Portal Fronda.pl: „Gazeta Wyborcza”, powołując się na dane Głównego Urzędu Statystycznego donosi, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat aż o 35 proc. wzrósł odsetek orzekanych w Polsce rozwodów. Wśród najczęściej wymienianych powodów rozpadu małżeństwa wymieniana jest niezgodność charakterów, alkoholizm, zdrada czy różnice światopoglądowe. A ja zapytam, czy Kościół w sposób dostateczny przygotowuje młodych ludzi do zawierania związku małżeńskiego? Czy może warto zastanowić się nad lepszą ofertą duszpasterską dla małżeństw w kryzysie?

O. Ksawery Knotz OFM Cap: Kościół w porównaniu z tym, co oferuje państwo, media, świat, robi bardzo dużo, żeby zapobiegać rozwodom. Wychodzi z bogatą ofertą przygotowania do małżeństwa, jeśli ktoś chce, to z pewnością znajdzie dla siebie coś, co będzie odpowiadało jego duchowości i wrażliwości. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że mogło być lepiej, ale przecież nic nie jest doskonałe. Dostrzegam problem nietowarzyszenia małżonkom w pierwszych latach małżeństwa, nie ma takiej formuły, wypracowanej metody, jak pomagać im przechodzić pierwsze poważne kryzysy, wyjaśniać wątpliwości, dylematy... Jest jednak druga strona medalu –  młodzi ludzie wcale tak ochoczo do Kościoła nie przychodzą. Młode małżeństwa nie szukają dla siebie rekolekcji. A przecież takich możliwości jest w Kościele bardzo wiele.

Problem wynika, jak czytamy w „GW”, także z tego, że ludzie przestali traktować małżeństwo jako związek na zawsze, nie widzą już wartości w nierozerwalności tego związku.

Taka wykształciła się mentalność i ona wymaga reakcji. Główny problem polega na zapominaniu o tym, że sakramentalne małżeństwo jest dla ludzi wierzących. Nie dla ludzi, którzy wierzą w „jakiegoś” boga, bliżej nieokreślonego, ale dla osób, które dostrzegają związek Chrystusa z Kościołem, na którym opiera się sakramentalne małżeństwo. Żywy i Zmartwychwstały Chrystus jest obecny w swoim Kościele, Chrystus Oblubieniec łączy się Kościołem Oblubienicą. Z  tego związku rodzą się dzieci Boże, a pośród nich tworzą się małżeństwa chrześcijan. Wspólnota małżeńska jest podstawową wspólnotą Kościoła. Wiele osób niestety nie traktuje swojej obecności w Kościele na serio. W konsekwencji, sakrament małżeństwa nie jest oparty na żywej relacji z Jezusem, którą można stworzyć wyłącznie wewnątrz Kościoła, uczestnicząc realnie w jego życiu. Ludzie, którzy są oddaleni od Kościoła  nie doświadczają mocy Zmartwychwstałego, która umacnia małżeństwo.

Przestają też widzieć sens w podejmowaniu prób ratowania małżeństwa. Jeśli w ich relacji dzieje się coś nie tak, przechodzą kryzys, to nie ratują małżeństwa, tylko od razu się rozwodzą...

Skoro wiele osób nie traktuje małżeństwa jako związku na całe życie, to w momencie kryzysu i trudności, z którymi sobie nie radzą, nie robią wszystko co możliwe, aby odbudować swoją relację, uratować rodzinę. Często myślą bardzo prosto: jeśli nie wychodzi mi z tą osobą, nie jestem z nią szczęśliwy (w sensie subiektywnym), to znajdę sobie kogoś, z kim będę szczęśliwszy. Żeby myśleć inaczej, widzieć trudne małżeństwo (a które jest łatwe?) jako nierozerwalny związek, trzeba najpierw dostrzec nierozerwalny związek Chrystusa z Kościołem. Trzeba wiedzieć, że sakramentalne małżeństwo opiera się na mocy Pana Boga, który przychodzi z miłością do człowieka, do małżonków. Takie jest założenie naszej wiary. Wierzący człowiek nie zostaje sam, zwraca się ku Bogu w każdej sytuacji swojego życia. A jeśli zwraca się do Boga, to także do Kościoła, do wspólnoty, do chrześcijan, którzy mogą mu pomóc. Nie żyje w zamkniętym świecie, w którym jest sam ze swoimi problemami, bez relacji z innymi członkami Kościoła. W świecie bez Boga człowiek opiera się na własnych, subiektywnych odczuciach i własnych siłach.

A może ludzie, wierni widzą to, co dzieje się w Kościele i wyciągają z tego wnioski? Właśnie w Watykanie trwa nadzwyczajny synod. Choć poświęcony jest rodzinie, to najwięcej mówi się na nim o rozwodnikach. Do głosy dochodzą frakcje liberalnych biskupów, postulujących udzielanie komunii rozwodnikom... Może ludzie widzą, że w i samym Kościele trwają na ten temat spory, więc to ich przekonanie o nierozerwalności małżeństwa także ulega przewartościowaniu?

Takie dyskusje z pewnością sieją zamęt moralny wśród wiernych. Najlepszą sytuację mamy wtedy, kiedy nauka jest jasna i klarowna. Jeżeli sprawy zasadnicze rozwadnia się w różnych kierunkach, to wierni otrzymują sygnał, że rozwód nie pociąga za sobą konsekwencji duchowych. Mają nadzieję na to, że papież Franciszek zezwoli na przyjmowanie komunii przez rozwodników. Zastanawiają się więc, jaka jest różnica pomiędzy związkiem sakramentalnym a niesakramentalnym, skoro w tym niesakramentalnym też można by przystępować do komunii świętej. Tak się miesza ludziom w głowach, bo słyszą, że cokolwiek by zrobili: zniszczyli małżeństwo, rodzinę, dzieci i wspólnotę Kościoła, którą tworzą jako małżonkowie, a i tak, będą w pełnej jedności z Bogiem. Trzeba dostrzec, że małżeństwo sakramentalne jest powołane, aby być tu, na ziemi znakiem wiernej, nieustającej, nierozerwalnej miłości Boga do człowieka. Jest nierozerwalne, ponieważ Bóg jest zawsze wierny człowiekowi, nigdy nie przestaje go kochać.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk