Kanclerz Niemiec Angela Merkel oskarża Rosję o atak hakerski, jaki w 2015 roku został przeprowadzony na Bundestag. Grozi, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec Moskwy.

Powołując się na wyniki śledztwa prowadzonego w prokuraturze generalnej, Angela Merkel oświadczyła, że ślady ataku hakerskiego sprzed pięciu lat prowadzą do rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

-„Jest to niesłychana historia i oczywiście zakłóca współpracę opartą na wzajemnym zaufaniu” – powiedziała dziś w niemieckim Parlamencie.

-„Traktuję tę sprawę bardzo poważne, bo jestem przekonana, że śledztwo zostało przeprowadzone bardzo starannie. (…) To boli. Codziennie zabiegam o lepsze stosunki z Rosją” – dodała kanclerz.

W 2015 roku hakerzy zaatakowali biura niemieckich deputowanych, w tym biuro Merkel. Zdaniem kanclerz to element prowadzonej przez Rosję wojny hybrydowej, która ma na celu „dezorientowanie przeciwnika i podważanie rzetelności informacji”.

W swoim dzisiejszym wystąpieniu niemiecka kanclerz kilkakrotnie podkreśliła, że sprawę traktuje bardzo poważnie. Stwierdziła również, że możliwe jest, iż niemiecki rząd podejmie w odpowiednie kroki wobec Rosji.

Niemiecka prokuratura wydała w ub. tygodniu międzynarodowy nakaz aresztowania rosyjskiego hakera, 29. letniego Dmitrija Badina. Zarzuca się mu szpiegostwo oraz bezprawne wejście w posiadanie zabezpieczonych danych komputerowych. Mężczyzna prawdopodobnie przebywa obecnie w Rosji.

kak/Deutsche Welle, DoRzeczy.pl