Tomasz Poller: Jeśli chodzi o tzw. Strajk Kobiet, warto przypomnieć, że niektóre osoby z lewicy straszyły już kilka miesięcy temu wielkimi akcjami na jesieni. Mamy więc chyba do czynienia z czymś starannie wyreżyserowanym, dobrze przygotowanym. Wrażenie gwałtowności, epatowanie wulgarnością, symbolika przypominająca runy używane przez nazistów, szokujące napaści na obiekty kultu to chyba działania obliczone na efekt. Ale jeśli spojrzeć na to na spokojnie... Wojna kulturowa? Rewolucja? A może kolejny "ciamajdan"?

Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej, prof. Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej: Na pewno z jednej strony mamy do czynienia z większymi procesami, które zachodzą w naszym obszarze cywilizacyjnym, bo dotyczy to i Europy i Ameryki Północnej. To jest coś, czego elementy pojawiły się również u nas, a więc próba przebudowy społeczeństwa pod względem kulturowym, cywilizacyjnym, zakwestionowania ładu opartego na filozofii greckiej, prawie rzymskim, etyce chrześcijańskiej. Zresztą próby zakwestionowania i zmiany tego kształtu cywilizacyjnego Europa przeżywała już kilka razy, gdy wspomnimy rewolucję francuską czy bolszewizm i wszystko to, co próbował zaintalować Związek Sowiecki. To co się dzieje obecnie, wygląda na kolejne podejście. Ja jednak staram się na to patrzeć ze spokojem. A tym wszystkim, którzy się strasznie tym przejmują i ekscytują, radzę, tak jak ostatnio radziłem znajomej, żeby na jakiś czas wyłączyli internet i wzięli sobie jakąś dobrą przyzwolitą ksiażkę i poczytali.

Częścią strategii tych akcji jest przemyślana propaganda, starająca się stworzyć wrażenie, że wręcz popiera je ogół społeczeństwa. Oto np. Gazeta Wyborcza zamieszcza sondaż mówiący o wielkim masowym popaciu dla protestów (nota bene tej samej pracowni, która wieszczyła zwycięstwo Trzaskowskiego). Próbuje się wręcz przedstawiać te demonstracji w analogii do protestów na Białorusi.

To wszystko, cosię dzieje na ulicy, jest oczywiście irytujace i zajmujące, no ale trzeba pamiętać, że żyjemy w czasach, gdy  przy bardzo rozbudowanych kanałach informacji dostarcza się nam ogromną ilość przekazu bardzo różnej jakości. Jest bardzo fałszu, przy pomocy którego steruje sie różnego rodzaju procesami. Obecnie szczególnie Rosja ma różnego rodzaju instrumenty, którymi działa w ten sposób. Kłamstwo, które jest dziś rozpowszechniane cechuje masowość, ta dezinformacja powielana jest w milionach i w miliardach. W życiu poszczególnych społeczeństw, narodów pojawiają sie różnego rodzaju konflikty i zaburzenia. Jednak żeby coś z tego rodzaju zjawisk wynikało, to przede wszystkim warto sobie postawić pytanie, czy jest w tym wszystkim jakaś konstruktywna myśl, jakiś program, na którym można się oprzeć, jakieś założenie. Proszę zwrócić uwagę,  że nawet bolszewicy, którzy byli organizatorami tak wielkiej destrukcji, równocześnie jednak wystąpili z jakimś programem pozytywntym, gdy chociażby obiecywali pokój i ziemię chłopom. I choć, oczywiście, zamiast pokoju była wojna a chłopi tej ziemi nie zobaczyli, to pomijając to, co się rzeczywiście stało, to jednak jakiś program tutaj był. Jeżeli natomiast spojrzymy na to, co się dzieje obecnie, na ten protest - a ja bym powiedział  że raczej pseudoprotest - to jesteśmy bliżej tego, o czym śpiewała pani posłanka Mucha: "Znowu w puczu mi nie wyszło"... Tutaj żadnego pozytywnego programu, żadnego pozytywnego wzorca nie ma. Jest jedynie chęć rozwalania, w szczególności jest uderzenie w wiarę, ale także uderzenie w wartości patriotyczne, narodowe. Widać, jaki jest tego efekt, co z tego wychodzi. Kupa kamieni, gruzów, jak to mówił pewien klasyk, którego zresztą na tych akcjach mieliśmy niedawno okazje oglądać.

A jednak organizatorom udało sie zmobilizować... nastoletnią młodzież. Za ich plecami stoi oczywiście grupka lewicowych polityków, jednak te dzieciaki przyszły na tę akcję...

Pojawia się tu druga kwestia, a więc pytanie: jakież to są te walczące oddziały? Z jednej strony ktoś tym steruje, ktoś drukuje plakaty, organizuje, ale oczywiście jest ten element spontaniczny, masowy, jest zadyma, jest wesoło. Ale czy są to ludzie, którzy są gotowi pójść na barykady i walczyć? Ta młodzież to ludzie którzy lubią zabawę, lubią drakę, mają dużo wolnego czasu, wychowali się w państwie bezpiecznym, w warunkach dobrobytu. To trzeba powiedzieć wprost. Mówi się powszechnie, że są to ludzie wychowani bezstresowo, ja podzielam ten pogląd. Są przekonani, że wszystko wolno, że mogą robić co chcą. A jeśli takie wzorce podsuwają im media, to czy w ogóle ci ludzie rozumieją, że obok praw jest również obowiązek czy odpowiedzialność? Powstaje pytanie, czy tak ukształtowana masa jest w stanie coś konstruktywnego zbudować... Myślę że należy spokojnie poczekać.

Pytanie o reakcję ze strony władzy. Czy powinna ona działać stanowczo? Czy jednak może mimo wszystko PiSowi po prostu udała taka opozycja? Przecież ci sami politycy związani z PO, którzy domagali się wiosną stanu wyjątkowego w związku z koronawirusem teraz zachęcają do masowych akcji. Skoro Trzaskowski czy inni samorządowcy dzielnie sekundują blokowaniu miast i działaniom uciążliwym dla mieszkańców, to może należy pozwolić się im błaźnić dalej? 

Myślę, że PiS nie powinien narzekać na taką opozycję. Natomiast, jak należy reagować? Wśród tych demonstrantów są ludzie, którzy próbują tym sterować, mają postawione pewne cele i chcą jakoś je osiagnąć. Pytanie, do czego dążą. Otóż wydaje się, że chodzi im o to, żeby rosło napięcie, a najlepiej, żeby polała się krew. I myślę, że państwo zachowuje się właściwie, a więc w taki sposób, żeby ta krew się nie polała.

Pytałem już wcześniej Pana Profesora o kontrowersyjny list PRLowskich generałów. I choć widzę, że nie chciał sie Pan na ten temat za bardzo wypowiadać, to ja jednak pozwolę sobie poprosić o krótki komentarz.

Tak jak już mówiłem, ten list mnie zasmucił i rozczarował. Są tam oczywiście nazwiska osób, co do których nie miałem wątpliwości że znajdą się pod takim listem, ale powiem szczerze, że pojawiło się  tam także kilka osób, po których sie tego nie spodziewałem. Ten list to nieporozumienie. I nie chcę już nawet tej sprawy komentować.