Przed przystąpieniem do spowiedzi wielu z nas odczuwa lęk. Jak sobie z nim radzić, kiedy mowa o strachu wręcz paraliżującym? Na to pytania odpowiedział w rozmowie z Justyną Nowicką ks. prof. Jacek Hadryś z Wydziału Teologicznego UAM.
Ks. Hadryś jest także doświadczonym spowiednikiem oraz kierownikiem duchowym. Zapytany o to, co robić, kiedy przeżywamy bardzo duży lęk przed przystąpieniem do sakramentu pokuty i pojednania, odparł:
„Spróbować zaufać Panu Jezusowi, wybrać się do kapłana, o którym wiem np. od kogoś, że jest łagodny, że potraktuje z dużą cierpliwością. Można uprzedzić go wcześniej (np. na początku lub na karteczce), że się mocno denerwuję”.
Zasugerował także, że można pójść do spowiedzi z kimś zaufanym, kto na nas poczeka, modląc się. Przypomniał również, abyśmy nie zapominali o fakcie, że swoje grzechy oddajemy:
„[…] Temu, o którym wiemy, ze Jego miłość jest większa od każdego zła”.
Co z kolei zrobić, jeśli ze strachu… zapomnimy o swoich grzechach? Recepta jest dość prosta, ale skuteczna – zapiszmy sobie na kartce owoce rachunku sumienia, aby w trakcie spowiedzi móc na nią zerknąć.
Najważniejsze jest jednak samo uporanie się z lękiem towarzyszącym spowiedzi. Ks. prof. Hadryś sugeruje, aby próbować sobie wyobrazić zawsze miłosiernego Ojca, który wychodzi nam naprzeciw i wypatruje nas.
„On nie czeka po to, żeby potępić, żeby wytknąć, ale po to, żeby wziąć nas w ramiona, ucałować, przywrócić godność dziecka Bożego, obdarzyć nas przebaczeniem i łaską z zadziwiającą hojnością”
- dodaje kapłan.
dam/misyjne.pl,Fronda.pl