborcze emocje swoich zwolenników i nadzieje swoich polityków. Dla partii przede wszystkim wyborczej, opierającej swą zaspokajaniu „głodu sukcesu” – to nieuleczalna choroba. Jej poczucie rodzi presję działania, coraz mocniej oddziaływającą na polityków, którzy nie chcą bezczynnie przyglądać się implozji swojego ugrupowania. To wszystko tworzy koniunkturę dla Solidarnej Polski. Ale koniunktura jest tylko szansą, a nie gwarancją sukcesu. Najważniejszą barierą, którą muszą przełamać nie jest zresztą pozycja Jarosława Kaczyńskiego.


Środowisko i inicjatywa Zbigniewa Ziobro musi przede wszystkim społeczeństwu powiedzieć czym chce być. Niepewność w tej sprawie zwiększa wrażenie, że Solidarna Polska chce iść tą samą drogą co wcześniej Polska XXI i PJN, że chce być „projektem” „pozycjonującym się” na „scenie politycznej”. W przypadku PJN miało to pewną racjonalność: przekonanie, że ludzie, którym się „fajnie żyje” chcą mieć „fajną partię”. Ale na horyzoncie widać wielkie narodowe i europejskie wyzwania – a nie bezproblemowe życie.


Prawdziwa polityka to wyłanianie narodowego przywództwa i wyznaczanie kierunku polityki państwa. To dawanie odpowiedzi (konkretnych odpowiedzi) na uczciwie podejmowane i określane wyzwania. Z polityków tej odpowiedzialności nikt nie zdejmie, szczególnie gdy w społeczeństwie będzie rosnąć świadomość potrzeby polityki właśnie. Tego nie zastąpią oryginalne pomysły powierzenia polityki partii zespołowi audytorów (Polska XXI) czy zwrócenia się do internautów o ustalenia programu w drodze internetowego quizu (PJN). Miejmy nadzieję, że tura rozmów z sympatykami zapowiedziany przez Zbigniewa Ziobro nie jest jeszcze jedną, tylko że bardziej ludową, formą tego rodzaju propagandowych efektów.


Obaw tych jednak nie rozwiewają deklaracje ziobrystów, że chcą robić to samo co PiS, tylko skuteczniej. Impas partii Jarosława Kaczyńskiego nie wynika bowiem jedynie z braku skutecznej koncepcji propagandowej, ale z ideowej pustki, ideologii „głodu sukcesu” i zasłaniania się bez przerwy argumentami „a PO”. Alternatywa polityczna nie polega bowiem na tym jak – „z pozycji centroprawicowych walczyć” o to, kto będzie wykonywał politykę PO, przyjmując traktat lizboński,  założenia pakietu klimatyczno-energetycznego albo udając, że nie widzi się państw, które w Europie bronią Krzyża przed Trybunałem Strasburskim – ozdabiając to wszystko narodową frazeologią.


Prawdziwe problemy dziś to kryzys demograficzny i polityka praw rodziny, solidarność środkowoeuropejska jako polityka budowania wpływu Polski i państw o zbieżnych z nami interesach na politykę Unii Europejskiej, groźba dyktatury relatywizmu (określenie Benedykta XVI) na którą odpowiedzieć trzeba nie okazjonalnym medialnym oburzeniem, ale metodycznym zaangażowaniem na rzecz wartości cywilizacji chrześcijańskiej, zachowanie waluty narodowej i obrona społecznej struktury Polski, jako najbardziej rolniczego kraju w Europie, wreszcie (zbierający te wszystkie problemy) kryzys patriotyzmu, na który nie jest odpowiedzią „nacjonalizm walki z innymi Polakami”, ale wskazanie wielkich zadań narodowych i budowanie wokół nich opinii publicznej.


Dziś jest potrzebne nie szukanie miejsca na scenie politycznej, ale rozbiórka tej sceny i rekonstrukcja polskiego życia politycznego. Prawica Rzeczypospolitej definiowała te wielkie problemy, między innymi w swym programie „Silna Polska dla cywilizacji życia” (dziś pracujemy już nad jego rozszerzeniem i aktualizacją). W polityce jednak – jak w interesach – nie wystarczy mieć dobre założenia, potrzebny jest przede wszystkim kapitał założycielski. Zbigniew Ziobro go ma, przede wszystkim w formie klubu parlamentarnego (którego nam na starcie nie udało się zbudować). Pytanie czy będzie miał odwagę zrobić to, czego nie potrafi zrobić Jarosław Kaczyński – dokonać zasadniczej rewizji polityki Jarosława Kaczyńskiego. Wyjść ze sztucznego świata propagandy na pole rzeczywistych problemów, w których rozstrzyga się przyszłość Polski i moralnej odpowiedzialności, która się z nimi wiąże.


Marian Piłka