Jak wygląda życie muzułmanina, który odkrył Jezusa Chrystusa? Publikujemy świadectwo księdza, który jest duszpasterzem nawróconych w jednym z krajów islamskich.

Przypominamy świadectwa sprzed ponad dekady. Już wtedy wielu młodych ludzi zauważało wiele braków w islamie.

6 listopada 2008 zakończyło się w Watykanie pierwsze forum katolicko – muzułmańskie, mające na celu rozpoczęcie dialogu katolików z intelektualistami muzułmańskimi. By pokazać potrzebę wymiany, prezentujemy Państwu świadectwo księdza żyjącego w jednym z krajów islamskich. Ta przejmująca opowieść, którą 4 listopada opublikowało francuskie pismo "Pèlerin" nie jest rzeczywistością wszystkich chrześcijan żyjących w krajach muzułmańskich, ale dobrze ilustruje życie wielu muzułmanów nawróconych na chrześcijaństwo, którzy bezskutecznie apelują o prawdziwy dialog zbudowany na wzajemności. W krajach islamskich żyje od 9 do 11 milionów chrześcijan. Jedynym krajem w większości muzułmańskim, gdzie chrześcijanie cieszą się tymi samymi prawami, co wyznawcy Allacha, jest Liban. Gdzie indziej małe wspólnoty chrześcijanskie są tolerowane pod warunkiem, że nie ewangelizują.

Wyznanie księdza, opiekującego się muzułmanami, nawróconymi na chrześcijaństwo.

Nie powiem wam jak się nazywam i z jakiego kraju pochodzę, gdyż muszę być ostrożny. Dla siebie samego i moich przyjaciół. Jestem księdzem i zamieszkuję ziemię islamu od 50 lat. W moim państwie, gdzie wspólnota chrześcijańska była w rozkwicie przed przybyciem islamu, zostało obecnie bardzo mało chrześcijan. Tu gdzie żyję, jak również w większości krajów muzułmańskich, chrześcijanie są tolerowani, ale pod warunkami, których nie możemy zaakceptować. Nie możemy świadczyć o naszej wierze w języku państwa, w któym żyjemy. Nie mamy ani seminariów, ani klasztorów. Jeśli chodzi o nawróconych, to grozi im kara śmierci. W islamie, każdy muzułmanin, który przyjmuje chrzest jest zdrajcą. Albo powróci do islamu, albo zostanie zamordowany.

Zajmuję się przygotowywaniem nawróconych, ich formacją, aż do chrztu. Znam ich bardzo wielu. Nie poszedłem ich szukać z siecią, lecz to oni zapukali w moje drzwi prosząc mnie, bym im opowiedział o Jezusie Chrystusie. To osoby, które po przestudiowaniu Koranu, wybrały w wolności Ewangelię, by spotkać Boga. Zdecydowałem się dać świadectwo, by chrześcijanie we Francji dowiedzieli się w jakim niebezpieczeństwie żyją ci nawróceni. Jak również po to, by odpowiedzialni za dialog z muzułmanami, zgromadzeni w Rzymie, nie zapominali o trudnościach, jakie dotykają mniejszości chrześcijańskie w krajach islamu.

Chciałbym wam opowiedzieć historię Ahmeda*, 25 letniego studenta. Dla niego wszystko zaczęło się przez sen. Człowiek w bieli połozył mu rękę na ramieniu. U nas, na ziemi Wschodu, gdzie Bóg objawił się ludziom, sny odgrywają znaczącą rolę. Od momentu kiedy Ahmed miał ten sen, nie przestawał szukać jego znaczenia. Dzięki internetowi odnalazł Ewangelię w swoim języku i przeczytał Ją. Następnie pojawił się u mnie po wielogodzinnej podróży. - Mam mnóstwo pytań dotyczących Ewangelii - oświadczył mi. Nie miał Ewangelii, gdyż Jej posiadanie naraziłoby go na wielkie niebezpieczeństwo. - Ale mam telefon komórkowy - powiedział. I tu osłupiały, zobaczyłem całą Ewangelię nagraną w telefonie. Przez wiele godzin zadawał mi pytania o Jezusa i o modlitwę.

