Ks. Tomasz Jaklewicz wskazuje, że po zmartwychwstaniu w komunii z Bogiem odnajdziemy wszystkich ludzi z Nim zjednoczonych: „ziemskie” żony, mężów, rodziców, dzieci, przyjaciół… No i wiele nowych osób. Będzie to prawdziwy DOM: ojczyzna ludzi. A czy będzie w nim można przytulić się, pocałować? W końcu, sam Pan Jezus mówił, że małżeństwa już nie będzie. A tylko w małżeństwie dozwolone są takie znaki czułości.

Ale dlaczego małżeństwa nie będzie? Dlatego, gdyż „jedno ciało” tworzone przez małżonków na ziemi ma być znakiem, który zapowiada wspólnotę z Bogiem w niebie. „Nie potrzebujesz już zapowiedzi, która wskazuje ci na niebo, kiedy już jesteś w niebie” – pisze West. Ale to, co jest dobre, prawdziwe i piękne w więzi małżeńskiej i rodzinnej, będzie jakoś obecne i we wnętrzu relacji z Bogiem, jednak oczyszczone i uwydatnione.

A co znaków czułości małżeńskiej, to cytowany już West zwraca uwagę, że zjednoczenie seksualne, przy całym jego pięknie i doniosłości, jest zawsze tylko znakiem czegoś większego: komunii z Bogiem. „Kiedy tracimy z oczu tę nieskończenie piękniejszą jedność, nieuchronnie zaczynamy traktować ikonę jako idola. Inaczej mówiąc, gdy tracimy z oczu radość nieba, patrzymy na zjednoczenie seksualne i związaną z nim przyjemność fizyczną jak na ostateczne spełnienie. Tak jest w świecie, w którym żyjemy”. Świat jednak nie kończy się na seksualnej ekstazie. Obiecane jest nam bowiem coś nieskończenie wspanialszego. I dlatego można powiedzieć, że dzisiejsze „gonienie” za seksem jest w istocie pragnieniem Boga-Miłości. A „ponieważ seks ma być trampoliną do nieba, diabeł atakuje dokładnie tutaj”, jak także twierdzi  West. I właśnie ulegając tym atakom, ludzie czynią sobie z seksualnej przyjemności bożka, który domaga się wciąż nowych ofiar. Dając mu je, siejemy w naszej cywilizacji zniszczenie.

I zaznaczmy, że wielu małżonkom ich związek z niebem się nie kojarzy. Jest raczej trudną szkołą miłości, która nie zaspakaja też w pełni głodu tej miłości. Zawsze pozostanie więc w nas jakiś brak, tęsknota, niespełnienie, samotność. Małżonek nas w pełni nie zaspokoi. To może zrobić tylko Bóg. A nie można oczekiwać od współmałżonka, by był Bogiem.  Inaczej mówiąc, nie można liczyć na to, że skończony człowiek zaspokoi nasze nieskończone pragnienia. Z drugiej jednak strony: jeśli szukać jakichś wyobrażeń nieba, to dają je nam szczęśliwe momenty życia rodzinnego. Pamiętajmy jednak, że analogia między małżeństwem a niebem ma swoje ograniczenia. Ze względu na te ograniczenia, nie można na przykład powiedzieć, że Niebo będzie jakimś zwielokrotnionym doznaniem zjednoczenia seksualnego. Będzie ono więc czymś nowym, a jednocześnie czymś, co ma związek z przeżywaniem wzajemnej miłości przez mężczyznę i kobietę. To wielka i wspaniała Tajemnica!

erl/Gosc.pl