W Sejmie przedstawiono w ubiegłym tygodniu sprawozdanie Rady Ministrów z realizacji „Krajowego programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie” za rok 2013. W ramach programu samorządy mają pomagać rodzinom, w których występuje przemoc psychiczna, ekonomiczna, fizyczna i seksualna. Okazuje się, że w praktyce często oznacza to po prostu odebranie rodzinom dzieci.

Dokonano tego na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka. W związku z tym pracownicy socjalni odebrali rodzicom 571 dzieci.

Nie byłoby w tym, być może, niczego dziwnego, jeżeli rzeczywiście w każdym przypadku zachodziłaby rzeczywista obawa o życie czy zdrowie dzieci. Wiemy jednak, że w Polsce jest inaczej. Dzieci są odbierane rodzicom nie tylko dlatego, że są okrutnie bite czy molestowane, ale także z powodu… biedy. Najgłośniejszą sprawą była, zakończona po wielu perturbacjach szczęśliwie, sprawa Bajkowskich, których dzieci ostatecznie wróciły do domu. Obok tego można wymienić sprawę Matusików z początku 2014 roku, którym zabrano czwórkę z sześciu dzieci, bo nie mieli własnego mieszkania.

A potem rząd się dziwi, że w Polsce rodzi się mało dzieci. Skoro rodzice obawiają się, że wszechwładny urzędnik może arbitralnie stwierdzić „biedę” i dzieci zabrać, to trudno oczekiwać, by rodziny wielodzietne były normą…

bjad/poprawny.pl