Portal Fronda.pl: "Deklaracja LGBT + podpisana przez prezydenta Warszawy to przyłączenie się do nihilistycznego eksperymentu inżynierii społecznej" - pisze Pan w artykule pt: "Opłakane skutki LGBT+" dla tygodnika Do Rzeczy. Na czym polega ten eksperyment i jakie będą jego skutki?


Olivier Bault*: Najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie, co znajduje się w Karcie LGBT+. Mnie najbardziej zainteresowała część edukacyjna; czyli wdrożenie wytycznych WHO na Europę, które zawierają m.in. zachęty do masturbacji dzieci. Tam znajdują się treści, w których chodzi o uwrażliwienie dzieci na swoje ciało, również masturbację w wieku przedszkolnym, ale jest też wytyczna dla dzieci trochę starszych typowa dla ideologii gender. Udowadnianie dzieciom, że są różne seksualności, że wszystkie seksualności są siebie warte, że każdy może mieć płeć, która niekoniecznie jest tożsama z płcią biologiczną. Opłakane skutki tej polityki widać najbardziej w krajach, które taką edukację stosują od wielu lat, na przykład Wielka Brytania. W ostatnich latach prasa brytyjska bije na alarm, że wśród nastolatek nastąpił wzrost dziewczyn, które stwierdzają, że nie są dziewczynami i zwracają się o pomoc, że chcą stać się chłopakami. Inni uczniowie muszą zwracać się do nich "on". Takie przypadki wzrosły o 4000 procent w ciągu kilku lat! Z takim zjawiskiem mamy do czynienia również w Stanach Zjednoczonych, gdzie prowadzona jest podobna edukacja, choć nie pod wytycznymi WHO na Europę. Widzimy, że w zasadzie bycie transgenderem staje się popularne i modne, staje się odpowiedzią na wszystkie problemy. W Wielkie Brytanii, co znamienne, sami lekarze mówią, że są pod presją organizacji LGBT i muszą stwierdzać, że dana osoba jest transgender; czyli że jej płeć jest inna, niż wynikałoby to z biologii. Robią tak, bo się po prostu boją. To są te opłakane skutki. A jeżeli taką edukację wprowadzi się w Polsce, to nie ma powodów, żeby stało się inaczej niż w Wielkiej Brytanii, czy w Stanach Zjednoczonych.

Jak wygląda sytuacja we Francji?

Francja jest trochę "do tyłu" w stosunku do krajów anglosaskich. Jeszcze nie stwierdzono w statystykach jakiegoś wzrostu transeksualistów, transgenderów, czy osób o skłonnościach homoseksualnych, czy biseksualnych. W Wielkiej Brytanii w statystykach jest lawinowy wzrost biseksualistów. We Francji próbowano wdrożyć taką edukację z ideologią gender. Władza cały czas próbuje to robić, ale napotyka na opór, zwłaszcza ze strony rodzin muzułmańskich. Za czasów prezydenta Hollande'a nawet oficjalnie próbowano wprowadzić ideologię gender do szkół. Zostało wybranych 275 szkół i przedszkoli, żeby wprowadzić program pilotażowy. Rodzice zorganizowali akcję protestacyjną. Aby protestować przeciw prowadzonej indoktrynacji, nie posyłali swoich dzieci do szkół przez jeden dzień co miesiąc. To były głównie rodziny muzułmańskie. We Francji jest więcej muzułmanów, niż w Wielkiej Brytanii, ale w Wielkiej Brytanii również jest opór rodzin muzułmańskich właśnie. Jednak w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii we Francji jest dodatkowo duży opór związany z silnym ruchem prorodzinnym wywodzącym się z wielkich protestów Manif pour Tous z czasów prezydenta Hollande’a.

Jeżeli chodzi o ewolucję w kierunku miękkiego totalitaryzmu, nowoczesnego w stylu LGBT, Francja nie jest jeszcze zaawansowana. Wystarczy włączyć radio brytyjskie, telewizję, czy czytać brytyjskie gazety; wszystkie media mówią jednym głosem w tematach obyczajowych: homoseksualizm, aborcja, jeszcze bardziej niż francuskie.

We francuskiej telewizji jest indoktrynacja tak jak w Wielkiej Brytanii, ale w społeczeństwie jeszcze nie widać opłakanych skutków, dlatego że nie wprowadzono edukacji w takim stopniu jak w Wielkiej Brytanii, czy w Stanach Zjednoczonych.

Po burzliwej debacie wokół deklaracji LGBT+ Rada Warszawy głosami radnych Koalicji Obywatelskiej przyjęła Kartę LGBT+. Jaka jest szansa, że opór katolików w Polsce będzie równie skuteczny co muzułmanów we Francji? Jak to jest, że muzułmańska mniejszość we Francji daje większy opór, niż katolicka większość w Polsce?

