Jeśli ktokolwiek ma realny wpływ na Barbarę Kurdej-Szatan, a przy tym naprawdę dobrze jej życzy, powinien kategorycznie odradzić aktorce pielgrzymowania po mediach w celu wyjaśniania swego haniebnego wpisu dotyczącego polskich żołnierzy. Celebrytka podczas występów w mediach jest bowiem swoim najgorszym wrogiem, a podczas rozmowy z Jastrzębowskim straciła zapewne w oczach opinii publicznej niewiele mniej niż swymi słynnymi już instagramowymi popisami.

Barbara Kurdej-Szatan zdiagnozowała podczas rozmowy w Salonie24, że jej reakcja na wydarzenia na granicy była „słuszna, ale źle wypowiedziana”. Próbowała też podjeść prowadzącego emocjonalnie pytając czy ma dzieci i czy „nie ruszają” go obrazki znad granicy polsko-białoruskiej właśnie z udziałem dzieci migrantów. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć na pytanie, czy zdaje sobie sprawę, że sama uderza w dzieci – polskich żołnierzy, które muszą słuchać o tym, że ich ojcowie są „mordercami”, jak zechciała ich nazwać w swym wulgarnym wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych Kurdej-Szatan.

Sławomir Jastrzębowski nawiązał również do wywiadu, jakiego celebrytka udzieliła Magdzie Mołek. Redaktor dociekał czy był to wywiad „ustawiony” i zarzucił Mołek, że ta skoncentrowała się na solidaryzowaniu się z aktorką i nie zadała jej ani jednego trudnego pytania. Prowadzący zarzucił również Kurdej-Szatan, że ta żyje wraz z innymi celebrytami w pewnej „bańce”. „Żyjecie sobie w tej ‘warszawce’, w warszawskiej bańce, popieracie się wzajemnie i tak naprawdę nie wiecie, jak żyją ludzie” – mówił Jastrzębowski. Aktorka ripostowała, że „wychowała się na blokowisku” a nawet „miała długi”.

Gdy red. Jastrzębowski zarzucił Kurdej-Szatan, że na własne życzenie stała się gwiazdą białoruskich reżimowych medialnych tub propagandowych Łukaszenki, gdyż doskonale się „wpisała w tę poetykę”, celebrytce puściły nerwy. „A dlaczego mnie pokazali w białoruskiej telewizji? Bo tutejsze media tak rozdmuchały sytuację z moim wpisem, że sami narobili afery. Gdyby nie narobili afery z tego wpisu, to białoruskie media nawet by tego nie dostrzegały” – mówiła podniesionym głosem aktorka.

Okazało się, że Barbara Kurdej-Szatan ma też swój autorski projekt, jak rozwiązać dramatyczną sytuację na granicy polsko-białoruskiej, tak, by nie musiały się już pojawiać równie emocjonalne, insynuacyjne i wulgarne komentarze jak ten słynny już, jej autorstwa. „Nie można postawić takiego wielkiego namiotu, umieścić tam uchodźców, doprowadzić medyków, jedzenie, aby tam spędzili jakiś czas i odesłać ich do swoich miejsc? Czy to jest takie trudne?” – pytała celebrytka. Nie doprecyzowała jednak, gdzie miałby się znajdować ów namiot, po czyjej stronie granicy, kto miałby go stawiać i jakiej miałby być wielkości.

Podczas wczorajszej niełatwej rozmowy u red. Sławomira Jastrzębowskiego, Barbara Kurdej-Szatan zapewne dość szybko zdała sobie sprawę, jak poważny błąd popełniła przychodząc w ogóle do studia. A podczas 20-minutowej rozmowy mogliśmy ujrzeć osobę kompletnie nie potrafiącą w jakikolwiek merytoryczny sposób uargumentować własnych poglądów, bazującą na prostych i nieco egzaltowanych chwytach emocjonalnych oraz sfrustrowaną faktem, że podczas programu z Jastrzębowskim nie jest już tak fajnie i miło jak u Magdy Mołek. Słodko uśmiechnięta pani z reklamy Playa nie pojawiła się nawet przez chwilę.

 

ren/Salon24 – YouTube