- "Wiceprzewodnicząca KE Viera Jourowa powiedziała „FAS”, że celem postępowania wobec Niemiec jest nic innego jak tylko ochrona traktatów. Traktaty muszą obowiązywać wszędzie tak samo. Dlatego ostatnie słowo musi mieć TSUE" – możemy przeczytać na portalu "Deutsche Welle".

Napięcie zaczęło rosnąć po tym, jak Komisja Europejska na początku czerwca wszczęła postępowanie o naruszenie unijnego prawa przeciwko Niemcom. Chodziło o to, że Niemcy podważają prymatu prawa unijnego nad prawem krajowym. Prasa niemiecka pisała wtedy, że postępowanie to ma być sygnałem dla Polski i Węgier, że wyroki TSUE nie mogą być podważane.

TSUE stale wykracza poza swoje uprawnienia traktatowe i usiłuje ingerować w sprawy wewnętrzne państw członkowskich. Do słynnych przykładów należą już reforma sądownictwa w Polsce oraz walka z nielubianym w Brukseli polskim rządem.

Do działań TSUE bardo krytycznie odnosi się na nazywa je wprost prawem kaduka Thomas Kirchner w artykule "Unia Europejska. Kto ma ostatnie słowo w Europie?". Tekst ukazał się w internetowej wersji „Sueddetsche Zeitung”.

Decyzję KE skrytykowało wielu niemieckich konstytucjonalistów, w tym były szef niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (niem. Bundesverfassungsgericht) Andreas Vosskuhle – podaje portal tysol.pl.

- "O kontrowersyjnej wypowiedzi Vosskuhle (z czerwca br. - red.), który stał na czele niemieckiego TK w latach 2010-2020, poinformował w niedzielę dziennik >>Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung<<" – pisze serwis "Deutsche Welle".

Vosskuhle zarzuca już wprost Komisji Europejskiej, że jest zamiarem jest scentralizowanie UE oraz doprowadzenie do powstania "państwa federacyjnego".

Vosskuhle w swoim wystąpieniu – jak informował „FAS” - ostrzega przed „koluzją” pomiędzy instytucjami UE a TSUE, co w języku prawniczym oznacza „zakazaną współpraca na niekorzyść (podmiotów) trzecich”.

 

mp/dw.com/tvp info/wpolityce/frankfurter allgemeine zeitung/tysol.pl