- Żartujecie?! Ja, katolik miałbym wiedzieć i nie reagować?! Jestem zaskoczony. Nie mieści mi się po prostu w głowie, że ksiądz mógł się do czegoś takiego posunąć. Schował się pod mój parasol i muszę teraz odpowiadać na takie pytania – mówi Lech Wałęsa odnosząc się do  filmu "Tylko nie mów nikomu", w którym jego były kapelan ks. Franciszek Cybula przyznał się do molestowania 12-latka.


W filmie Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu" zostaje ujawniona kwestia wykorzystywania seksualnego 12-latka przez ks. Franciszka Cybulę, który był kapelanem Lecha Wałęsy. W filmie pokazano również konfrontację ofiary z księdzem. Na nagraniu słychać, jak duchowny przyznaje się do molestowania 12-latka. Mówi, że "było w tym trochę humoru, trochę dowcipu". Zdaniem księdza, jednak to "nigdy nie przekroczyło żadnej miary". W trakcie nagrywania dokumenty, były kapelan prezydenta Wałęsy zmarł. 

- Ja nie oglądałem, bo dla mnie jest to obrzydliwe. Nie jestem w stanie tego oglądać wierzcie mi - mówił w niedzielę dziennikarzom były prezydent

Jak podkreślił, to dla niego duże zaskoczenie. Dodał, ks. Cybula był dobrym kapelanem i, "jeśli chodzi o wiarę", to był z niego zadowolony.

- Mnie to się nie mieści w głowie, ale okazuje się, że to jest prawda. Jestem zaskoczony, nie podoba mi się to wszystko, że miałem takich kiepskich spowiedników i nauczycieli wiary - mówi były

- Chciałbym, żeby moi nauczyciele byli lepiej sprawdzani i żeby nie zdarzały się takie przypadki. Jednocześnie apeluje do ludzi, do społeczeństwa, dlaczego mi o tym nie powiedzieliście wcześniej, dlaczego oni się ukryli pod mój parasol, dlaczego ja teraz muszę odpowiadać za ich złe zachowanie - stwierdził Wałęsa.

- Dlaczego oni się ukryli pod mój parasol? Dlaczego teraz muszę odpowiadać za ich złe zachowanie? Moje myślenie nie przewiduje takiego myślenia, żebym ja mógł myśleć, że ksiądz może tak postępować - podkreślił.

 

bz/interia.pl