,,Gdańsk, w którym dorastał Stefan W., był z jednej strony miastem wolności, a z drugiej miastem bezkarnych bandytów. W Trójmieście w ostatnich latach wiele kryminalnych spraw kończyło się bowiem szokującymi rezultatami'' - pisze na łamach portalu ,,Onet Trójmiasto'' Mikołaj Podolski.

Jak pisze autor, należy wyjaśnić, ,,dlaczego w Trójmieście tak wielu bandytów, zabójców, pedofilów i gwałcicieli nie trafia do więzień''. Podolski wskazuje, że nie jest przypadkiem, iż Amber Gold zrodziło się właśnie tam. W Gdańsku, pisze, jak grzyby po deszczu powstają przestępcze, brutalne grupy żerujące na prostytucji, które posługują się przemocą, podpaleniami, zastraszaniem.

,,Do dziś plotkuje się w Trójmieście o współpracy różnych lokalnych formacji służb wymiaru ścigania z bandziorami. Że niektórzy policjanci bezkarnie ochraniają dyskoteki osób związanych z najgorszymi przestępstwami. Albo że były policjant Jarosław "Majami" Pieczonka powtarza, że pod Gdańskiem dochodziło, a może wciąż dochodzi, do wspólnych imprez ważnych sędziów, mundurowych, prokuratorów i prywatnych prawników, gdzie uzgadniane są wspólne posunięcia'' - pisze autor.

W praktyce wygląda to na przykład tak: w burdelu na Oliwie ochroniarz postrzelił mężczyznę, ten nie wezwał pomocy, bo okazało się, że ochroniarz to zarazem wysoko postawiony policjant...

W Trójmieście, pisze autor, działają też gangi, które przejmują nielegalnie mieszkania. To tak zwany ,,gang notariuszy''. Próbowano coś z tym zrobić, postawiono zarzuty, ale notariuszy nie aresztowano. Okazało się, że żona jednego z głównych podejrzanych to sędzia w sądzie - i to ona orzekała o brka aresztu.

Dziennikarz przypomina, co stało się z Michałem L., który rozjeżdżał ludzi na molo w Sopocie. Uznano go za niepoczytalnego - wyszedł po niecałych trzech latachz więzienia. Dyrektor zakładu karnego w Sztumie w rejonie Gdańska zabił nożem jednego z więźniów. Uznano, że jest chory psychicznie i sprawa się rozeszła.

,,W Trójmieście w ostatnich latach wiele kryminalnych spraw kończyło się tak szokującymi decyzjami, że można było tylko przecierać oczy ze zdumienia. Przyglądajmy się więc bacznie śledztwom w sprawie śmierci Pawła Adamowicza. Tu chodzi o Pomorze i jego serce Gdańsk. Miejsce, w którym niekiedy można zabijać zupełnie bezkarnie'' - pisze autor.

bb/onet.pl