Mariusz Dzierżawski: Na razie trudno wyciągać wnioski ostateczne. Wiadomość jest stosunkowo świeża, warto zapytać Ministerstwo Edukacji, co ma na ten temat do powiedzenia. Okazuje się jednak, że ktoś, kto sprawuje funkcję, wymagającą publicznego zaufania (a wydaje mi się, że funkcja recenzenta podręczników dla dzieci i młodzieży taką właśnie funkcją zaufania publicznego jest), nie jest osobą jej godną. Co więcej, ma na sumieniu czyny, które kompletnie ją dyskwalifikują.

W takiej sytuacji instytucja, która powierza funkcję zaufania publicznego takiej osobie powinna natychmiast zareagować. Powiedzieć, że to niedopuszczalne, by podręczniki, które mają formować dzieci, opiniowała osoba, która swoimi czynami daje przykład działania na rzecz antywartości. Oczekiwałbym takiej reakcji ze strony Ministerstwa Edukacji.

Informacja o tym, że Wilga H. została aresztowana i postawiono jej poważne zarzuty pojawiła się już kilka tygodni temu. Ministerstwo Edukacji powinno całą sprawę zbadać. Urzędnicy z MEN wiedzą, kto był ich recenzentem i rzeczoznawcą. Powinni reagować natychmiast. Dzięki temu, że Wilga H. sama na swojej stronie internetowej chwaliła się, że jest rzeczoznawcą MEN, dowiedzieliśmy się o całej sprawie.

Natomiast jedyną reakcją MEN jest obecnie głuche milczenie. To każe przypuszczać, że być może obecna sytuacja z Wilgą H. nie jest przypadkiem. Pod hasłem "postępowej" edukacji seksualnej być może szuka się takich recenzentów i rzeczoznawców, którzy będą zachęcali autorów i wydawców podręczników, by umieszczać w nich "postępowe", seksualne treści. To najbardziej niepokojące. Istnieje poważna obawa, że ludzie o takim właśnie profilu akceptacji dewiacji seksualnych są elementem świadomej polityki Ministerstwa Edukacji Narodowej, że MEN tak własnie dobiera recenzentów i rzeczoznawców...

Not. MaR

Czytaj także:

Gwałcicielka 15-latki recenzentką i rzeczoznawcą Ministerstwa Edukacji. Czy to przypadek?