Siadam przy redakcyjnym biurku i wchodzę na stronę internetową Heyah. Okazuje się, że plakaty z Leninem to tylko element zakrojonej na większą skalę kampanii, do której wykorzystano wizerunek komunistycznego zbrodniarza.

 

Wraz z początkiem roku Heyah wprowadziła do swojej oferty pakiet „60 minut do wszystkich sieci” za złotówkę. Wraz z pojawieniem się promocji ruszyła kampania reklamowa „60 minut za 1 zł”, w ramach której będziemy mogli zobaczyć nie tylko billboardy z „uroczym” Włodzimierzem, ale także spoty telewizyjne, w których komunistyczny zbrodniarz, dzierżąc (nomen omen) czerwoną flagę (nawet z białą gwiazdką) zachęca do skorzystania z oferty Heyah. Wszystko pod debilnym hasłem „Dawajcie, nawijajcie”. Co więcej, w spocie reklamowym pojawiają się nawet, nieco zakamuflowane, ale nietrudne do spostrzeżenia, sierpy i młoty.

 

Nie wiem, jak wielkiem idiotą trzeba być, aby wymyślić taką reklamę. Zastanawia mnie tylko jedno – czy Heyah nie boi się, że łamie prawo? Być może zatrudnieni w firmie spece od reklamy są na tyle niedouczeni, że nie czytali art. 256 kodeksu karnego, który jasno mówi: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.


Mam nadzieję, że reklamy sieci komórkowej znikną tak szybko, jak się pojawiły. Jeśli nie, warto pomyśleć nie tylko nad bojkotem konsumenckim, ale zwróceniem uwagi organów ścigania na prawdopodobieństwo łamania przez Heyah art. 256 kodeksu karnego.

 

Marta Brzezińska