"PO i PiS chce upublicznienia zarobków. Nie wiem dlaczego tylko w NBP, a nie w całej sferze publicznej" - mówił publicysta tygodnika "Sieci" Marcin Wikło komentując zamieszanie w okół zarobków pracowników NBP.

Publicysta zauważył, że kwestia zarabianych pieniędzy od zawsze były bardzo poczytnym tematem i wzbudzały ogromne dyskusje wśród obywateli. Łatwiej jest bowiem zrozumieć konkretne kwoty, niż zamieszanie z Brexitem.

"Ludzie sobie wyobrażają, ile to jest 65 tysięcy albo 35 tysięcy. Wyobrażają sobie, ile muszą pracować na to, żeby taką sumę zgromadzić. Pieniądze są dla każdego zrozumiałe" - podkreślił Wikło.

Jednocześnie publicysta odniósł się do bardzo butnego zachowania prezesa NBP Adama Glapińskiego w trakcie specjalnie zwołanej konferencji prasowej, mającej wyjaśnić aferę.

"Politycznie to może być bardzo niebezpieczne. Mam zastrzeżenia co do postawy pana prezesa Glapińskiego i takiego pańskiego spojrzenia. Widzę człowieka, która mówi, tak naprawdę niewiele mi możecie zrobić, pozasłaniałem się przepisami" - mówił dziennikarz.

"Trochę pokazuje to jednak odklejenie człowieka, który zarabia kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie" - dodał.

mor/wpolityce.pl/Fronda.pl