Fronda.pl: Jak Pan ocenia dymisję wiceministra Rapackiego?

 

To bardzo zaskakująca decyzja. Oczywiście nie mam dowodów na to, że to „człowiek Schetyny”, etc., choć oczywiście walki „schetynizmu” z „tuskizmem” są obecne. Ja upatrywałbym raczej przyczyny w różnych sytuacjach korupcyjnych. Trzeba zwrócić uwagę na tzw. świat wrocławski z którym związany był nie tylko p. Matejuk, ale również p. Rapacki. To zbyt wielkie wydarzenie, zwłaszcza w obecnej sytuacji przed Euro, żebyśmy mogli to uzasadniać tylko i wyłącznie walką frakcyjną. Trochę czasu upłynie zanim dowiemy się o rzeczywistych przyczynach odejścia Rapackiego. Dodam że premier ma i miał wielu oddanych ministrów ale wszyscy wysiadają przy obecnym MSW.

 

Minister i korupcja? Zabrzmiało szokująco…

 

Nie, nie podejrzewam, by minister Rapacki "wziął w łapę". Byłoby to nieprawdopodobne! W ministerstwie doszło do sytuacji korupcyjnej. Swoją drogą, to fajne określenie, zawarte w komunikatach rzeczników (śmiech). Są aresztowane osoby i to policjanci! Ba, nawet żona jednego z nich. Być może "ktoś" czyli minister Cichocki powiedział coś, drugi minister również: od słowa do słowa i dymisja gotowa. Ale jestem pewien, że premier wiedział  od początku o tej sytuacji. Nie mam wątpliwości, że decydowanie się na dymisję popularnego ministra, o dobrej opinii na kilka miesięcy przed Euro, gdy ten  zajmował się hitem wyborczym PO czyli walką z kibicami musi być związane z czymś bardzo bardzo ważnym, a właściwie medialnie szkodliwym dla rządzących. Przypominam, że gdy pojawiła się afera hazardowa doszło do ostrych cięć personalnych, oczywiście nie związanych z aferą.

 

„Dziennik Gazeta Prawna” donosi, że poszło o emerytury mundurowe.

 

Oczywiście był przez pewien czas spór na ten temat, ale nie był to jakiś wielki konflikt, czego najlepszym dowodem są wypowiedzi przewodniczącego związków zawodowych policji Antoniego Dudy, który wcale nie mówił publicznie, że minister i wiceminister toczą spór, nawet zaprzeczał takim doniesieniom. Należy pamiętać, że nowy minister spraw wewnętrznych jest funkcjonariuszem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, oddelegowanym do zadań spraw wewnętrznych. Oczywiście był pewien spór prawny, ale trzeba wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy: Rapacki był zakładnikiem swojego środowiska, bynajmniej nie policjantów, ale  grupy generałów. Moim zdaniem sprawa Rapackiego ma związek z aferą korupcyjną. Wszystko rozegrało się pod dywanem, jak mawiał Churchill.

 

Czyli sprawa emerytur jest tylko przykrywką?

 

Tak. Nie mam wątpliwości, że to wydmuszka medialna dla odwrócenia uwagi. Sprawa z emeryturami policyjnymi wygląda tak, że ci, którzy rządzą pracują po 25 lat. Dla nich nie ma to najmniejszego znaczenia. Ich podstawa emerytalna nie była tą reformą zagrożona, wręcz przeciwnie. Ta reforma jest zmianą pozorną. Podwyżki powinny dotyczyć tzw. grupy ryzyka, którą stanowi 30-40 tys. policjantów, podczas gdy w policji pracuje 101 tys. Tylko ci którzy nadstawiaj głowy ryzykują powinni być pod szczególną ochrona prawną, pozostali jak każdy urzędnik publiczny.

 

A jak Pan ocenia samą działalność Rapackiego?

 

Minusem w jego karierze był fakt, że – jak wcześniej wspomniałem – był zakładnikiem środowiska generalskiego i dbał o interesy swojej grupy zawodowej, a nie całości funkcjonariuszy. Plusem jest to, że wprowadził zmianę organizacyjną, polegającą na tym, że o stanowiskach w policji decydują konkursy, a właściwie pseudokonkursy, bo i tak wygrywali, którzy mieli wygrać, ale była to pierwsza jaskółka. Jednak wcześniej w ogóle nie mieliśmy do czynienia z takim zjawiskiem. To niewątpliwie jego zasługa. Policja nie znała sytuacji, że kwestionariusz mógł oficjalnie aspirować do jakiegoś stanowiska. 

