Ks. prof. Robert Skrzypczak

W sobotę, 21 marca 2020 roku, dostałem smsa od ks. Pawła, kapelana szpitala w Lublinie.

„Przed chwilą zmarł ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik”. W ostatnich latach nosił na sobie chorobę Parkinsona, słabł, wycofał się. Jeszcze w styczniu zdołał przesłać mi przez drugą osobę swą ostatnią książkę „Ludzka dusza, jaźń i osoba”. Wyjątkowo była bez dedykacji. W wielu innych książkach podarowanych mi przez Profesora widnieją niezapomniane wpisy: ”Mojemu Doktorantowi miłującemu myśl chrześcijańską”, „Dogmatykowi personaliście, żyjącemu Ewangelią”… W ubiegłym roku przesłał mi krótki list, cieszył się, że się rozwijam, publikuję, głoszę. Księdzu Profesorowi Bartnikowi zawdzięczam proroctwo, które wygłosił pod koniec pisania mej pracy doktorskiej. „Masz dar pisania – powiedział – Tym darem będziesz kiedyś służył Bogu i Kościołowi”. Wydawało mi się wtedy, że to tylko komplement.

Okazało się tymczasem, że potrafił odczytać moją przyszłość: pisane książki, artykuły, komentarze… Jakże mi służą jego wykłady, sposób analizowania tekstów źródłowych, którego uczył mnie w swym skromnym mieszkanku na Bernardyńskiej w Lublinie, sztuka zdyscyplinowanego, lapidarnego formułowania myśli, dotarcia do istoty, shierarchizowania ważności prawd. Przed obroną doktoratu powiedział: „Będą ci zadawać różne pytania. Niektórzy zrobią to z ciekawości, inni, by się pokazać. Im krótsza odpowiedź, tym bardziej kompetentna. Jeśli w odpowiedzi na pytanie wyjdziesz poza trzy zdania, zamorduję cię”. Nie wyszedłem. Żyję. Miał w sobie wiele ciepła i czułości, ale gdy tego sytuacja wymagała, potrafił przyciąć i skorygować.

Pozostawił po sobie ponad trzy tysiące artykułów naukowych, setki recenzji doktorskich, habilitacyjnych i profesorskich, ponad dziewięćdziesiąt książek, spośród których najbardziej cenne i doniosłe to „Dogmatyka katolicka”, „Personalizm”, „Filozofia historii”, „Misterium człowieka”. Wychował wielu wspaniałych naukowców, biskupów, duszpasterzy. Stworzył szkołę myślenia, zwaną personalizmem uniwersalistycznym. Osoba – według Profesora – to klucz w zrozumieniu i dowartościowaniu wszelkiej rzeczywistości, od Osób Boskich po pojedyncze procesy społeczno-polityczne oddziałujące na życie ludzkie. Pod koniec swego życia zaangażował się w pracę publicystyczną, pragnąc przenieść bogactwo katolickiego depozytu wiary w obszar doświadczenia człowieka.

Bez cienia przesady można powiedzieć, że Ksiądz prof. Czesław Bartnik to nasz „polski Ratzinger”. Znał się na teologii, jak nikt inny. Być może wprawi w zakłopotanie mieszkańców nieba z obawy, że ich tam nieźle przeegzaminuje. To wielki Polak, patriota, kapłan. Tylko przez przeoczenie papieże nie przyznali mu kapelusza kardynalskiego w dowód zasług dla Kościoła, podobnie jak udekorowani zostali w ten sposób wcześniej inni wielcy myśliciele wiary, jak Yves Congar, Henri de Lubac czy Hans Urs von Balthasar. Był autorytetem w sprawie myślenia personalistycznego. W 1995 roku papież Jan Paweł II napisał do Profesora osobisty list:


„Dopiero podczas wakacji zacząłem się wczytywać w „Personalizm”… Podziwiam ogrom erudycji i wielorakość przemyśleń. Czy personalizm sam jest systemem, czy też korzysta z systemów, choćby takich jak tomizm czy fenomenologia? W każdym razie serdecznie dziękuję”. My też serdecznie dziękujemy, Księże Profesorze. Polska i Kościół powszechny boleśnie odczuje brak Ciebie. Żyj w miłości wiekuistej z Twoim Boskim Oblubieńcem.

 

(wypisy z jego tekstów)

Każde życie, i moje i Twoje, jest „najwyższe”, niezwykłe i niepowtarzalne. Każdy też jest równej wartości wobec Rzeczywistości. I dla swojej pełni musi być poznawalne i jakoś wspólnie od wewnątrz rozświetlane. Któż może pozostawać poza zasięgiem owej pierwotnej wyroczni: „Kładę przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście… Ale tu jest twoje życie i trwanie twego pobytu na ziemi, którą pan dał przodkom twoim” (Pwt 30, 15. 20). Nie można uciekać, jak Jonasz, przed głoszeniem dzieł Bożych , dokonujących się pośrodku życia. Nie jest bynajmniej bluźnierstwem rozważać i mówić za Matką Bożą, że „Wszechmocny czyni wielkie rzeczy” (Łk 1, 49). W każdej osobie ludzkiej, choć przecież w każdym jednym trochę inaczej, bo na jej miarę.

Nie małą trudność stanowi dobranie klucza do naświetlenia komuś swojej osobowości. Nieświadomość człowieka wydaje się zalegać znacznie głębiej niż świadomość i pamięć oraz samorozumienie się. Nie rozumiem dobrze sam siebie. Dostrzegam w sobie wiele sprzeczności. Łączą się we mnie dziś przedziwnie: racjonalizm i mistycyzm, ambicja i poczucie niższości, gwałtowność i łagodność, szorstkość i miękkość, zamiłowanie do logicznej ścisłości i fantastyczna dowolność, smak trudnej filozofii i rozmiłowanie w poezji, zwłaszcza współczesnej, wyrachowanie i emocjonalność, szukanie samotności i czucie się jednym ze wszystkimi, wrażliwość i niepamiętanie, ucieczka przed zabieraniem mi czasu przez innych i serdeczne przyjaźnienie się z nimi, pryncypialność i tolerancja, gorąca religijność – bez cienia słabości wiary w Boga i Chrystusa kiedykolwiek – i ciągły dogłębny krytycyzm religijny, woluntaryzm i liczenie na pomyślny zbieg okoliczności, ostrość sądów i poczucie własnej niewiedzy, kontemplowanie prawdy i sceptycyzm, chłopski realizm i dziecięca naiwność…Nigdy nie chcę pozostawać i mieścić się w schemacie. Zdaje się, ze jestem wiecznym marzycielem i utopistą, jak większość chłopów. A zresztą „nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg” (1 Kor 3, 7). On jeden zna owoce.

Każdy człowiek, który czyta życie swoje i je tłumaczy, jest teologiem. Kiedy je przezywa w aspekcie nieskończoności, jest mistykiem. Kiedy zaś chce drugiemu pomóc pisać lepiej jego życie, jest kapłanem… I tak piszesz na skórze świata, wespół z innymi, swą Ewangelię, która jednak – jak i Chrystusowa – nie będzie nigdy dokończona, ani co do czasu, ani co do treści.

(ks. Cz. St. Bartnik, Mistyka wsi, Sandomierz 2018, s. 13-20).