Nieuchronnie zbliżam się do pięćdziesiątki, a to jest taki wiek, w którym człowiek może sobie z czystym sumieniem powiedzieć: „Za moich czasów było lepiej”. W kwiecie wieku wypada też ponarzekać na młodzież i zapłakać na przyszłością świata oddanego we władanie młodego pokolenia. No i tak mi się właśnie zebrało na płacz, narzekanie i załamywanie rąk, gdy zobaczyłem młodych ludzi na ulicach ze „sztandarami klimatycznymi”. Widok wybitnie przygnębiający, chociaż jest nadzieja, że zadziała stara reguła Piłsudskiego: „Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie skurwys…m” - pisze bloger Matka Kurka na portalu kontrowersje.net

W przypadku socjalistów to często działa, z komunistami różnie bywa i boję się, że z „ekologami” sprawa jest najbardziej ciężka. Nie chciałbym też nadmiernie histeryzować, wystarczy mi, że sobie trochę ponarzekam i dlatego chciałbym wstępnie ustalić proporcje. Wczorajsze demonstracje młodzieży szkolnej w „obronie klimatu” odbyły się w czasie lekcji szkolnych, co zagwarantowało frekwencję. Do szkoły prawie wszyscy chodzili, to i wszyscy wiedzą, że uczniów dwa razy pytać nie trzeba, czy chcą pisać sprawdzian, czy iść na podwórko, a w Krakowie na pole. Jakieś 70-85% uczniów poszło na demonstracje, bo to jest normalne w wieku szkolnym. Z pozostałych TVN i inne postępowe ośrodki uczyniły sobie grupę reprezentatywną i tam już było bardzo smutno.

Jak się człowiek dziennie nasłucha 234 razy o stalinizmie, faszyzmie, w najlepszym razie o Białorusi, to chce odpocząć i przede wszystkim sam unika tak obłędnych porównań, jednak tutaj mam spory problem. Nic na to nie poradzę, że ci młodzi aktywiści bardzo mi przypominają młodzieżówki systemów totalitarnych. Jakiś taki niepokojący obłęd w oczach i te straszliwe mantry powtarzane bez żadnej refleksji, o tym jak to latanie samolotami i wydobycie węgla zabija świat. Mówią to aktywiści z telefonami komórkowymi zbudowanymi z węgla i przetransportowanymi samolotami z Chin lub USA do Polski, ale to jeszcze pół biedy. Młodość ma swoje prawa i naiwność połączona z brakiem doświadczenia życiowego daje podobne albo jeszcze gorsze efekty. Mnie martwi coś innego, mianowicie atrakcyjność całej tej walki o klimat i lepszy świat, wspierana cenzurą i tabu.

 

W ostatnim czasie największą furorę robi młoda Szwedka, nie będę przywoływał jej nazwiska, niech przynajmniej dla części normalnych ludzi pozostanie anonimowa. Młoda nie chodzi do szkoły, tylko walczy o czysty klimat i odnosi spektakularne sukcesy. Gdzie się nie pojawi, tam dostaje brawa na stojąco od największych tego świata. I żaden z tych wielkich nie jest w stanie wydusić z siebie czegoś, co jeszcze 20, 30 lat temu było normalnym zachowaniem starszych wobec młodych. Każdy wiedział, że szkoła jest najważniejsza i nawet wojna nie była usprawiedliwieniem, w szanujących się krajach w czasie wojny edukacja była prowadzona w miarę normalnym trybem albo przechodziła do podziemia.

Dziś ta małolata nie robi żadnej wielkiej rzeczy, nikomu nie ratuje życia, nie jest ubrudzona krwią po łokcie, po ratowaniu ciężko rannych dzieci. Ona po prostu odprawia groteskowe świeckie nabożeństwa, czytając kazania z kartki i większość starszych zgłupiała. Nie tylko nie ma odważnych, aby powiedzieć, smarkata wracaj do szkoły, bo jako analfabetka klimatu nie uratujesz, ale biedy narobisz sobie i innym. Nie ma też odważnych, którzy powiedzieliby głośno, że to jest po prostu niemądre i nie do usprawiedliwienia. Jeśli już ma być „ekologicznie”, to po szkole, po odrobieniu lekcji. Tymczasem karygodne zachowanie, potępiane od wieków, zostało namaszczone na bohaterską postawę i w tym miejscu warto wrócić do atrakcyjności totalitaryzmu.

Pewnie to mocno powiedziane, ale „ekologiczna młodzież miast i wsi” wypełnia najważniejsze punkty totalitarnego schematu. Atrakcyjność samego zjawiska polegająca na wyborze łatwizny, kosztem wysiłku edukacyjnego, Pochwała postawy, przekonanie o wyższości i dojrzałość, na końcu zamordystyczna cenzura i tabu, bo przecież chodzi o fantastyczne dzieci, które walczą za nas wszystkich. Bardzo chciałbym się mylić i wyjść na zwykłego oszołoma, ale obawiam się, że to jest przygnębiająca pieśń przyszłości, za którą pójdą miliony i wyrządzą nie mniejsze szkody, niż pionierzy radzieccy i pozostała młodzież w historycznych mundurkach.

Matka Kurka/kontrowersje.net