Polska ponowiła presję na Komisję Europejską, by nie traktowała ulgowo budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego, łączącego Rosję z Niemcami, biegnącego po dnie Morza Bałtyckiego. Warszawa uważa, że wobec tej inwestycji powinny być zastosowane wszystkie unijne przepisy, bez żadnych wyjątków. Jeśli by tak się stało, wtedy budowa Nord Stream 2 byłaby nieopłacalna. Ta sprawa była dziś omawiana na posiedzeniu unijnych ministrów do spraw energii w Brukseli.

Wiceminister energii Michał Kurtyka powiedział, że stanowisko Polski jest jednoznaczne. "Gazociąg, który dociera na terytorium Unii Europejskiej, powinien podpadać pod prawo Unii Europejskiej. Każda nowa infrastruktura powinna być pod tym kątem bardzo dokładnie przeanalizowana. Komisja Europejska powinna się absolutnie wypowiedzieć, że ten reżim prawny to reżim unijny a nie żaden inny" - dodał wiceminister.

Komisja Europejska na razie wysyła w tej sprawie niejednoznaczne sygnały. Z jednej strony komisarze krytykują budowę drugiej nitki Gazociągu Północnego. Mówią, że inwestycja łamie zasady unii energetycznej, bo nie prowadzi do zróżnicowania źródeł dostaw gazu. Ale z drugiej strony Komisja nie podjęła żadnych działań w tej sprawie. Mimo wielu apeli nie opublikowała też analizy legalności tej inwestycji.

Polska wraz z grupą krajów zaapelowała dziś do Komisji o pisemną ocenę. Wiceminister energii powiedział, że stanowisko Polski poparły między innymi Dania, Szwecja, Litwa i Rumunia. Nalega też na to grupa wpływowych europosłów zajmujących się energią i przemysłem, która wysłała w tej sprawie listy do Malty, kierującej pracami Unii.

Dokument powstał z inicjatywy przewodniczącego komisji do spraw energii i przemysłu Jerzego Buzka w imieniu deputowanych z różnych krajów i różnych frakcji. Z Polski w tej grupie jest jeszcze europoseł Zdzisław Krasnodębski.

dam/IAR