Wczoraj w Mińsku odbyło się niezapowiadane wcześniej zaprzysiężenie Aleksandra Łukaszenki na kolejną kadencję i uroczyste jej zainaugurowanie. Wobec tych wydarzeń stanowisko zajęły Stany Zjednoczone i Unia Europejska, podkreślając, iż nie uznają władzy Łukaszenki. Jednak ten przekonuje, że stanowisko społeczności międzynarodowej nie ma dla niego żadnego znaczenia.

Białoruskie MSZ wydało komunikat, w którym zaznacza, że źródłem władzy w kraju jest naród i białoruska władza nie potrzebuje ligitymizacji z zewnątrz:

- „Usiłowania niektórych państw Zachodu, by zakwestionować prawowitość głowy państwa w żadnym stopniu nie odzwierciedlają poglądów przeważającej większości społeczności międzynarodowej” – przekonuje białoruska dyplomacja.

- „Białoruś nigdy nie ingerowała i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy innych krajów. Oczekujemy od naszych zagranicznych partnerów analogicznego podejścia” – dodano.

W sprawie wczorajszej inauguracji nowej kadencji Aleksandra Łukaszenki głos zabrała działająca na Białorusi Rada Koordynacyjna, która wskazuje, że w chwili złożenia przysięgi ustała jego poprzednia kadencja, a nowa jest nielegalna, ponieważ nie uznaje jej większość Białorusinów.

Do wczorajszych wydarzeń odniósł się też szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki:

- „Nasze stanowisko jest jasne: Białoruś musi być suwerenna, a niezbędnym warunkiem tego są uczciwe wybory, w których to Białorusini, a nie aparat represji, zdecydują o wyborze władz. Wybory, które nie są demokratyczne, nie mogą prowadzić do uznania kogokolwiek za prezydenta kraju” – napisał.

kak/PAP