Myślę, że dlatego że muzułmanie, nawet ci niepraktykujący, mają jasne poglądy. Nie są tak przesiąknięci relatywizmem. Pośród katolików jest dość duży relatywizm, nawet w samym Kościele. Myślę, że w Polsce ludzie są nieświadomi. Słyszą z jednej strony ostrzeżenia, że dzieci mają być uczone masturbacji, a z drugiej strony prezydent Trzaskowski „rżnie głupa”, albo nie przeczytał tych wytycznych, albo udaje,że tam tego nie ma i mówi, że to są kłamstwa.

Lewicowo-liberalne media informują o kłamstwach i, że PiS próbuje prowadzić kampanię ideologiczną. Przeciętny człowiek, który nie interesuje się na co dzień polityką, przyjmuje tę wersję, która jest bliżej jego ugruntowanym poglądom, stąd taka bierność wobec tego, co się robi w Warszawie, co zapowiada się w Łodzi, czy Krakowie. Myślę, że wszyscy, gdyby mieli dokładną świadomość tego, co tam jest, stawialiby opór. Ci, którzy wiedzą, co się tam znajduje, protestują. Moim zdaniem w Polsce to nie przejdzie, choć strategia tych środowisk wygląda tak, żeby przyzwyczajać ludzi. Nawet jeśli teraz jest opór i się nie uda, to może uda się za dziesięć lat. Słyszałem jak Paweł Rabiej stwierdził w rozmowie z Dominiką Wielowieyską, że "nie musimy wdrażać wszystkich wytycznych, ale tylko niektóre". Wychodzi zatem na to, że albo wcześniej nie przeczytał tych wytycznych, albo rzeczywiście coś jest w nich nie tak, albo po prostu stosuje strategię typową dla ruchu LGBT - stopniowo wprowadzać kolejne elementy. Chodzi o przyzwyczajanie ludzi.

"Nikt nikomu niczego nie będzie narzucał. (…) Jeśli ktoś uważa, że lepszą edukację w tym zakresie zapewni dom rodzinny, albo kościół, to po prostu nie pośle dzieci na te zajęcia” - mówił prezydent Rafał Trzaskowski.

To jest kłamstwo. Często rodzice nie mają świadomości, co jest proponowane w szkołach, jak ktoś przychodzi z zewnątrz. To widać we wszystkich krajach zachodnich, kiedy wprowadza się taką edukację. Nikt nie pyta rodziców. Później staje się to obowiązkowe. W Wielkiej Brytanii edukacja seksualna na modłę LGBT ma się stać niebawem obowiązkowa we wszystkich szkołach. To, co było do tej robione tylko w niektórych szkołach, będzie obowiązkowe we wszystkich. Ktoś kto nie będzie chciał posyłać dzieci na dane zajęcia, będzie miał problemy. To nie jest tak, że nikt nie będzie tego wymuszać. Jeżeli patrzy się na praktykę w innych krajach, gdzie wprowadzana jest indoktrynacja LGBT, to rodzice nie mają wyboru. Nawet nie mogą już tego oprotestować, a jeśli to robią, to są nazywani homofobami, czy wręcz faszystami. Właśnie na tym polega miękki totalitaryzm. Ludzie nie są wysyłani do Gułagu, ale są potępiani, mogą nawet stracić pracę.

Nawet Paweł Rabiej, zastępca prezydenta Warszawy zapowiedział, że najpierw trzeba wprowadzić homozwiązki, a potem adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Po fali komentarzy dotyczących wywiadu, wiceprezydenta Warszawy upomniał Rafał Trzaskowski.

Tak, bo to mówi za wcześnie. Może to być świadome działanie, by nas do tego powoli przyzwyczaić. To widać we Francji. Obrońcy rodziny o tym mówili, a ci, którzy promowali homomałżeństwa twierdzili, że to nieprawda. Dzisiaj, kilka lat później, już jest mowa o in vitro dla lesbijek i o matkach zastępczych dla gejów. Nie ma końca na tej drodze. To nie jest tak, że są tylko związki partnerskie. Prof. Krasnodębski twierdzi, że powinno się regulować te związki, ale to nie jest tak, że będą związki cywilne i na tym poprzestanie. Trzeba patrzeć na inne kraje. Środowiska LGBT nie zadowolą się związkami cywilnymi, potem będą „małżeństwa”, adopcja i w imię równości in vitro. Dlaczego pary heteroseksualne mogą mieć dostęp do in vitro, a homoseksualne nie? Na tej drodze nie ma końca. Wystarczy zobaczyć również reakcje na przykład wiceprezydenta Pawła Rabieja, na krytykę. Jak zareagował na słowa mistrzyni windsurfingu?

"Mówię kategoryczne NIE dla promocji środowisk LGBT i będę bronić tradycyjnej Polski" - napisała Zofia Klepacka.

Paweł Rabiej zareagował na to w sposób bardzo agresywny. Właśnie to jest typowe dla tych środowisk. Te środowiska bardzo dużo mówią o tolerancji, a nie tolerują słowa krytyki. Ta pani nie obrażała nikogo, tylko powiedziała, co myśli, a została oskarżona o homofobię, o „szczucie” na homoseksualistów.

Czy na przykład Barbara Nowak, małopolska kurator oświaty, która stwierdziła, że "LGBT to promowanie pedofilii".

To był wpis na twitterze i charakteryzuje się dużą skrótowością myśli, ale później to wyjaśniała. Wytyczne WHO można odczytać jako zachęcanie do pedofilii. Wiadomo, że lobby LGBT ma duży wpływ na WHO. A do lat 90. organizacje LGBT miały wśród swoich członków takie stowarzyszenia, które chciały legalizacji pedofilii. To stosunkowo od niedawna ruch LGBT odciął się od stowarzyszeń, które chciały legalizować pedofilię. Wcześniej było to wymieszane; działacze byli zarówno członkami organizacji progejowskich, jak i propedofiliskich. Alfred Kinsey, który mówił, że nawet niemowlęta odczuwają przyjemność seksualną i potrafią przeżywać orgazm, miał bardzo duży wkład w tym podejściu Amerykanów i WHO do wychowania seksualnego, a sam był biseksualistą, pedofilem, masochistą i naukowym oszustem, jak to później udowodniono.

Już nawet samo stwierdzenie "ksiądz pedofil" mało kogo oburza, a kiedy mówi się o pedofilii w homoseksualiźmie zaczyna się być zastraszanym i szykanowanym. Skąd ta dysproporcja?

O katolikach i księżach można mówić zbiorowo, a o gejach to broń Boże. W większości przypadków jeśli chodzi o "księży pedofilów" powinno się mówić o efebofilii i są to homoseksualiści. W tym przypadku można by też mówić o pedofilii wśród homoseksualistów. Oczywiście, że każda pedofilia jest rzeczą karygodną i trzeba ją potępiać, ale dlaczego "Gazeta Wyborcza", która szczuje na księży pedofiłów prawdziwych i domniemanych (nieważne czy sprawa jest udowodniona, czy nie), zaprasza na konwencję takiego Daniela Cohn-Bendita, który sam przyznawał się z dumą w latach 70. do swojej pedofilii. Jest jeszcze nagranie programu z telewizji francuskiej z lat. 80, w którym chlubił się, że uprawiał pedofilię, jak pracował w przedszkolu w Niemczech na początku lat 70, a Gazeta Wyborcza go zaprasza. To jest cała hipokryzja tych środowisk. Wydaje się, że nie mają nic przeciwko pedofilii o ile jest to pedofilia uprawiana przez lewaków i ekologów. Wtedy się o tym nie mówi, albo próbuje się bagatelizować. A jak jest to ksiądz, oczywiście, że powinno się to mocno potępiać, ale niech tak to robią w każdym udowodnionym przypadku.

Czy ta karta LGBT+ to dopiero początek? Spodziewa się Pan dalszych kroków?

Oczywiście, że będą dalsze kroki. To jest dopiero początek. To jest droga do totalitaryzmu, takiego miękkiego. Jeżeli narzuca się pseudonaukę gender, trzeba manipulować umysłami, więc nie można pozwalać, żeby każdy mówił prawdę. Zresztą każdy totalitaryzm ma swoją pseudonaukę. Komunizm miał pseudosocjologię, naziści mieli pseudobiologię, a nowoczesny totalitaryzm na Zachodzie ma teorię gender, która jest pseudonauką na styku biologii i socjologii.


"Potrzebna katolicka kontrrewolucja" - pisze Krystian Kratiuk. Na czym mogłaby polegać taka katolicka kontrrewolucja?

We Francji jeśli chodzi o obronę rodziny, przeciwko tym chorym pomysłom, to oprócz oporu muzułmanów, jest opór ze strony katolików, ale niestety nie tyle instytucjonalnego Kościoła co części wiernych. Oni są centralnym elementem tego oporu. Chrześcijaństwo ma to do siebie, że trudno wpływać na jego wartości, nawet przez propagandę prowadzoną przez dziesiątki lat, przez środki masowego przekazu, szkołę itd. To dlatego totalitaryzmy nie lubią chrześcijaństwa i zawsze z nim walczą. Komunizm, nazizm walczył z kościołem, tak samo dzisiejsza lewica LGBT walczy dzisiejszymi sposobami z kościołem. Pedofilia księży - to temat instrumentalizowany, abstrahując od tego, że kościół nie zawsze postępuje właściwie jeśli chodzi o przejrzystość, czy reakcję. To, co robią media lewicowe to jest pewna instrumentalizacja. Temat pedofilii jest po prostu używany, żeby atakować kościół, stąd inne podejście do molestowania nieletnich w Kościele a inne do molestowania nieletnich poza Kościołem, a zwłaszcza w środowisku działaczy LGBT. Stąd też przemilczanie i zaprzeczanie faktu, że przypadki molestowania nieletnich w Kościele katolickim są najczęściej, choć co prawda nie zawsze, popełniane przez homoseksualistów w sutannach. Dorosłych, aktywnych homoseksualistów należy wyrzucić z duchowieństwa, a nie wprowadzać do szkół!

 

*Olivier Bault - korespondent francuskiego dziennika „Present” i dziennikarz „Do Rzeczy

Rozm. Karolina Zaremba