Wczoraj media obiegła informacja o skierowaniu przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie do sądu aktu oskarżenia przeciwko liderce tzw. „Strajku Kobiet” Marcie Lempart. Aktywistka odniosła się do sprawy w mediach społecznościowych.

Marta Lempart jest oskarżona o znieważenie policjantów, spowodowanie zagrożenia epidemicznego w związku z organizacją zgromadzeń w trakcie pandemii, a także „publiczne pochwalanie popełniania przestępstw polegających na niszczeniu fasad budynków kościołów oraz złośliwym przeszkadzaniu publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła”. Grozi jej nawet 8 lat więzienia.

Działaczce wyraźnie nie spodobało się, że nawet sympatyzujące z nią media zasłaniają jej oczy na zdjęciach ilustrujących informacje o sprawie. Postanowiła więc rozwiać wszelkie wątpliwości i pozwolić na podawanie swojego pełnego nazwiska.

- „Szanowne wolne media! Litości, znamy się, nie nazywam się Marta L., tylko Marta Lempart. Macie mój numer telefonu. Zostawcie ten inicjał i te idiotyczne paski na oczach funkcjonariuszom PiS oddelegowanym do TVGoebbels. Taki sposób prezentacji informacji o mnie to pisowska nuta”

- napisała na Twitterze.

Marta Lempart jest liderką tzw. „Strajku Kobiet” organizującego demonstracje po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z października ub. roku, który za niezgodne z ustawą zasadniczą uznał przepisy pozwalające na dokonanie aborcji z powodu wykrycia wady lub choroby dziecka. Demonstracje organizowane były wbrew przepisom sanitarnym, a w ich trakcie nierzadko używano przemocy. Atakowano miejsca kultu, miejsca pamięci i dewastowano przestrzeń publiczną.

kak/Twitter