Dwie szkoły wyższe w Hannowerze zdecydowały się na wprowadzenie opasek na ramię, które informują, kto z pracowników i studentów został zaszczepionych przeciwko koronawirusowi. Na takie rozwiązanie zdecydowały się Uniwersytet Leibniza i Hohschule Hannover. Opaskom sprzeciwia się Związek Zawodowy Oświaty i Nauki (GEW).

Różnokolorowe opaski mają na celu poinformowanie, kto ze studentów i pracowników szkół został zaszczepiony przeciwko koronawirusowi.

Osoby nieposiadające opasek muszą legitymować się negatywnym testem na covid-19 w celu wejścia do części należących do uczelni budynków.

Wolfgang Strache, dziekan Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Biochemicznej w Hochschule Hannover, argumentuje w rozmowie z portalem NDR, że opaski przede wszystkim znacząco przyspieszyły proces sprawdzania osób wchodzących do budynków uczelni. Poinformował, że opaski spotkały się z dobrym przyjęciem przez pracowników i studentów.

- Nie chcemy, by studenci stali w długich kolejkach, a potem mieli tylko dziesięć minut wykładu - powiedział z kolei rektor Uniwersytetu Leibniza prof. Volker Epping. Władze uczelni podkreślają, że noszenie opasek jest dobrowolne.

"Odrzucamy publicznie widoczną identyfikację osób zaszczepionych. Ochrona tych wrażliwych informacji musi być elementarna. Opaski to zła droga" - czytamy z kolei w oświadczeniu GEW.

GEW krytykuje także wymóg przedstawiania negatywnych testów na koronawirusa przez tych studentów, którzy jeszcze się nie zaszczepili.

jkg/pap