Fronda.pl: Dzisiaj przypada 35. rocznica pacyfikacji kopalni „Wujek”. Zabito dziewięciu górników, a ponad dwudziestu zostało rannych. O czym nam mówi dzisiaj wspomnienie tych wydarzeń?

Leszek Żebrowski: To jest tylko fragment bolesnej historii Polski pod władzą komunistyczną, która trwała od 1944 roku. Ale ta część historii jest jeszcze bardzo żywa. Cały czas trwają sztucznie kreowane spory na temat stanu wojennego - czy był potrzebny, nieunikniony, czy nie.

To założenie błędne. Gdyby ówczesna władza była suwerenna i jako taka wprowadziła stan wojenny, odebrała prawa obywatelskie itp., moglibyśmy mówić o "zamachu stanu". Ale to nie był zamach stanu, dyktatura nie może się "zamachnąć" na samą siebie. Tamtą sytuację należy oceniać z moralnego i politycznego punktu widzenia. Stan wojenny był złem samym w sobie i doprowadził do tragicznych skutków, również długofalowych. Jeszcze długo będziemy wychodzić z traumy i wielu skutków nie naprawimy - nikt przecież nie przywróci życia lub zdrowia ofiarom.

Celem politycznym stanu wojennego było wyłącznie utrzymanie systemu komunistycznego i utrzymanie sie przy władzy ekipy, która nie miała żadnej legitymacji społecznej. Nikt tych ludzi na poważnie nie wybierał i nie akceptował. Tzw. wybory w Polsce Ludowej od początku do końca były farsą i teatrem na użytek zewnętrznej propagandy.
Najważniejsze jest to, że komunizm, jego zbrodnie i wykonawcy - bezpośredni i pośredni - nie zostali za to odpowiednio rozliczeni.

Pacyfikacja kopalni „Wujek” to obecnie ważny element w naszej świadomości historycznej? Czy tak jak wiele innych wydarzeń z dziejów PRL, uległo propagandzie i znamy to z zakłamanej wersji?

Dziś kto chce, bardzo łatwo dotrze do prawdy. Podstawowe fakty i związane z nimi dokumenty są znane. Była komunistyczna władza, były polecenia i rozkazy, byli wykonawcy. Czego chcieć więcej? Roztrząsanie szczegółów i dzielenie włosa na czworo nic nie da. Druga strona i ich stronnicy (stojący za nimi murem do dziś - nie tylko z ich szeregów, którzy ich bronią) chcieliby wszystko rozmazać, pozacierać granice, szukać okoliczności łagodzących.
Prawda jest brutalna: popełniano zbrodnie, zbrodniarze mieli się i mają nadal dobrze, rodziny ofiar mogą sobie popłakiwać w zaciszu domowym... "Gazeta Wyborcza" nie pochyli się nad ich sytuacją, wybrała obronę sprawców, robiąc z nich ponadto "ludzi honoru". To obrzydliwe i należy o tym pamiętać.

Czy w III RP oddano wystarczający hołd pamięci poległym górnikom z „Wujka”?

Prawdziwy hołd byłby oddany wtedy, gdyby sprawcy i zleceniodawcy zostali rozliczeni po 1989 roku. Tak się nie stało. Pomniki, tablice pamiątkowe, uroczyste rocznice to środki zastępcze. Ważne, bardzo ważne, ale to za mało.
Musi dojść do społecznego ostracyzmu wobec tych osób, środowisk, organizacji i mediów, które zacierają ślady, usiłują retuszować, niuansować, czy nawet ośmieszać tych, którzy dążą jednak do rozliczania zbrodniarzy.

To przecież Adam Michnik wymyślił obrzydliwy w swej wymowie termin: "zoologiczni antykomuniści". Czyli mamy do czynienia z zoologicznymi pro-komunistami.

Dziękujemy za rozmowę.