Lata 50 - te XX wieku to czas napięć pomiędzy krajami NATO, a tymi zza żelaznej kurtyny. Równocześnie między katolikami, a ówczesną lewicą włoską. Sytuacja społeczno - polityczna sprzyjała temu, by w odpowiedzi na cud jaki dokonał się Syrakuz na Sycylii popularyzowane były tezy typu: "w pokoju panuje wilgoć...", "gips jest porowaty, naciąga wodą, która potem wycieka...", "Płaskorzeźba jest pusta w środku i wypełniono ją wodą, która powoli się wylewa..." Twierdzenia te nie zasiały wątpliwości wśród katolików. Wiara w prawdziwość łez Matki Bożej wśród miejscowej ludności była silna. Już w pierwszym dniu pojawienia się łez do domu Antoniny i Angelo zaczęły przybywać pielgrzymki.

Łzy Madonny

Kilka dni po ślubie zdrowie Antoniny znacznie się pogorszyło. Pojawiły się zaburzenia układu nerwowego. Lekarze podejrzewali, że jest to nieleczone zatrucie organizmu. Kobiecie zdarzały się ataki konwulsji, chwilowa urata mowy i przytomności, musiała się także zmagać z problemami wzroku.

29 sierpnia 1953 roku wzrok Antoniny znacznie się pogorszył. Po trudnej nocy, rankiem kobieta spojrzała w stronę płaskorzeźby Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny wiszącej w sypialni. Antonina i Angelo dostali ją w prezencie ślubnym, 21 marca. Tego poranka kobieta nie była pewna czy jeszcze kiedyś ujrzy światło słoneczne. Obawy te nie miały jednak racji bytu. "Litościwe oczy Dziewicy Maryi zdawały się z czułością patrzeć na Antoninę."

Pierwszy cykl łzawień Matki Bożej Kościół odnotowuje w renesansie. Mariolog Stefano de Fiores interpretując zjawisko stwierdził: "znaki i objawienia maryjne zdarzają się przede wszystkim w momentach przełomowych." Czyż mieszkająca na Sycylii w Syrakuz Antonina tego ranka nie stanęła przed takim przełomowym momentem w swoim życiu? "To, że kobieta spojrzała z nagłym zdumieniem na wiszący nad nią obraz, może sie wydawać dziwne, a może nieco naiwne. Prawdą jest jednak to, że jej zaskoczenie nie było spowodowane wyłącznie dostrzeżeniem w głębokim spojrzeniu postaci z obrazu pewnego osobliwego blasku przypominającego iskrę, błysk. Zdziwienie wzbudziła sama możliwość zauważenia tego zjawiska: <Widzę!> - musiała pomyśleć Antonina."

Podwójny cud

Już pierwsi, naoczni świadkowie nadprzyrodzonego zjawiska nie mieli wątpliwości, że to cud. "Cud był wszak podwójny i wywołał wzruszenie u wszystkich obecnych w domu - Antonina czuła się dobrze, a Matka Boska płakała. Należało ogłosić to światu." Niezwłocznie do skromnego mieszkania przy via degli Orti di S. Giorgio 11, w którym mieszkało małżeństwo, zaczęli przychodzić krewni i sąsiedzi. Wszyscy chcieli zobaczyć zły Matki Bożej. "Całe via degli Orti i via Carso ogarnęło najpierw niedowierzanie, potem ciekawość, aż w końcu entuzjazm, który szybko przerodził się w modlitwę."

Matka Boża w domu młodych małżonków płakała przez kilka kolejnych dni. Po raz ostatni 1 września. Choć łzy obeschły nie zmniejszał się tłum pielgrzymów pragnących ujrzeć Świętą Panienkę. W takich okolicznościach pilną sprawą było odnalezienie godnego miejsca dla płaskorzeźby. Miał on zniknąć z domu Antoniny i Angelo. Początkowo, tuż po tym jak postanowiono, że wizerunek Świętej Panienki będzie wystawiony na widok publiczny zawieszono go na ścianie domu sąsiadów znad przeciwka, państwa Lucców. Było to konieczne gdyż sprawa rodzinna stała się sprawą ogólnoludzką. "W rzeczywistości przeniesienie Świętej Panienki to nie tylko ostatni etap procesu rozpoczętego w dniu pierwszego łzawienia. Nikt nie może zatrzymać dla siebie tego, co pochodzi od Boga, jakby to była własność prywatna."

Wcześniej Matka Boża płakała m.in. w La Salette. We Francji Matka Boża ukazała się w górach dzieciom Maksymowi i Melanii. Przesłanie jakie im przekazała poznał cały świat. Podobnie to co wydarzyło się w Syrakuzy nie mogło stać się rodzinną tajemnicą. "Dar, nawet jeśli zostaje ofiarowany jednostce, realizuje się w pełni, kiedy powołuje ożywienie w jakiejś wspólnocie. Tak jest również w przypadku indywidualnych charyzmatów i w przypadku objawień <prywatnych> oraz osobistych, które stają się przestrzenią zespolenia z Bogiem i bliźnimi. Rezygnacja państwa Iannusów z zatrzymania Świętej Panienki wyłącznie dla siebie jest przykładem, że każdy niebiański dar ma charakter wspólnotowy- czy to darowany pojedynczej osobie, czy Kościołowi".

Rodzina to mały Kościół

"Maryja płacząca w domu Antoniny to Matka Boża, która trwa u boku rodzin. (...) Łzy, które Madonna pokazała światu w Syrakuzach, przypominają, że Jezus i Jego Matka są przy naszych ogniskach domowych, a nawet w samym ich sercu. Rodzina jest przecież małym Kościołem." Objawienie to bardzo szybko zostało oficjalnie uznane przez Kościół. Episkopat Sycylijski w grudniu 1953 roku wydał oświadczenie potwierdzające autentyczność łzawień.

"Tak jak Serce Jezusa i Maryi wyrażają miłość Boga i miłość Tej, którą wybrał na Matkę swego Syna, tak łzy wizerunków maryjnych stają się wyrazem matczynej bliskości. Historia łzawień maryjnych to dzieje ludzi, którzy podążają przez życie w oczekiwaniu na niebo. Ona dzieli z nami <łzy cierpienia, łzy nadziei i łzy modlitwy>" - mówił św. Jan Paweł II konsekrując sanktuarium poświęcone Matce Bożej Łzawiącej, 6 listopada 1994 roku.

W homilii wygłoszonej w Syrakuzach Ojciec Święty przedstawił swoistą "teologię łez." Podkreślił w niej, że Maryja "w Ewangelii nigdy nie płacze, nawet pod krzyżem, tak jakby zachowała własne łzy dla historii Kościoła."

"Łzy Matki Boskiej zawierają się w porządku znaków - mówił św. Jan Paweł II - poświadczają obecność Matki Kościoła na świecie. Matka płacze, kiedy widzi, że jej dzieciom zagraża jakieś niebezpieczeństwo, duchowe bądź fizyczne." Co zatem wskazuje na prawdziwość Jej łez? "Intuicja wiary" - odpowiada Ojciec Święty.

 

Agata Bruchwald

Na podstawie książki „Łzy. Tajemnica Płaczącej Madonny z Syrakuz”, Annalisa Lorenzi, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2014