Dwa wydarzenia, które zrobiły na mnie wrażenie w ostatnim czasie, a nie łatwo ulegam wrażeniom, to walka z chamstwem podjęta przez przedstawiciela IPN Piotra Szubarczyka i posłankę Krystynę Pawłowicz. Kto śledzi doniesienia medialne ten będzie wiedział o co chodzi, ale z publicystycznego obowiązku przedstawię własny skrót. Piotr Szubarczyk z IPN ostrymi słowami sprowadził na ziemie prowokatorów, którzy byli przeciwnikami budowy pomnika „Żołnierzy Wyklętych” w małej miejscowości Czerny. Media zrobiły z tego tandetne „szoł” i skrót, który przedstawił Szubarczyka, jako człowieka niespełna rozumu, ale Szubarczyk najzwyczajniej w świecie nie wytrzymał po serii bzdur i kłamstw, wypaczających polską historię, i podsumował oponenta precyzyjnie: „Pan łże jak pies”.

Identycznie przedstawiono w mediach słowa posłanki Krystyny Pawłowicz, która setki, jeśli nie tysiące razy, musiała wysłuchiwać bełkotu „Myszki Agresorki” i pozostałych przedstawicieli totalnej opozycji, non stop prowokujących i blokujących posiedzenia komisji. Pani Krystyna Pawłowicz po latach cierpienia i cierpliwości wykrzyczała: „Mam apel do tej lewej części sali, by opanowała chamstwo lewackie swojej przedstawicielki, która bez obrażania kogokolwiek nie potrafi otworzyć mordy swojej”. Takie są konsekwencje chamskich prowokacji, jeśli się po chamsku dwa lata prowokuje, to po takim niskim wymiarze kary, można tylko podziękować, ale to w przypadku chama nie jest spotykane. Stara talmudyczna „zabawa”, upodlić człowieka, doprowadzić od skrajnego stanu emocjonalnego, a potem pokazać jego „chamstwo”. W końcu ktoś głośno powiedział dość. Brawa na stojąco!

Biję brawo, bo znam „okoliczności sprawy”, chociaż na temat spotkania Szubarczyka wiedzę mam znacznie mniejszą, widziałem jedynie dostępne materiały w Internecie, za to transmisje z komisji sejmowych oglądałem wiele razy od deski do deski i po prostu się dziwię, że tak długo Pani Krystyna Pawłowicz wytrzymała. Gdy po lewej stronie debaty publicznej przekraczane są kolejne granice, wtedy nagłówki wyglądają mniej więcej tak: „Owsiak nie wytrzymał…”, „Artyście puściły nerwy”, „Emocjonalna reakcja na prawicowy hejt”. Takie i jeszcze zabawniejsze tytuły są wstępem do opisu zwykłego chamstwa, agresji w czystej postaci czy też profanacji, co człowiek przyzwoity i rozsądny widzi gołym okiem. Dzień przed rocznicą katastrofy smoleńskiej, dzicz zwana Obywatel RP, przyniosła na Krakowskie Przedmieście „pomnik” Lecha Kaczyńskiego wyrzeźbiony w brzozie. Szyderstwo i prowokacja dziczy jest oczywista, zamiar też nie budzi najmniejszych wątpliwości, ale to ludzie, którzy na to zwyrodnienie stanowczo reagują nazywani są prostakami pozbawionymi wrażliwości na sztukę.

Dokładnie tak działa ta maszynka podsycająca emocje i pokazująca jedną stronę sporu w blasku chwały i męczeństwa, a drugą w cieniu nienawiści, gniewu i chamstwa właśnie. Tymczasem zachowanie Piotra Szubarczyka i Krystyny Pawłowicz po pierwsze nie mają nic wspólnego ze wyreżyserowanymi na chłodno spektaklami Owsiaka, Stuhra czy innych „artystów”, ale rzeczywiście są emocjonalnym odreagowaniem chamstwa. Po drugie w czasach godności i honoru, których nie skalały masmedia, obowiązywały proste zasady i normy społeczne. Słynny kodeks Boziewicza zbaraniał ludziom honoru jakichkolwiek kontaktów z chamami, co więcej człowiek honoru nie stosujący się do tej zasady, sam tracił godność i stawał się chamem. Wcześniej obowiązywała jeszcze jedna zasada, z chamami po prostu się nie dyskutowało, do chama mówił się „milcz chamie” albo się chama traktowało batogiem.

Współczesność jest postawiona na głowie i dlatego tyle mamy fałszywych interpretacji, które mylą podstawowe pojęcia. W stwierdzeniu „zamknij mordę” nie ma nic chamskiego, jeśli słowa te są kierowane do osobników reprezentujących najniższy moralny i intelektualny poziom. Jest to wręcz obowiązek człowieka honorowego i inteligentnego, aby w ten sposób rozpocząć i zakończyć dialog. Gdyby Pani Krystyna Pawłowicz skierowała podobne słowa do oponenta reprezentującego odpowiedni poziom, zachowałby się po chamsku i utraciła zdolność honorową, ale jak takiej wypowiedzi nie znam. Wszystkie ostre słowa Pani Pawłowicz, cytowane w mediach, były kierowane do takich osobników jak Kuźniar czy „Myszka Agresorka” i im podobnych. Z nimi nie można i nie wolno inaczej, ponieważ wchodzenie w dyskusję na tym poziomie uwłacza. Tym bardziej przyzwoite i godne było zachowanie Piotra Szubarczyka, który słusznie potraktował batogiem pospólstwo, nazywające bohaterów mordercami, a morderców bohaterami.

Od lat hołduję zasadzie, że chamom zatyka się mordy i mało mnie obchodzi, że przez chamów jestem nazywany chamem. Chamstwo to nie jest używanie brzydkich słów, odzywek czy wyłapywanie incydentów. Chamstwo to permanentnie niski poziom moralny i intelektualny, dlatego nie może być innej odpowiedzi na chamstwo poza: „Zamknąć mordy!”

Piotr Wielgucki (Matka Kurka)