Cała Flota Czarnomorska, 15 jednostek Flotylli Kaspijskiej, 5 jednostek z Floty Północnej i Floty Bałtyckiej – koncentracja sił morskich Rosji na wodach graniczących z Ukrainą oznacza dalszą eskalację napięcia w tej części Europy. Niewykluczone, że to właśnie na morzu Moskwa planuje najważniejszą część operacji przeciwko Ukrainie.

20 kwietnia Flota Czarnomorska podała, że ponad 20 jej okrętów wyszło w morze na ćwiczenia w północnej części Morza Czarnego. W ćwiczeniach biorą też udział samoloty szturmowe i obrona przeciwlotnicza z jednostek wchodzących w skład Południowego Okręgu Wojskowego. Wcześniej na Krym przerzucono ponad 50 samolotów z POW. W ostatnich dniach rosyjska flota wyraźnie zwiększyła aktywność na Morzu Czarnym – co ma związek z koncentracją wojsk lądowych przy granicy z Ukrainą. Tymczasowe ograniczenia lotów nad częścią Krymu i Morza Czarnego obowiązują do 24 kwietnia. Właśnie od tego dnia Rosja zamierza zamknąć – aż do końca października – część Morza Czarnego dla żeglugi obcych okrętów wojskowych i cywilnych jednostek będących własnością innych państw. Zamknięte mają być trzy akweny: jeden na zachód od Krymu, drugi u południowych brzegów tego półwyspu, wreszcie trzeci w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim. Wszystkie te wody Rosja uznaje za swe terytorium, ale nie uznają tego Ukraina i Zachód, bo to akweny przylegające do należącego wciąż w świetle prawa do Ukrainy, choć okupowanego przez Rosję Krymu. Zamknięcie akwenu w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej oznacza de facto blokadę przejścia na Morze Azowskie. Będzie to oznaczało w najbliższych miesiącach poważne problemy przede wszystkim dla jednostek ukraińskich, ale też dla żeglugi handlowej z portem w Mariupolu. To ważny port, przez który Ukraina eksportuje wiele swojej produkcji ze wschodniej części kraju. Jednak koncentracja sił przez Rosję na Morzu Czarnym może też oznaczać w przyszłości próby blokowania innych portów ukraińskich, na zachód od Krymu, z Odessą na czele. Do tego dochodzi ryzyko desantu rosyjskiego na ukraińskim wybrzeżu – gdyby Moskwa zdecydowała się na poważniejsze militarne kroki. Nie przypadkiem większość ściągniętych na Morze Azowskie 15 jednostek Flotylli Kaspijskiej (przypłynęły z bazy w Machaczkale drogą wodną przez Wołgę, kanał Wołga-Don, Don) stanowią niewielkie desantowe łodzie. Idealnie nadają się do wykorzystania w płytkich wodach charakteryzujących pełne limanów ukraińskie wybrzeże Morza Azowskiego i Morza Czarnego. Siły morskie Rosji wesprze też jeszcze kilka desantowych, większych jednostek, które dotarły już lub dotrą w najbliższym czasie z Floty Północnej i Floty Bałtyckiej. 19 kwietnia głębokie zaniepokojenie planami Rosji na Morzu Czarnym wyraził w imieniu USA rzecznik Departamentu Stanu. Jednak to właśnie Stany Zjednoczone zrezygnowały z wysłania na Morze Czarne dwóch niszczycieli US Navy – gdyby nie decyzja władz, te jednostki byłyby już na tym akwenie, demonstrując wsparcie dla osamotnionej w tej chwili na Morzu Czarnym Ukrainy. Większe siły NATO pojawią się tam dopiero w maju – dwie jednostki wysyła Wielka Brytania.


Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]