- Ostatni rok dla zwykłego Rosjanina był trudny, obniżył się poziom życia. Dlatego prezydent Władimir Putin chciał dać im "słodki cukierek", dodać pewności ich wielkiego zwycięstwa w II wojnie. Powiedział to, co chce usłyszeć zwykły obywatel - mówił historyk prof. Nikołaj Iwanow.

- Istnieje jakby dwóch Putinów. Jeden na użytek zewnętrzny, drugi - na użytek wewnętrzny. To wszystko, co teraz powiedział na temat Polski, było na użytek wewnętrzny - stwierdził Iwanow

Rosyjski historyk odniósł się do wypowiedzi Władimira Putina, który skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej, szkalując Polskę.

Zdaniem Iwanowa, to nie przypadek, że Putin wypowiedział się teraz o Polsce, o rozpoczęciu II wojny.

- Istnieje jakby dwóch Putinów. Jeden na użytek zewnętrzny, drugi - na użytek wewnętrzny. To wszystko co teraz powiedział na temat Polski było na użytek wewnętrzny. Putin rozumie jedną prostą rzecz, że ideologia komunistyczna w ZSRR, a teraz w dzisiejszej Rosji została kompletnie skompromitowana. Kraj jest teraz w poszukiwaniu swoistej nowej ideologii. Ideologia imperialna jeszcze z czasów carskich powoli wchodzi w życie, ale to będzie długi proces i nie wiadomo, czym się skończy - tłumaczył historyk

 

- Natomiast jest jedna rzecz w dziedzinie jakby duchowości narodu rosyjskiego, która ma ogromne znaczenie i wpływ na rozwój dzisiejszego społeczeństwa rosyjskiego - to historia II wojny światowej. Ten kraj stracił w niej ponad 20 mln mieszkańców. To jest taki swoisty holokaust, który urządzili narodowi socjaliści wspólnie z komunistami, którzy ich sprowokowali. Ale nie ma w Rosji żadnej rodziny, która by wówczas kogoś nie straciła. I świadomość zwycięstwa w tej wojnie to rzecz, która naprawdę działa na duchowość w tym społeczeństwie - wyjaśniał.

Według niego, Putin to rozumie, a ostatni rok dla zwykłego Rosjanina był trudny. 

- Według badania opinii społecznej większość Rosjan uważa rok 2019 za zły, obniżył się poziom życia, pojawiło mnóstwo trudności, wszystkie obiecanki Putina i jego otoczenia w większości się nie sprawdziły. I Putin próbuje dać im jakąś pozytywną namiastkę. I jest nią właśnie historia II wojny. On mówi to, co oni chcą usłyszeć. Historia zwycięskiej Wojny ojczyźnianej – to jest ta nowa ideologia, która może zastąpić i powoli zastępuje zbankrutowaną ideologię komunistyczną. Staje się ona powoli duchową podstawą reżimu prezydenta Putina. W ten sposób rodzi się "putinizm". Niestety odpowiada to dzisiejszemu etapowi rozwoju społeczeństwa rosyjskiego. Chciałoby się, aby ten trudny proces był jedynie etapem trudnej drogi Rosji do demokracji i normalności cywilizacyjnej. Ale jak będzie w rzeczywistości? Nie wie nikt - podkreślał

 

- Bo powiedzieć w Rosji to, co dla nas w Polsce jest oczywiste, że II wojna została wszczęta wspólnie przez komunistów sowieckich i narodowych socjalistów niemieckich, którzy podpisali pakt Ribbentrop-Mołotow, to jest prawie karygodne. 95 proc. Rosjan uważa, że II wojna rozpoczęła się 22 czerwca 1941 r., a w 1939 r. to było wyzwolenie bezprawnie okupowanych przez Polskę terytoriów zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy. Także Putin chce dodać jeszcze społeczeństwu takiej pewności ich tego wielkiego zwycięstwa. Dać prostemu Rosjaninowi taką otuchę na ten trudny 2019 rok - mówił

 

 

- Powiedzieć, że Polacy chcieli postawić Hitlerowi pomnik w Warszawie, dla zwykłego Rosjanina, który ogląda telewizję rosyjską, gdzie codziennie jest podsycana niechęć wobec Polski, to zagrywka bardzo dobra z punktu widzenia Putina. On powiedział to, co chce usłyszeć taki obywatel. Powiedział +nie my jesteśmy winni rozpoczęciu II wojny, inni są winni, patrzcie jakie świnie, antysemici Polacy, którzy razem z Hitlerem chcieli urządzić Holokaust. Dla nas to brzmi jak jakaś kompletna głupota, natomiast dla zwykłego Rosjanina brzmi jak słodki cukierek, który logicznie pasuje do jego widzenia świata i Putin to rozumie. To bardzo sprawny polityk, nic nie mówi przypadkiem. Wyciągnął to, żeby osłodzić te gorzkie doświadczenia tego 2019 r., który dla Rosji nie był nadzwyczajny - podsumował Iwanow.

 

bz/PAP/niezalezna.pl