W czerwcu Anna Grodzka, zdecydowana bojowniczka postępowości, zdecydowała o odejściu z Twojego Ruchu. Narzekała na to, że partia jest za mało lewicowa, a przecież nie po to Grodzka szła do polityki, żeby ustępować zaściankowemu prawactwu. Rzuciła więc partyjną legitymacją i przeszła do Zielonych. W klubie TR jednak została, ale nie na długo, bo we wrześniu Palikot znalazł sposób, by się jej pozbyć.

„Teraz ostatecznie wiem co należy robić. W partii Zielonych znalazłam swój prawdziwy dom. Czuję się pierwszą i na razie jedyną Zieloną posłanką w Polskim parlamencie. Ale przyszłość przed nami” – informowała Grodzka.

Tymczasem poseł z Biłgoraja nie szczędzi gorzkich słów o swojej byłej koleżance. „Anna Grodzka uwierzyła, że osoba transseksualna w Polsce może być liderem formacji… No nie może być” – stwierdził na antenie Polsatu, czym wywołał oburzenie nawet Agnieszki Gozdyry.

A przecież nie kto inny, tylko Palikot wprowadził Grodzką na polityczne salony. To on uczynił ją twarzą swojej partii, dając lewakom i reprezentantom środowiska LGBT nadzieję na realizację ich oczekiwań. To on mówił w programie Moniki Olejnik: "Figura Anki Grodzkiej jest figurą Chrystusa – kogoś, kto wziął swój krzyż na plecy i go niesie, a obok stoją ludzie i rzucają kamieniami, i próbują ją wywrócić, żeby nie doszła do tej swojej Golgoty".

Czyżby teraz sam doszedł do wniosku, że jego plany spaliły na panewce, a transseksualizm, związki homoseksualne czy genderyzm po prostu się w Polsce nie przyjmą, bo… „sory, taki mamy klimat”?

Nie dalej niż kilka dni temu Twój Ruch pozbył się ze swoich szeregów prof. Jana Hartmana, który zaproponował dyskusję nad związkami kazirodczymi i ich depenalizacją. Palikot i topniejąca garstka jego posłów uznali, że słowa naukowca z UJ „naruszają wizerunek i dobre imię partii, co stanowi rażące naruszenie statutu”.

„Władzę w partii Palikota przejęli faszyści, którzy nienawidzą postępu. Jeśli tak dalej pójdzie palikoty oświadczą, że praktyki homoseksualne są niezdrowe, a adopcja dzieci przez homoseksualistów to zły pomysł. Obawiam się jednak, że tej interesującej ewolucji kres położy wyrzucenie palikotów z Sejmu i nieunikniony zgon tej partii. Faszyzm w twoim Ruchu nie przejdzie” – komentował z nieskrywaną ironią Mariusz Dzierżawski.

Obserwując poczynania Palikota, można by zapytać, czy przypadkiem nie zaczął "nawracać się" na prawicowość. Jak jednak wiadomo, jedna jaskółka wiosny nie czyni, a polityk z Biłgoraja już niejednokrotnie dowiódł tego, jak wielkim jest koniunkturalistą, choćby wydając katolicki „Ozon”. Nie zamierzam tu rozckliwiać się nad Hartmanem czy Grodzką, która najwyraźniej już przestała być "figurą Chrystusa". Palikot po prostu łapie się w danej chwili tego, co może przynieść mu choć odrobinę popularności i kilka procent więcej w sondażowych badaniach, bo tak naprawdę tylko to go interesuje. Jakie poglądy ma naprawdę? To chyba najmniej istotne... 

Marta Brzezińska-Waleszczyk