Ponoć je się oczami, przynajmniej tak twierdzi większość cukierników i szefów kuchni. Inna prawda życiowa i przyrodniczą głosi, że obraz osobnika, nastroszone pióra, potężna budowa, czy sympatyczność dostrzegalna na pierwszy rzut oka, decyduje o tym, jak oceniamy całość, nie wyłączając wnętrza. Jakim ciasteczkiem i „zwierzem” jest Andrzej Duda po konwencji inaugurującej kampanię prezydencką? Co do ciasteczka, to się nie wypowiem, aby nie budzić śmiesznych skojarzeń, niech się tą kwestią zajmą Panie, natomiast w drugiej kategorii mogę z pełnym przekonaniem użyć jednego określenia – „zwierzę polityczne”. Andrzej Duda ma niezwykły, naturalny dar do robienia tego, co robi. Jego największą przewagą nad pozostałymi kandydatami jest to, że potrafi i lubi robić, to co robi – podstawowa gwarancja sukcesu - pisze Piotr Wielgucki (Matka Kurka) na łamach portalu Kontrowersje.net.

 

Nie oszukujmy się, konwencje polityczne to jest teatr, tu się nic nie dzieje przypadkiem, nie licząc wpadek wynikających ze stresu albo z kiepskiego przygotowania. Innymi słowy każdy polityk na konwencji musi grać niemal w identyczny sposób, jak zawodowy aktor. Bardzo niewielu polityków ma ten dar, który pozwala od pierwszego wejrzenia ocenić, że słuchamy i widzimy polityka mówiącego od siebie i będącego sobą. Andrzej Duda to wszystko ma, łączy talent z pasją i tej przewagi nie odbierze mu nikt, on się z tym urodził i taki po prostu jest. Być może da się ocenić ile gry jest w Andrzeju Dudy, a ile słów prosto z serca i wątroby, ale to są zajęcia dla speców od mowy ciała, analityków od zrównoważonego przekazu, itp., itd. Normalny człowiek nie rozgraniczy, co więcej nie odnajdzie tej cienkiej czerwonej linii pomiędzy przygotowaniem mowy i jej naturalnym wygłoszeniem. Andrzej Duda gra swoją rolę zgodnie ze swoją naturą politycznego zwierzęcia.

Dziwne w tym wszystkim jest tylko to, że politycznego talentu nie dostrzegł praktycznie nikt, poza Jarosławem Kaczyńskim, który przecież nie ma dobrej ręki do kadr, w każdym razie taka opinia powszechnie krąży i to wśród zwolenników PiS. No i tu się pojawia jeszcze jeden wielki atut Andrzeja Dudy – nieprawdopodobne szczęście. Setka zbiegów okoliczności zdecydowała, że jest w tym miejscu, w którym jest. Z drugiej strony jeden detal mógł przekreślić całą karierę polityczną lub przynajmniej zredukować ją do drugiego politycznego szeregu. Znana jest historia z udziałem dwóch bohaterów, pierwszym jest Zbigniew Ziobro, który pierwotnie miał być Andrzejem Dudą, ale nie wytrzymał, zwątpił, pogubił się. Ten sam Zbigniew Ziobro namawiał Andrzeja Dudę do przyjęcia legitymacji „Solidarnej Polski” i nie zdołał namówić. Gdyby wtedy obecny prezydent popełnił ten jeden jedyny błąd prawdopodobnie w ogóle nie byłoby prezydenta wywodzącego się z PiS.

Andrzej Duda pokazał na konwencji wszystkie swoje atuty, pokazał samego siebie w najlepszej formie i to musiało zrobić wrażenie na konkurencji. Przed konwencją słyszeliśmy, słuszne skądinąd głosy, że pewna pani będąca całkowitym przeciwieństwem Andrzeja Duda, czyli politycznym beztalenciem, popsuje całe święto. Nie popsuła, Andrzej Duda pokazał siłę, która przykryła wszystkie słabości partii PiS i to znów jest powód do radości, bo przecież kandydat PiS musi wyjść poza PiS i to na poziomie miliona dodatkowych głosów. Pewny siebie, wiedzący czego chce, naturalny polityczny zwierz, budzący sympatię u ludzi i mający bardzo dobry kontakt z ludźmi. Z taką amunicją idzie Andrzej Duda na wojnę i będzie to wojna ze wszystkimi, co jest akurat złą wiadomością, ale zrównoważaną tym, że tylko on jeden wie, o co na tej wojnie chodzi i jak się na froncie poruszać.

Prawdę mówiąc trochę się obawiałem, że coś pójdzie nie tak albo całość sprowadzi się do 14 emerytury, co przestaje być argumentem w politycznej batalii. Obejrzałem od samego początku do samego końca i już po wejściu byłem pewien, że wszystko pójdzie idealnie i tak też poszło. Pokaz siły, zdystansowanie konkurentów, ale bez triumfalizmu i wymachiwania pięściami. Po konwencji tematem numer jeden będzie konwencja, pani od palca może odpocząć, a cała reszta ociera w tej chwili siódme poty z czoła. Absolutny faworyt w wyborach, który ma świadomość, że ta pozycja zobowiązuje i mobilizuje, Andrzej Duda z pewnością pamięta, co się stało z Bronisławem Komorowskim i dlaczego z nim wygrał. Kompletny polityk, gdyby żył Kennedy mógłby zostać amerykańskim Andrzejem Dudą.

Matka Kurka

Kontrowersje.net