Można się było tego spodziewać. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych postanowił zareagować w sprawie Jakuba Baryły, który w Płocku dzielnie stanął ze wzniesionym krzyżem, w niemym proteście przeciwko homomarszowi.
„Jestem tutaj, aby bronić mojej katolickiej wiary. Mogą mnie panowie stąd wynieść” - mówił do policjantów Baryła.
Zachowanie młodego katolika nie mogło pozostać bez reakcji OMZRiK. Ośrodek postanowił powiadomić w tej sprawie… prokuraturę. W stanowisku opublikowanym na Facebooku napisano:
„To kolejny przykład wykorzystywania przez narodowców dzieci do walki politycznej. Nieodpowiedzialni rodzice narazili życie i zdrowie swojego 15-letniego dziecka wysyłając je w miejsce zamieszek, by celowo utrudniało pracę policji”.
Jakuba Baryłę określono też jako… „zagubionego chłopca”:
„[…] stał na środku jezdni kurczowo ściskając krzyż. Dziecko było zdezorientowane i całkowicie pozbawione opieki ze strony dorosłych opiekunów”.
Dalej stwierdzono:
„Podkreślamy, 15-latek zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa jest DZIECKIEM. I nikt nie ma prawa wysyłać go, by "walczył" z policją. Za czyny dziecka odpowiadają rodzice, którzy są zobowiązani zapewnić mu opiekę i bezpieczeństwo. To dziecko zostało pozbawione właściwej opieki”.
Poinformowano także:
„Ośrodek przekaże Sądowi Rodzinnemu w Płocku informacje o chłopcu, który pozbawiony opieki utrudniał działania policji.
Prokuraturę zawiadomimy o przestępstwie popełnionym przez rodziców którzy wysłali dziecko przeciwko policjantom”.