- Opozycja ma teraz być miła i uśmiechnięta, tymczasem powinna ostro wygarnąć PiS-owi za przełożenie obrad Sejmu na czas po wybroach - stwierdza Jacek Żakowski w felietonie dla "Gazety Wyborczej"

Jego zdaniem, "PiS jest w rosnącym stresie". Jak zaznacza, "w ostatnich latach sondaże nie znajdują potwierdzenia w wyborach."

- Być może PiS ma badania zapowiadające zwycięstwo opozycji. To by tłumaczyło pobudzenie prezesa i plan kontynuowania posiedzenia Sejmu dwa dni po wyborach. - podkreśla publicysta "Polityki"

- PiS mydli nam oczy, twierdząc, że przerwa jest wyłącznie po to, żeby posłowie mieli czas na kampanię. Opozycja ma rację, że protestuje i domaga się kontynuowania obrad przed wyborami. Sęk w tym, że w nowym – spokojnym, łagodnym, konstruktywnym – wydaniu opozycja, która ma teraz być miła jak baranek, nie może – lub sądzi, że nie może – powiedzieć tego, co jest najważniejsze w sprawie powyborczego posiedzenia Sejmu. A koniecznie powinna to powiedzieć teraz.  - dodaje

- Sprawa jest poważna. Wbrew obietnicom na nielegalnie zwołanym posiedzeniu PiS może uchwalić przepisy, które zatrują ewentualne zwycięstwo dzisiejszej opozycji, faktycznie uniemożliwiając jej sprawowanie władzy  - stwierdza

- Dylemat baranka polega teraz na tym, że jest tylko jeden sposób, by takiej katastrofy uniknąć. Opozycja musi teraz jasno zadeklarować nielegalność powyborczych obrad i nieważność tego, co w ich trakcie będzie uchwalone. To jednak naruszy wizerunek baranka, ułatwi przyprawienie mu gęby złego wilka i zrujnuje strategię wyborczą - zaznacza

I podsumowuje:

"Liderzy opozycji muszą zdecydować, co zaryzykować: strategię wyborczą (czyli szanse zwycięstwa) czy owoce ewentualnego zwycięstwa. Nie zazdroszczę wyboru."

 

bz/wyborcza.pl