Mamy być ludźmi gwałtownymi – gwałtownymi w dążeniu do celu – pisze o. Szymon Hiżycki, benedyktyn.

„Jezus powiedział do tłumów: «Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha»”. (Z rozdz. 11 Ewangelii wg św. Mateusza)

Zbliżając się do Boga, doświadczamy własnej słabości. Jest to jednak doświadczenie, w którym drzemie ogromna moc – już nie z nas płynąca, ale z serca samego Boga. Jest w tym jakiś paradoks: Bóg nie zabiera nam tej świadomości naszej kruchości, ale wręcz przeciwnie, obok niej daje nam siłę, której nic nie może się oprzeć. Z jednej strony zatem nieustannie wiemy, że jesteśmy słabi, z drugiej dzięki mocy Ducha Świętego, mamy moc kruszenia twierdz warownych – jak mówi św. Paweł – twierdz naszych grzechów, wad, naszej niewiary. U Izajasza czytamy dziś, że to Bóg czyni (choć może obraz ciężkiego wozu, którym młócono na klepisku zboże niezbyt przemawia dziś do naszej wyobraźni). Znów czytamy o przemienionej pustyni (wiodący motyw czytań 2. tygodnia Adwentu).

Jezus skupia dziś naszą uwagę na postaci Jana Chrzciciela, człowieka o gwałtownym charakterze, który zapowiedziawszy przyjście Mesjasza, sam, jak się potem okazało, nie do końca wiedział, jaki ten Mesjasz będzie (w więzieniu, słysząc o czynach Jezusa, pełen niedowierzania dopytywał przez uczniów, czy jest On naprawdę Mesjaszem). Ta gwałtowność, o której dzisiaj mowa, gwałtowność sani młockarskich z proroctwa Izajasza, nie jest żadną metaforą. Tekst Ewangelii niedwuznacznie sugeruje, że do Królestwa wchodzą ludzie zdecydowani, którzy wiedzą, czego chcą. Nie oznacza to jakiegoś chamstwa czy bezmyślnej przemocy, ale raczej konsekwencję i wytrwałe dążenie do celu pomimo przeciwności. Jan Chrzciciel był takim człowiekiem. W dążeniu do Boga nie zatrzymały go nawet więzienie i śmierć. Z jednej strony był ciągle słabym człowiekiem, pełnym wątpliwości, mającym niepełne poznanie, ale z drugiej zakorzenionym w Bogu, który przeprowadził go przez wszystkie trudne doświadczenia.

Nie musimy wiedzieć wszystkiego. Nie wszystko musi nam się udawać. Jeśli jednak będziemy słuchać Boga, jak słuchał Go Jan (bo na tym polega jego sekret), i my, pomimo wszystko, wejdziemy do Królestwa. Zapowiedzią tego naszego tryumfu jest Adwent. I my mamy być ludźmi gwałtownymi – gwałtownymi w dążeniu do celu.

 

Szymon Hiżycki OSB / ps-po.pl