Portal Fronda.pl: Sejm, w opinii dla Trybunału Konstytucyjnego, którą podpisał Radosław Sikorski, uznał ograniczenia klauzuli sumienia za zgodne z konstytucją. W stanowisku uznano, że zawód lekarza nieodłącznie wiąże się z ryzykiem konieczności działania wbrew sumieniu.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Trudno zgodzić się z takim stanowiskiem z kilku powodów. W pierwszej kolejności, niepokój budzi fakt, że oświadczenie jest sygnowane przez marszałka Radosława Sikorskiego, czyli pochodzi z takiego ciała opiniotwórczego, jakim jest Sejm. To dość kuriozalne, bo kwestia dotyczy subtelnej relacji między prawem stanowionym a sumieniem, co wymaga wnikliwej ekspertyzy kompetentnych gremiów, a nie polityków.

W stanowisku można przeczytać, że państwo uznaje prymat gwarancji uzyskania świadczenia lekarskiego przez pacjenta nad możliwością powołania się na klauzulę sumienia przez lekarza.

Medycyna jest tu sprowadzona do sfery świadczenia płatnych usług. To dość specyficzna definicja medycyny. O ile wcześniej rozumieliśmy medycynę jako sztukę leczenia, służbę drugiemu człowiekowi, pomoc, działanie na rzecz dobra, jakim jest zdrowie, ratowanie przed chorobą czy śmiercią, o tyle tutaj mamy definicję medycyny na wskroś skomercjalizowanej. To ważny przyczynek do debaty na temat całokształtu postrzegania medycyny. Dalej, uznano, że zawód lekarza wiążę się z ryzykiem „zawieszenia” sumienia na haku. To bardzo niepokojące. Oczywiście, we wszystkich naszych życiowych rolach czy zawodach, prędzej czy później stajemy w obliczu dylematów sumienia, ale jeśli opiniotwórca sam przyznaje, że dany zawód jest integralnie związany z rezygnacją z sumienia, to jest to po prostu niepoważne. Zasadnicza i centralna sprawa to relacja sumienia do prawa stanowionego. Tu wciąż musimy przypominać, że cała nasza cywilizacja, zarówno ta stara, jak i odnowiona po II wojnie światowej, przyznawała prymat sumieniu opartemu na prawie moralnym. Tak było w przypadku zarówno Antygony, jak i Norymbergi. Jeśli dziś kwestionujemy role prawego sumienia opartego na prawie moralnym, które ma moc sprzeciwić się prawu stanowionemu, to znaczy, że kwestionujemy fundamenty naszej cywilizacji. To niepokojący trend, jaki od kilku miesięcy ujawnia się w różnych gremiach opiniotwórczych w Polsce.

Niepokoi jeszcze jedna kwestia, jaką zawarto w stanowisku. Uznano, że obowiązek udzielenia informacji na temat lekarza, który wykona daną usługę, nie obciąża sumienia lekarza ale odpowiedzialność jest „przeniesiona” na pacjenta, która domaga się takiej informacji.

To konsekwencja takiej wizji medycyny, która ma charakter usługowy, a nie charakter relacji personalnych. Lekarz zostaje w tej sytuacji sprowadzony do roli automatu, wykonującego usługę. To odebranie lekarzowi podmiotowości, w zamian za obarczenie go odpowiedzialnością czysto techniczną. To absurd i rozdwojenie funkcji zadań lekarskich. Lekarz to nie automat, wykonujący usługi, ale osoba wchodzącą w relacje z pacjentem, która bierze za niego odpowiedzialność w wielu sferach. Nie można z tych relacji wyłączyć sumienia lekarskiego, odrzucić sumienia lekarza, przypisując jedyną rolę decyzyjną sumieniu pacjenta. To uwłaczające w stosunku do sumienia lekarza i jego misji.

Rozm. MaR