Ahmed nie jest wyjątkiem. Rachid przyszedł do mnie - podobnie jak Ahmed - poruszony przez Jezusa we śnie. Mówił, że musi „przejść swoją drogę aż do końca”. Poprosił mnie o chrzest. Hamowałem go, gdyż chrzczę jedynie po trzyletniej formacji. - Trzeba na pewno wiedzieć, czy wołanie Jezusa jest naprawdę silne – odpowiedziałem. - Czy twój sen pochodzi naprawdę od Boga - odpowiedziałem ostrożnie. Tak, jak zawsze postępuję.

„Będzie wam ciężko się ożenić...”

Przestrzegam ich ciągle o trudnościach jakie na nich czekają. - Po chrzcie, musicie przeżywać waszą wiarę w tajemnicy, chować się przed waszymi sąsiadami, jak również często i przed rodziną. Będzie wam trudno się ożenić czy wyjść za mąż. Jeśli władze odkryją, że jesteście nawróconymi chrześcijanami, wasze dzieci zostaną umieszczone u muzułmanów w celu poddania reedukacji - tak wyglądają moje ostrzeżenia.

Historia Fatimy najlepiej to pokazuje. Młoda dziewczyna pochodząca ze znaczącej rodziny muzułmańskiej, zobaczyła się raz we śnie na krzyżu. Ten sen ją nawiedzał. Fatima poznała Jezusa, znalazła Ewangelię w swoim języku, czytała Ją i medytowała. Ochrzciła się, ale została zadenuncjowana. Mąż zamknął ją w pokoju bez jedzenia, do momentu, aż straci dziecko, którego oczekiwała. Kiedy odmówiła wyrzeknięcia się Jezusa Chrystusa, została wyrzucona z domu. Ojciec Fatimy groził jej, że ją zabije. Ale uciekła. Od tego czasu żyje w ukryciu, w skrajnej nędzy, ale jest szczęśliwa. Chce zostać zakonnicą.

Każdego roku towarzyszę pięćdziesięciu nawróconym. Organizujemy spotkania będąc jednocześnie bardzo ostrożnymi. W naszych grupach nikt nie wie jak nazywa się osoba, która siedzi obok. W ten sposób, gdy ktoś z nas jest zatrzymany, nie może niczego wyjawić. Pomaga nam również jedna dziewczyna. Chowa Komunię świętą pod chustą i roznosi Ją innym. Zastanawiamy się często dlaczego muzułmanie nawracają się na chrześcijaństwo. Nie ma racjonalnego wytłumaczenia. Jest to spotkanie miłości piorunującej! Większość z nich jest młoda i niezadowolnona z islamu narzucanego tutaj siłą. Poza tym liczne sprzeczności Koranu powodują, że stawiają sobie pytania.

Jeśli muszę się podporządkować, to ileż warty jest dialog?”

Zarzuca mi się często, że ewangelizuję. - Szkodzi ksiądz dialogowi - powtarzały mi to autorytety kościelne, zarzucając mi, że stawiam ludzi w niebezpieczeństwie, że prowokuję poróżnienia w rodzinach. Pewnego dnia nuncjusz apostolski zarzucił mi prozelityzm. - A to nie Duch św., który żarliwie nawraca? Kto prowadzi Kościół, jeśli nie On? Jeśli nie głoszę dobrej Nowiny, moja misja jako księdza jest bezużyteczna. I jeśli odrzucam konfrontację z autorytetami muzułmańskimi, pozostając w ograniczeniach, które zostały mi narzucone, czego warty jest dialog? - odpowiedziałem.

Bardzo proszę odpowiedzialnych chrześcijan, którzy dialogują w Rzymie z dygnitarzami muzułmańskimi, by nie wyrażali się letnio. Dialog międzyreligijny jest konieczny, ale powiniem być chrześcijański, solidarny z Kościołami prześladowanymi. Trzeba mówić głośno i mocno o wartości Kościołów Wschodu. Dialogują one od wieków, ale są prześladowane od czasu przybycia islamu na ich ziemie. Islam zredukował je do malutkich pozostałości, cichych i ograniczonych. Kościoły te nie mogą przyjąć żadnego nawróconego! Niech nasi przyjaciele muzułmanie z Zachodu, którzy dopominają się o prawa dla siebie, wymagają od swoich współwyznawców na ziemiach islamu, takich samych praw wobec mniejszości chrześcijańskich. To jest ta wzajemność, potrzebna dla szczerego dialogu, którą często przypomina Benedykt XVI”.

* Wszystkie imiona w tekście zostały zmienione.

Wysłuchali L.B. i S.L.

Tłum. MaRo za: „Pèlerin” z 4 listopada 2008 roku