· Parlament Europejski przedstawił stanowisko w postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącym rezolucji PE „w sprawie pierwszej rocznicy faktycznego zakazu aborcji w Polsce”.

· Postępowanie zostało wszczęte po skardze wniesionej przez Instytut Ordo Iuris.

· Rezolucja zawierała szereg nieprawdziwych tez na temat Polski, m.in. o rzekomym istnieniu „stref wolnych od LGBT” czy obowiązywaniu prawa zagrażającego życiu kobiet.

· Parlament Europejski uznał, że jego rezolucje nie mają na celu „ukształtowania czyjejkolwiek sytuacji prawnej” oraz wkład jaki wnoszą do dyskusji nie musi „prowadzić do konkretnych działań”.

· Zdaniem Parlamentu Europejskiego, organ ten jest jedynie „forum wymiany zdań”.

*******

W rezolucji z 11 listopada 2021 r. Parlament Europejski już po raz drugi przedstawił nieprawdziwe twierdzenia na temat Polski. W dokumencie zostały ponowione tezy o domniemanym istnieniu „stref wolnych od LGBT” oraz wezwanie do legalizacji aborcji bezpodstawnie nazwanej „prawem człowieka”. Brak swobodnego dostępu do możliwości uśmiercania dzieci nienarodzonych uznano też za naruszenie praworządności.

W tej rezolucji, tak samo jak w poprzedniej z 26 listopada 2020 r. „w sprawie faktycznego zakazu aborcji w Polsce”, znalazł się też punkt poświęcony Instytutowi Ordo Iuris, zawierający treści naruszające prawa i dobra osobiste Instytutu. Dlatego też Instytut zaskarżył obie rezolucje na podstawie art. 263 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, wnosząc o stwierdzenie ich nieważności.

Oba postępowania są w toku. W postępowaniu dotyczącym rezolucji z 11 listopada 2021 r., Parlament Europejski właśnie przesłał swoje stanowisko. Nie odniósł się w nim jednak merytorycznie do zarzutów stawianych zaskarżonemu aktowi, a jedynie stwierdził, że skarga ta jest niedopuszczalna.

W uzasadnieniu Parlament Europejski uznał swoją rezolucję za w ogóle niezmierzającą do wywołania skutków prawnych. Ma ona być tylko „wyrażeniem politycznego stanowiska przyjętego na zakończenie debaty”, ma mieć wyłącznie „polityczny charakter”, a użyte w niej sformułowania „wzywa”, „przypomina”, „potępia” itp. nie są sformułowaniami „o charakterze wiążącym czy też zobowiązującym”. Wynika to z tego, że PE, gdy nie występuje w roli unijnego ustawodawcy lub władzy budżetowej, jest tylko „forum wymiany zdań, w ramach którego posłowie ze wszystkich Państw Członkowskich spotykają się, by dyskutować i przyjmować stanowiska o charakterze czysto politycznym”. W związku z tym, rezolucje PE „nie mają na celu ukształtowania czyjejkolwiek sytuacji prawnej, lecz, szerzej mówiąc, wnoszą wkład do publicznego dyskursu politycznego w danej kwestii, który może, choć nie musi, doprowadzić do jakichkolwiek konkretnych działań”.

–  Można zatem przyjąć, że Parlament Europejski oficjalnie wycofuje się z pozycji uzurpacji quasi-prawnego znaczenia jego rezolucji, za pomocą których próbuje kształtować normy prawa międzynarodowego i wywierać nacisk na państwa członkowskie, aby dostosowywały swoje porządki prawne do oczekiwań europosłów i ich rozumienia praworządności – podkreślił r.pr. Jakub Słoniowski z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.


mp/ordoiuris.pl