- Nasi mundurowi zaprezentowali chwałę polskiego oręża. Zaatakowali pojazdy ludzi z organizacji „ Medycy na granicy”. Wała bochaterom - napisał naczelny Newsweeka Tomasz Lis na Twitterze.
Na wpis zareagowali internauci, którzy wytknęli Tomaszowi Lisowi manipulację. Do sprawy szybko odniósł się także Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu.
"➜ Tomasz Lis bez jakichkolwiek podstaw przypisuje dewastację prywatnych samochodów polskim mundurowym. ➜ Pomimo apelu rzecznika prasowego KG Policji - nie przeprosił. Oszukuje opinię publiczną i podważa dobre imię służb mundurowych, które z narażeniem życia pilnują granicy" – czytamy we wpisie ośrodka.
"Dlaczego łączy Pan z tym zdarzeniem „mundurowych”? Jest to kłamstwo i powinien Pan przeprosić. Oszukuje Pan opinię publiczną i podważa dobre imię służb mundurowych. Jest Pan przez wielu cenionym redaktorem i naprawdę powinien wiedzieć, jak się teraz przyzwoicie zachować" - napisał z kolei insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji,
Jak do tej pory naczelny Newsweeka nie przeprosił, co oznacza, że musi się on liczyć z konsekwencjami prawnymi.
Pojawia się też pytanie, czy red. Lis oby na pewno osobiście umieszcza takie posty w przestrzeni publicznej, ponieważ taki brak profesjonalizmu u dziennikarza z tak dużym doświadczeniem zwyczajnie zadziwia.
➜ Tomasz Lis bez jakichkolwiek podstaw przypisuje dewastację prywatnych samochodów polskim mundurowym. ➜ Pomimo apelu rzecznika prasowego KG Policji - nie przeprosił. Oszukuje opinię publiczną i podważa dobre imię służb mundurowych, które z narażeniem życia pilnują granicy. pic.twitter.com/NVXijH28O8
— Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu (@OMAntypolonizmu) November 15, 2021
mp/twitter/ośrodek monitorowania antypolonizmu