Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skrytykował kard. Stanisława Dziwisza. "Kto jak kto, ale kard. Stanisław Dziwisz nie powinien wypowiadać się w sprawie lustracji" - napisał.

Kilka dni temu w mediach pojawił się list byłego krakowskiego metropolity skierowany do rodzeństwa ks. Józefa Tischnera. Poszło o wpis, jaki w czerwcu zamieścił w mediach społecznościowych historyk, prof. Sławomir Cenckiewicz. Zwrócił uwagę, że ks. Tischner był zarejestrowany jako kontakt SB. Kard. Dziwisz napisał, że we współpracę ks. Tischnera nigdy nie uwierzy, a prof. Cenckiewicza uznał za przykład opisywanego przez autora "Etyki Solidarności" homo sovieticusa.

CZYTAJ TUTAJ - KARD. DZIWISZ ATAKUJE PROF. CENCKIEWICZA

W ocenie ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego kard. Dziwisz jest jednak osatnią osobą, która powinna wypowiadać się na temat lustracji.

"Kto jak kto, ale kard. Stanisław Dziwisz nie powinien wypowiadać się w sprawie lustracji. Jako metropolita krakowski w latach 2005 – 2016 blokował bowiem proces ujawniania dokumentów Służby Bezpieczeństwa, zwłaszcza tych akt, które dotyczyły Krakowa i Watykanu" - napisał kapłan na swojej stronie internetowej, isakowicz.pl.

"Co było powodem tej blokady? Nie tyle strach przed ujawnieniem samych kontaktów z komunistyczną bezpieką, co strach przed ujawnieniem powodów tej współpracy. A powodami była nie tylko chęć zrobienia szybkiej kariery, ale i sprawy obyczajowe, w tym zwłaszcza na tle homoseksualnym. Te ostatnie dotyczyły wielu przyjaciół i współpracowników Kardynała np. duchowni oznaczeni pseudonimami „Junak” i „Rektor”. Szczególnie pierwszy z nich, choć jego działalność agenturalna była żadna, to po wyjeździe do Rzymu, gdzie błyskawicznie awansował, deprawacji młodych mężczyzn nigdy nie zaniechał" - wskazał dalej.
"W tej kwestii ks. kard. Stanisław Dziwisz, co piszę z przykrością, dobre samopoczucie swoich kolegów przedłożył ponad dobro powierzonej mu owczarni. W całkiem innym miejscu byłaby dzisiaj tak archidiecezja krakowska, jak i Kościół w Polsce, gdyby w 2005 roku rozpoczął się proces prawdziwego samooczyszczenia. A tak w sprawach skandali obyczajowych jest gorzej niż kilkanaście lat temuu" - napisał ostro kapłan.

"Co do ks. prof. Józefa Tischnera, to wspólnie z red. Wojciechem Bonowiczem (wprowadzenie ks. prof. Józef Marecki, Ewa Zając i dr. hab. Filip Musiał) pisałem o tym duchownym w książce „Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej”. Jak na ironię, to właśnie tę książkę, która przedstawia zmarłego księdza profesora w pozytywnym świetle, Kardynał zwalczał nadzwyczaj zajadle. O czym to świadczy?" - zapytał.

"W tym kontekście czepianie się prof. Sławomira Cenckiewicza jest po prostu niepoważne. Sprawę trzeba bowiem wyjaśnić do końca, a nie ją „zaczarowywać”" - zakończył ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

bsw/isakowicz.pl