Ks. Andrzej Kobyliński

UKSW w Warszawie                                        

 

ISLAM W EUROPIE – WOJNA CZY POKÓJ?

 

Minął tydzień od brutalnego rozlewu krwi w Brukseli. O atakach terrorystycznych w sercu Europy mówił ostatnio cały świat. Miałem być dzisiaj na brukselskim lotnisku Zaventem, na którym 22 marca br. zostały zdetonowane dwie bomby. Niestety, lotnisko jest ciągle zamknięte. Z tego powodu moja podróż z Wenecji liniami lotniczymi Brussels Airlines została zamieniona na lot do Wiednia. Czekając w stolicy Austrii na samolot do Warszawy, myślałem o Odsieczy Wiedeńskiej 1683 r. i obecnym miejscu islamu w Europie. Czy po ostatnich zamachach bombowych w Brukseli lepiej rozumiemy dżihadystów? Czy właściwie analizujemy ich motywacje polityczne i religijne? Przed nami wojna czy pokój? Jakie wyzwania stoją przed Polską?

Meczety Brukseli

Obecnie jedną czwartą mieszkańców stolicy Unii Europejskiej stanowią wyznawcy islamu. Znakomita większość Brukselczyków jest formalnie chrześcijanami, którzy najczęściej nie praktykują już swojej religii, stając się ateistami, agnostykami lub ludźmi obojętnymi religijnie. O wielu z nich można powiedzieć, że są tzw. chrześcijanami kulturowymi, którzy już nie wierzą w Boga osobowego, ale akceptują wartości chrześcijańskie i zdobycze cywilizacji zachodniej, ukształtowanej na fundamencie Ewangelii.

W sensie kulturowym dominującą religią w Brukseli pozostaje wciąż chrześcijaństwo. Gdy chodzi natomiast o praktyki religijne i obrzędy, najważniejszym wyznaniem staje się islam. Wydaje się, że liczba muzułmanów uczestniczących w piątkowych modlitwach w meczetach, w wielkiej metropolii brukselskiej, przewyższa liczbę wszystkich chrześcijan różnych wyznań, którzy gromadzą się w niedzielę w tym mieście na nabożeństwach w swoich świątyniach.

Muzułmanie w Europie

Jednym z największych ekspertów, zajmujących się obecnie rozwojem islamu w Europie, jest prof. Stefano Allievi – włoski socjolog z Uniwersytetu w Padwie, autor wielu cennych publikacji naukowych, żywo uczestniczący w dyskusji publicznej dotyczącej dżihadu, zamachów i fundamentalizmu religijnego. 24 marca br. prof. Allievi udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi „Avvenire”, w którym przedstawił kilka ciekawych informacji. Z jego badań wynika, że istnieje głęboka różnica między pierwszym pokoleniem islamskich imigrantów w Europie z lat 60. i 70. XX wieku a pokoleniem ich dzieci, ukształtowanym w ciągu ostatnich 30 lat.

Sekularyzacja i tradycja

Prof. Allievi twierdzi, że drugie pokolenie muzułmanów europejskich rozwija się w trzech bardzo różnych kierunkach. Pierwszy nurt to postępująca sekularyzacja młodych muzułmanów, którzy nie identyfikują się z islamem i przyjmują świecki, często agnostyczny lub ateistyczny, styl życia ludzi Zachodu. Drugą grupę stanowią młodzi muzułmanie o poglądach konserwatywnych, którzy chcą kontynuować tradycję religijną swoich rodziców i muzułmański styl życia.

Kryzys tożsamości

Najciekawszy jest nurt trzeci, który tworzy własny model przynależności kulturowej i społecznej. Młodzi muzułmanie należący do tej grupy, urodzeni w Europie i mający obywatelstwo francuskie, holenderskie czy belgijskie, nie potrafią się do końca odnaleźć w rzeczywistości świata zachodniego. Nie chcą stać się Francuzami, Holendrami czy Belgami, a przestali już być Marokańczykami, Turkami czy Pakistańczykami. Kim są? Do czego dążą?

Prof. Allievi stwierdza, że w tej grupie można wyróżnić dwa modele nowej tożsamości islamskiej w Europie. Pierwszy nurt to nowoczesny islam europejski, który akceptuje zachodnioeuropejski model demokracji liberalnej czy prawa kobiet. Drugi nurt nowej tożsamości muzułmańskiej na naszym kontynencie łączy się, niestety, z Państwem Islamskim, zamachami terrorystycznymi i ideologią dżihadu.

