Panie Ryszardzie!
— PolskaPartia (@PolskaPartia) 26 listopada 2018
Morze Azorskie nie istnieje... pic.twitter.com/LVUrO2UV10
Kiedy wydaje się, że opozycja totalna niczym nas już nie zaskoczy, Ryszard Petru udziela wywiadu/loguje się na Twitterze.
Widzę, że niektórzy straszliwie się podekscytowali. Owszem, minister ma średnią dykcję, ale mówi jednak "Azowskie", nie "Azorskie", więc proponuję przestać szukać sensacji tam, gdzie jej nie ma. https://t.co/Fnz3ScO8i3
— Łukasz Warzecha (@lkwarzecha) 26 listopada 2018
Były lider Nowoczesnej, obecnie- założyciel nowej partii TERAZ! postanowił pouczyć polski rząd na temat dyplomacji przy okazji rosyjskiej agresji na Morzu... No właśnie, jakim morzu? Azowskim czy... Azorskim? To właśnie tej drugiej nazwy użył poseł Ryszard Petru. Po fali komentarzy zdążył już poprawić swój tłit i Morza Azorskiego już tam nie zobaczymy, a także... zaatakować szefa MSZ, Jacka Czaputowicza.
Ministrowi spraw zagranicznych przytrafiła się ponoć taka sama pomyłka. W tej sprawie jednak opinie są podzielone. Na przykład publicysta "Do Rzeczy", Łukasz Warzecha zwrócił uwagę, że szef polskiej dyplomacji nie ma być może najlepszej dykcji, jednak w krążącym po sieci materiale filmowym- fragmencie wywiadu Czaputowicza-słychać, że powiedział jednak "Azowskie". Mogą zresztą Państwo ocenić to sami.
yenn/Twitter, Fronda.pl