Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew miał lecieć do Waszyngtonu na rozmowy o Syrii. Moskwa ogłosiła jednak, że delegacja nie została wpuszczona.

Minister, odpowiadając w Dumie Państwowej na pytania deputowanych, stwierdził, że Rosja jest otwarta na współpracę z USA i każdym innym krajem, które chce walczyć z terrorystami Państwa Islamskiego.

– Szkoda, że nasi zagraniczni partnerzy, zwłaszcza amerykańscy, nie chcą kontaktu. Nasuwa się pytanie, jaki cel im przyświeca na terytorium Syrii – powiedział Ławrow. 

Według Siergieja Ławrowa Biały Dom nie chce także przysłać swoich przedstawicieli do Moskwy. Waszyngton na razie nie skomentował słów Ławrowa.

O wysłaniu specjalnej delegacji za ocean mówił we wtorek prezydent Władimir Putin.

Rosja od końca września prowadzi naloty w Syrii. Twierdzi, że ich celem są pozycje terrorystów z Państwa Islamskiego, ale według Zachodu rosyjskie bomby spadają głównie na przeciwników prezydenta Baszara al-Asada. Waszyngton odmówił Rosjanom ścisłej współpracy przy prowadzeniu operacji. Apeluje jednocześnie o określenie podstawowych zasad, dzięki którym prowadzący naloty piloci nie będą zagrażać sobie nawzajem.

Na syryjskim niebie doszło już do pierwszych incydentów – w zeszłym tygodniu rosyjskie samoloty niebezpiecznie zbliżyły się do amerykańskich. W środę przedstawiciele Moskwy oświadczyli, że piloci chcieli jedynie zidentyfikować maszyny, a nie straszyć amerykańskich lotników.

KJ/tvp.info