 

W powszechnej opinii Rapacki był uznawany za reformatora policji o powszechnym autorytecie w środowisku…

 

Kiedyś powiedziałem, że na stanowisku ministra ds. policji i komendanta głównego może siedzieć małpa! Sierżanci i tak tego nie odczują, o tym decydują przepisy i natężenie zadań, czy pogarszające się warunki socjalne w jednostkach. Kolejni rządzacy nie widzą pogłębiającego się kryzysu w policji. Zjawisko mobbingu jest w dużych maistach powszechnością, kolejna patologia  po jednowładztwie kierowników jednostek organizacyjnych. W policji panuje feudalny system zarządzania: Pan i jego wasale. Daruje sobie rozwinięci o ściąganiu do służby tzw. plecaków, czyli krewnych i znajomych. Proponuję sprawdzić w dostępnych źródłach informacje o oddelegowaniu niektórych funkcjonariuszy w rożne miejsca. Jak się ktoś zdecydował być gliną, to ma służyć, być psem, psem ogrodnika który nie da, ale też nie weźmie! To taki charakterystyczny etos dla tych, którzy oddali tej służbie serce i nie tylko.

 

Aż tak źle?

 

Być może patrzę przez pryzmat frustracji funkcjonariuszy, ale za każdej władzy mamy policyjnych taksówkarzy. W żadnej ze służb nie ma tylu funkcjonariuszy odstrzelonych, zniszczonych przez pomawiających ich zbójów, często dla dowcipu. Bo ten mechanizm jest świetnie rozpoznany przez przestępców. Oczywiście nie jest temu winien pan Rapacki, ale on miał ogromny mandat popularności społecznej i mógł zrobić dużo. Dużo  więcej. A ile zrobił? Niech społeczność osądzi. Bo większość mediów będzie działać wg klucza politycznego czyloi nierzetelnie.

 

Czy Rapacki dobrze zrobił, podejmując pracę w resorcie?

 

Tak, bardzo dobrze, bo to uniwersalny i zdolny człowiek. Był zwalniany przez wszystkich, również przez SLD, chociaż trzeba pamiętać też o sprawie Artura Balzsa. Jak widać, Rapacki święty nie był, to normalny typowy wysoki funkcjonariusz policji. Natomiast podjęcie działalności w resorcie należy ocenić dobrze, bo przecież stanowi ukoronowanie kariery. Wg mnie taką drogą powinno się trafiać do polityki. Rapacki chyba był inny w porównaniu do „teczkowych” dyrektorów i niekiedy ministrów, dla których największym sukcesem zawodowym było bycie asystentem odpowiedniej osoby. Jednocześnie p. Rapcki jest przy tym mistrzem marketingu, bo ma dobrą opinię niemal wszędzie. Ba, jest uznawany za twórcę CBŚ, co chyba nawet jego dziwi, w końcu to hit marketingowy polskiej policji. Ale może się mylę i ma doskonałą intuicję polityczną. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaproszono go do kolejnego, ale całkiem innego rządu.

 

Jakie konsekwencje pociągnie jego odwołanie?

 

Teraz będziemy mieli do czynienia z rzezią niewiniątek w policji. A raczej rzezi "schetyniątek”,  bo tak należy określić  konsekwencje tego zdarzenia. Od góry, przez komendantów wojewódzkich aż po powiatowych. Proszę zwrócić uwagę: Komendant Główny – Śląsk, również Rapacki wywodzi się stamtąd, a właściwie z Dolnego Śląska – Wrocławia, gdzie poznał się ze Schetyną. To nie pozostaje bez znaczenia.

 

A BOR?

 

Szczerze mówiąc nie wierzę w zmiany w Biurze Ochrony Rządu.

 

Dlaczego?

 

Trzeba pamiętać o fatalnym przygotowaniu wizyty śp. Lecha Kaczyńskiego. Dokonanie zmian w BOR, nawet teraz, stanowiłoby przyznanie się do błędów. Ekipa rządowa do tego nie dopuści. Inaczej jest natomiast w przypadku Straży Granicznej i policji – tu będziemy świadkami zmian. Każdy nowy ważny minister ma swojego znajomego... Pardon - osobę do której ma zaufanie i  która oczywiście spełni pokładane w nim nadzieje na nowe lepsze wykonywanie nowych, coraz ważniejszych zadań.

 

Rozmawiał Aleksander Majewski