Tylko 16 proc. Polaków widzi w ojcu kogoś bliskiego, a jedynie 10 uważa, że go za ważną osobę i partnera do rozmów. Kryzys ojcostwa postępuje?

To nie jest kryzys ojcostwa, ale sytuacja deprecjonowania roli ojca w relacjach rodzinnych, traktowanie go jako osobę potencjalnie podejrzaną i co najważniejsze jako jedynie zewnętrznego uczestnika relacji z dzieckiem, które koncentrują się w dzisiejszej kulturze na macierzyństwie. To obecna kultura narzuca jako dominującą rolę matki – zaczynając od okresu płodowego, w którym uznaje się, że dziecko nie jest samodzielnym bytem, ale jest częścią ciała matki. Skoro jest częścią ciała matki to musi mieć to wpływ na postrzeganie w roli ojca w życiu tego dziecka. W tym wszystkim wydaje się on być kimś zewnętrznym.

Jednym ze zjawisk, które jest już opisane jest tzw. samotność ojca. Stoi z boku – z jednej strony mówi mu się, że nie spoczywa na nim wiele obowiązków – czyli np. samodzielne utrzymanie rodziny. Przy okazji próbuje mu się przypisać niektóre kobiece role w wychowywaniu. To jednak powoduje frustracje wielu mężczyzn.

Przeszliśmy od kultury ojca do kultury trutnia.

Jest też druga strona medalu – kultura w żaden sposób nas nie determinuje, każdy współtworzy kulturę, w rękach każdego jest moc i możliwość zmieniania złych wzorców. Człowiek pozostaje istotą wolną i nie ma potrzeby żeby histeryzować, że dzisiaj nie da się być ojcem, tylko po prostu trzeba być ojcem i zamiast fiksować się na jakiś badaniach lepiej zabrać się za własną rodzinę.

not. ToR