Banalne slogany religijne

W radykalnej i fanatycznej grupie współczesnych muzułmanów europejskich, zamieszkujących np. brukselską dzielnicę Molenbeek, można spotkać fanatyków religijnych oraz młodych ludzi karanych za różnego rodzaju przestępstwa kryminalne, związanych z przestępczością zorganizowaną, wchodzących często w konflikt z prawem. Posługują się oni niezwykle uproszczonym rozumieniem własnej religii – najczęściej jest to zbiór banalnych i powierzchownych sloganów, wyprowadzonych z islamu salafickiego. Zamachowcy wywodzący się z tej grupy nie są „samotnymi wilkami”, ale należą do różnego rodzaju nielegalnych organizacji, zajmujących się handlem bronią czy przemytem narkotyków.

Jaki jest cel zamachów?

Zamachy organizowane w wielu miejscach świata przez Alkaidę mają doprowadzić do destabilizacji Zachodu. To jest główny cel terrorystów islamskich, wywodzących się z tej organizacji. Inną strategię realizuje natomiast Państwo Islamskie, które zorganizowało ostatnie zamachy w Brukseli. Jego głównym celem jest stworzenie Kalifatu na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Do realizacji tego zadania Państwo Islamskie potrzebuje ochotników, którzy zasilą szeregi jego wojsk.

Po zamachach na redakcję satyrycznego pisma „Charlie Hebdo” w Paryżu w styczniu 2015 r. nie tylko różnego rodzaju analitycy, ale także oficjalne publikacje Państwa Islamskiego otwarcie mówiły o tym, że zamachy są spotami reklamowymi, które służą rekrutacji nowych bojowników do walki w Syrii i Iraku. Wszystko wskazuje na to, że krwawa i brutalna akcja propagandowa jest bardzo skuteczna.

Z Francji wyjechało do Syrii i Iraku ok. 800 bojowników, natomiast z Belgii, głównie z Brukseli, ok. 400. Rekrutacja nowych bojowników jest głównym celem przeprowadzanych zamachów terrorystycznych. Z jednej strony, na nasz kontynent przenikają wojskowi szkoleniowcy Państwa Islamskiego, z drugiej – Europa „wysyła” ochotników muzułmańskich na wojnę w Afryce i na Bliskim Wschodzie.

Gangi muzułmańskie

Drugi cel krwawych zamachów to wywołanie chaosu w niektórych krajach po to, aby policja zajmowała się bezpieczeństwem i porządkiem społecznym tak, aby nie „przeszkadzała” w rekrutacji bojowników. Dokument Państwa Islamskiego z lipca 2015 r. „Gangi muzułmańskie” analizuje funkcjonowanie grup kryminalnych w niektórych metropoliach europejskich i wskazuje na potrzebę infiltracji ekstremistów muzułmańskich do tych środowisk, a także tworzenie własnych gangów, aby zwiększyć poziom przemocy i przestępczości.

Czarne flagi nad Rzymem

Trzeci cel o charakterze strategicznym dotyczy Włoch, a szczególnie Wiecznego Miasta – symbolicznego centrum duchowego i religijnego naszego kontynentu. W lutym 2015 r. Państwo Islamskie opublikowało swoją wielką strategię podboju Europy pt. „Czarne flagi nad Rzymem”. Dokument stanowi spójną wizję przejęcia militarnej i politycznej kontroli nad naszym kontynentem. Opracowanie poddaje analizie rozwój islamu w Europie od lat 90. XX wieku do chwili obecnej oraz wytycza cele strategiczne do osiągnięcia w najbliższym latach.

Jednym z możliwych scenariuszy, rozważanym przez dżihadystów, jest wybuch konfliktu zbrojnego między Europą a Rosją, który umożliwiłby Państwu Islamskiemu realizację swoich celów. Ideolodzy Państwa Islamskiego kierują się w swoich analizach strategicznych m.in. tzw. doktryną Osamy bin Ladena, zgodnie z którą państwa demokratyczne nie mogą wygrywać wojen – gdy ich żołnierze zaczynają ginąć na froncie, politycy sprawujący władzę w tych krajach przegrywają wybory parlamentarne.

Religia dżihadystów

Kluczem do adekwatnej diagnozy obecnej sytuacji jest rzetelna interpretacja religijna. Chodzi przede wszystkim o zrozumienie religijnego charakteru motywacji działań zamachowców. Od kilku miesięcy poddaję analizie wiele komentarzy amerykańskich, niemieckich, francuskich czy włoskich. Niestety, nie znajduję w nich wyczerpujących odpowiedzi na kilka fundamentalnych pytań.

Jak rozumieją istnienie i poznanie Boga wyznawcy współczesnego radykalnego islamu salafickiego? W jaki sposób interpretują Koran ideolodzy dżihadu? Skąd czerpią swoją wiedzę religijną dżihadyści? Czego uczą ich w meczetach duchowni muzułmańscy? W jaki sposób bojownicy islamscy odczytują wolę Boga, który rzekomo wzywa ich do ścinania głów niewiernym i śmierci męczeńskiej w walce z „upadłym” światem zachodnim?

