O. Tomasz Dostatni po raz kolejny opublikował zaskakujący tekst na łamach „Gazety Wyborczej”. Tym razem zakonnik oceniał kazania biskupów wygłoszone z okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w 1980 roku. Najmocniej skrytykował homilię bp Kazimierza Ryczana.

„Kielecki biskup - przepraszam, ale muszę to powiedzieć - w tonacji Władysława Gomułki stawia zarzut, że Europejskie Centrum Solidarności zorganizowane jest przez cudzoziemców” - napisał w „Wyborczej” o. Dostatni. Dominikanin wyjaśnił, że słowa biskupa zapewne dotyczyły dyrektora Centrum, Basila Kerskiego. „W kazaniu ten ton nacjonalistyczny i szowinistyczny jest naprawdę nie na miejscu” - ocenił publicysta „Wyborczej”.

O. Dostatniemu nie podobało się także to, że bp Ryczan nie cieszy się z sukcesu, jakim jest nominacja Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. „Stanowiskami w Unii mają serca zaprzątnięte rządzący krajem” - oceniał hierarcha.

Dominikanin skrytykował również biskupa za nieprzychylną opinię na temat Przystanku Woodstock i Jerzego Owsiaka. „Też mi to brzmi niedobrze, gdyż krytyka Przystanku Jezus i obecności innych ludzi Kościoła, np. śp. abp. Życińskiego na Woodstocku, czy tysiąca młodych ludzi zbierających na ulicach miast pieniądze jest wylewaniem dziecka z kąpielą. Proszę zaproponować coś lepszego” - rzucił o. Dostatni.

A na koniec zaapelował do biskupa Ryczana, by nie wygłaszał takich kazań, gdyż one nie budują jego wiary i „wyprowadzają ludzi z Kościoła”.

MaR/Wyborcza.pl/Dziennik.pl 

Trzeba przyznać, że o. Dostatni operuje oskarżeniami mocnymi jak brzytwa. Ale ten kij może mieć dwa końce i gdyby wsłuchać się w jego argumentację, też można mu zarzucić, że wyprowadza ludzi z Kościoła. Porównywanie biskupa do Gomułki, dokonywane przez zakonnika, w dodatku na łamach gazety, której stosunek do Kościoła jest co najmniej nieprzychylny, może budzić wyłącznie zniesmaczenie. Czy bp Ryczanowi można coś zarzucić, kiedy mówi, że „Solidarność” została zmanipulowana? Albo kiedy ubolewa nad nieposłuszeństwem ks. Lemańskiego, który zamiast słuchać swojego przełożonego, woli współpracować z Owsiakiem? Czyżby hierarcha powiedział coś nieprawdziwego? Oczywiście, że nie, ale gorzka prawda wygłoszona przez bp Ryczana najpewniej boli o. Dostatniego, stąd te żale wylane na łamach „Wyborczej”...