Polską wstrząsnęła niedawno informacja o zamordowaniu Heleny Kmieć – młodej dziewczyny, która w ramach wolontariatu pojechała do Boliwii, by tam pomagać dzieciom w ochronce. Ta historia ma swój ciąg dalszy. Okazuje się bowiem, że jej morderca… nawrócił się.

O sprawie opowiedział w trakcie homilii biskup Jan Zając, podczas mszy świętej w sanktuarium Krzyża Świętego w opactwie cystersów w Krakowie. Opowiedział o tym, że początkowo sprawca nie chciał się przyznać do morderstwa. Nastąpił jednak przełom. Siostry zakonne podały mordercy polskiej misjonarki picie oraz koc, gdy ten przebywał w ochronce na wizji lokalnej:

Ten gest sprawił, że coś drgnęło w sercu tego młodego człowieka, nieszczęśliwego i porzuconego przez rodziców. I wtedy on postawił pytanie: czy siostry i rodzice mi przebaczą? Nie trzeba było czekać na odpowiedź, ponieważ ten gest życzliwości i serdeczności, troski o tego człowieka, był odpowiedzią, że tak (…) Wtedy ten człowiek rzucił się na kolana i zaczął mówić i prosić, aby mu przebaczyć. Przyznał się do wszystkiego i chciał przyjąć każdą karę, nawet największą, aby mógł w jakiś sposób spłacić ten dług, jaki zaciągnął przez swoje złe postępowanie”

dam/KAI,Fronda.pl