- Czym jest wprowadzenie pogańskich figurek do katolickiej świątyni, jeśli nie bałwochwalstwem, bluźnierstwem? – zastanawiał się w telewizji wSensie Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy".
 
 Paweł Lisicki odniósł się do wydarzenia, które miało miejsce podczas otwarcia synodu amazońskiego w ogrodach watykańskich. Chodzi o figurki Pachamamy, czczonej przez rodzime ludy Ameryki Łacińskiej bogini płodności, które wywołały olbrzymie kontrowersje.
 

– Po tym, jak te figurki wylądowały w Tybrze, papież Franciszek zabrał głos i powiedział, że jako biskup Rzymu przeprasza za to, co się wydarzyło. Ale przeprasza nie tych katolików, którzy uważają, że ich wiarę się podkopuje. Gdyby to nie był wzgląd na osoby, to moglibyśmy wprost powiedzieć, że mamy do czynienia niemal z aktem bluźnierstwa – mówił Lisicki.

– Bo czym innym jest wprowadzenie pogańskich figurek do katolickiej świątyni? Tradycyjny język nie znałby innego pojęcia, niż właśnie to (bluźnierstwo – red.). No ale żyjemy w XXI wieku, wszyscy dialogują, więc powiedzmy, że może nie było to bałwochwalstwo czy bluźnierstwo, czym byłoby w normalnym języku, tylko że był to akt niestosowny, urażający uczucia – dodał

Według niego, "goteskowym" jest fakt, że papież nie przeprosił tych katolików, których uczucia zostały urażone, lecz tych, którym nie spodobało się zabranie figurki pogańskiej bogini z kościoła i wrzucenie jej do Tybru.

– To jest rzeczywiście groteskowe, mamy do czynienia z tragifarsą – zaznaczył

bz/wsensie.tv/dorzeczy.pl