Na codzień żyjemy w naszych mieszkaniach i nie spodziewamy się, że mogłoby się nam przytrafić coś takiego. A jednak. Mafia reprywatyzacyjna wyrzuciła z domu już niejednego.

Sytuacje zwiazane z własnością przedwojennych kamienic są często bardzo skomplikowane. Taki też był przypadek kamienicy, którą jeszcze w 1935 roku wybudował Stefan S. Mężczyzna zaciągnął od banku wysoką pożyczę, której jednak mu chętnie udzielono, jako że wtedy trwał boom inwestycyjny i banki udzielały pożyczek na takie cele, wiedząc, że będą mogły szybko odzyskać dług wraz z odsetkami. Była to świetna traksakcja dla obu stron. Stefan S. wybudował budynek, w którym znajdowało się 10 mieszkań w tym trzy o powierzchni 100 m i reszta o połowę mniejsza. Wszyscy zyskaliby na tym interesie i żyli długo i szczęśliwie, gdy nie wojna to, co nastąpiło potem. 

Po wojnie Stefan S. składał wniosek o przyznanie mu wieczystej dzierżawy budynku, który przecież przed wojną należał prawnie do niego. Niestety spotkało go dokładnie to samo, co wszystkich innych składających w tamtym czasie podobne wnioski - odmowa. Mężczyzna dostał jedynie prawo do zamieszkiwania w budynku aż do śmierci. Jako że pochodził z Łodzi, w warszawskiej kamienicy ostatecznie nie spędził ani jednego dnia, a w 1969 roku zmarł. 

Miał jednak dwóch spadkobierców - pasierbów, których zaadoptował po tym, jak w czasie wojny zginęli ich rodzice. W roku 2000 pasierb Stefana S. Jerzy rozpoczął starania o przejęcie kamienicy, jednak odbił się od ściany. Sąd odmówił ponownego przyznania mu nieruchomości utraconej na mocy dekretu Bieruta.

Tu do akcji wkroczył tzw. mecenas Krzysztof Ć, którego nazwiska próżno szukać wśród członków palestry. Człowiek jako pełnomocnik braci S. najpierw w ciągu roku załatwił formalności, które pozwoliły im pozyskać kamienicę, a następnie rozpoczął porządki w budynku, którego dotyczyła sprawa. 

Robiono wszystko, aby z budynku wyrzucić jego lokatorów. Nie dosłownie oczywiście, ale stosowano ku temu bardzo proste i skuteczne środki - m.in. podwyższano czynsze najemcom lokali komunalnych. Ludziom pokazywano też "odpowiednie" dokumenty, na mocy których tracili prawo do mieszkań. W sumie w czyszczeniu kamienicy uczestniczyło 5 osób, w tym notariusz świadczący nieprawdę. 

Ostatecznie przez nieuczciwe praktyki reprywatyzacyjnych mafiosów bardzo wiele osób ucierpiało. Mafia terroryzowała mieszkańców przez lata. 

ds/forsal.pl