Wydaje się, że rozpoznanie wewnętrznego świata religijnego dżihadystów ma kluczowe znaczenie dla postawienia właściwej diagnozy obecnej fali przemocy i znalezienia odpowiednich rozwiązań.

Analfabetyzm religijny Europy

W ostatnich latach niektórzy intelektualiści, duchowni i dziennikarze mówią coraz częściej o pogłębiającym się na naszym kontynencie analfabetyzmie religijnym, gdy chodzi o środowiska chrześcijańskie. Niestety, coraz więcej Europejczyków nie ma żadnej wiedzy religijnej. Dotyczy to szczególnie ludzi polityki, władzy, ekonomii.

Widać to bardzo wyraźnie w podejściu do ostatnich zamachów terrorystycznych w Brukseli – wydarzenie, które ma w sobie silny element religijny i światopoglądowy, jest interpretowane tylko i wyłącznie w kluczu militarnym, wojskowym czy socjologicznym. W konsekwencji duża część komentarzy, jakie ukazały się w ostatnim tygodniu na temat zamachów w stolicy Unii Europejskiej, nie dotyka istoty problemu i nieadekwatnie opisuje to, co się wydarzyło.

Unijne elity polityczne

Nie można zrozumieć zachowania zamachowców, nie znając islamskiej koncepcji rzeczywistości i przyjmując wizję świata bez Boga i religii. W Polsce bardzo trafnie zwrócił na to uwagę Grzegorz Górny w komentarzu na portalu „wPolityce” 22 marca br. Jego zdaniem, winę za „zamachy w Brukseli ponoszą nie tylko dżihadyści, lecz przede wszystkim zachodnioeuropejskie, a zwłaszcza unijne elity polityczne, które mają wizję świata i człowieka bez Boga i religii. Widać to wyraźnie we współczesnej myśli politycznej, w której występuje silna ignorancja elementu religijnego”.

Polska 2050

Zamachy w Brukseli są także poważnym wyzwaniem dla Polski. Owszem, warto w tym kontekście pamiętać o zachowaniu wszystkich możliwych środków bezpieczeństwa podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Ważna jest także kwestia uchodźców i europejska polityka imigracyjna. Wydaje się jednak, że powinniśmy stawiać sobie także pytania o wiele trudniejsze. Jaką wizję geopolityczną realizuje obecnie państwo polskie? Jaka ma być nasza Ojczyzna w roku 2050 czy w roku 2100? W jaki sposób myślimy o Polsce w kategoriach filozofii dziejów, geopolityki i starcia cywilizacji?

Nowy porządek świata

W ciągu ostatnich 300 lat płaciliśmy ogromną daninę krwi m.in. z powodu naszego położenia geograficznego. Wielkie mocarstwa przesuwały nasze granice i mordowały bezkarnie miliony naszych mieszkańców. Obecnie Rosja, Państwo Islamskie, Chiny czy Stany Zjednoczone realizują swoje wielkie wizje geopolityczne, które tworzą zręby nowego ładu światowego na najbliższe dziesięciolecia i stulecia. Czy w naszym kraju analizujemy filozoficznie współczesną wersję eurazjatyzmu, który jest jedną z najważniejszych idei rosyjskiej polityki zagranicznej? Co sądzimy o analizach amerykańskich ośrodków badawczych, dotyczących wojny hybrydowej w naszej części Europy?

Pokój zamiast wojny

Europejską dyskusję wokół zamachów w Belgii zdominowały wypowiedzi specjalistów od samolotów, ładunków wybuchowych, karabinów, dronów, służb specjalnych, nowych rodzajów broni. Skupiono się na tym, jak zabić wrogów i zniszczyć Państwo Islamskie. Niewielu autorów ukazuje zamachowców także jako ofiary fałszywego rozumienia religii, którym należy się nasze współczucie a nie pogarda. Prawie całkowicie zniknęły analizy humanistyczne czy filozoficzne, które pokazywałyby możliwość pokojowego życia na ziemi ludzi różnych kultur i religii.

Marek Aureliusz i Zbigniew Herbert

Czując przygnębienie z powodu postępującej brutalizacji i barbaryzacji naszego życia, sięgnąłem w tych dniach do filozofii stoickiej i poezji Zbigniewa Herberta. Jednym z największych filozofów stoickich był rzymski cesarz Marek Aureliusz (121–180), który głosił potrzebę powszechnej życzliwości między narodami i pochwałę miłości do rodzaju ludzkiego. To o nim pisał Herbert w wierszu „Do Marka Aurelego”.

Aureliusz nie czuł się obywatelem tylko jednego państwa, ale uważał się za obywatela świata. Mawiał: „Jak daleko jestem człowiekiem, moją ojczyzną jest świat”. Czy jest jeszcze miejsce w naszym brutalnym świecie na lekturę wierszy Zbigniewa Herberta i „Rozmyślań” Marka Aureliusza?