Widać nadszedł już czas dla byłego Prezydenta by publicznie ukazać swoją ... prawdziwą twarz. W rozmowie z "Newsweekiem" Lech Wałęsa pieknie mówi o śp. zbrodniarzu generale Jaruzelskim i ciepło wypowiada się na temat Czesława Kiszczaka. Czyżby Wałęsa cierpiał na schizofrenię i nie pamiętał co mówił jeszcze kilka lat temu? 

O gen. Jaruzelskim Wałęsa mówi m.in. "Generał Jaruzelski robił to, w co wierzył i trudno go za to winić – mówi były przywódca "Solidarności". Odnosząc się do decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego przyznaje, że rozumie, jak trudne jest podejmowanie wielkich decyzji. 

Wałęsa chciał się również pogodzić z Czesławem Kiszczakiem. Stwierdził, że próbował się z nim rozmówić na temat dokumentów tajnych współpracowników. Miał mówić do Kiszczaka: "Panie, przecież my się już kończymy, powiedz pan prawdę, jak było z tymi papierami na mnie. Że to wszystko było zrobione". Według informacji Wałęsy, Kiszczak najpierw obiecał wyjaśnienie sprawy, potem zaś wycofał z tego.

Wałęsa w rozmowie z Newsweekiem mówi o tym, że 72. rok życia sprawia, że widmo śmierci nawiedza go coraz częściej. Jak mówi, z męskich spraw zostało mu jedynie golenie. Zapewnia, że chce uporządkować swoje życie a tym samym pojednać się z przeciwnikami, wśród których odnaleźć można przede wszystkim komunistycznych aparatczyków, dla których były prezydent znajduje wiele zrozumienia.

Pojednanie powinno dokonywać się w Prawdzie. Dlatego Lech Wałęsa powinien w niej stanąć w całej swojej okazałości. A wtedy może wszyscy zrozumiemy!

mm/newsweek.pl