„Są one nieuprawnioną ingerencją państw obcych w kwestie suwerennych krajów. To sytuacja niedopuszczalna. Próby tłumaczenia, że chodzi o jakieś ogólne wartości są trochę pokrętne” – mówi wiceminister Marcin Romanowski, komentując kolejne działania amerykańskiej ambasady promujące ideologię LGBT w Polsce.

Ambasada Stanów Zjednoczonych w Polsce kontynuuje swoją „krucjatę”, mającą zaprowadzić w naszym kraju porządek ustalony przez skrajną lewicę. W maju ambasada ogłosiła nabór wniosków o dotacje na projekty wspierające społeczność LGBT. Jeden grant wynosi 20 tys. dolarów. Dziś z kolei pojawił się spot zatytułowany: „Words Matter”.

W spocie obok chargé d’affaires ambasady USA w Polsce Bix Aliu występują osoby określające siebie jako LGBT.

- „Wyobraź sobie, że ktoś pisze takie słowa o Tobie, Twojej siostrze lub bracie, albo o Twoim dziecku. Jak się z tym czujesz?”

- pyta Bix Aliu.

Następnie kilka osób odczytuje wulgarne komentarze uderzające w społeczność LGBT, mówiąc przy tym o swoich odczuciach w czasie ich lektury. Materiałowi towarzyszy poruszająca muzyka.

Do sprawy w rozmowie z portalem wPolityce.pl odniosła się europoseł PiS Anna Zalewska.

- „Myślę, że od dłuższego czasu obserwujemy bardzo jednoznaczne i jednostronne zachowanie ambasady, która wykracza poza wszelkie protokoły. Uważam, że po kolejnych akcjach takiego zaangażowania po jednej stronie MSZ powinno zaproponować przynajmniej kurtuazyjną rozmowę, żeby przypomnieć o zasadach funkcjonowania”

- ocenia była minister edukacji narodowej.

W rozmowie z telewizją wPolsce.pl do sprawy odniósł się również wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, który zwrócił uwagę, że inicjatywy amerykańskiej ambasady łamią postanowienia Konwencji Wiedeńskiej.

- „Są one nieuprawnioną ingerencją państw obcych w kwestie suwerennych krajów. To sytuacja niedopuszczalna. Próby tłumaczenia, że chodzi o jakieś ogólne wartości są trochę pokrętne. Jeżeli mówimy o równości, to przypomina mi to równość z Folwarku Zwierzęcego, gdzie byli równi i równiejsi. Chodzi w rzeczywistości o dodatkowe przywileje dla ideologów Gender i LGBT. Ta ideologizacja, quasi-religia ma swoje neomarksistowskie korzenie. Szkoda, że przedstawiciele USA w Polsce zajmują się jakąś ideologiczną propagandą, a nie rzetelnym reprezentowaniem swojego kraju”

- ocenił polityk.

kak/wPolityce.pl PAP