Rok temu, w Niedzielę Palmową, przeprowadziliśmy wywiad z ks. dr. Krzysztofem Porosło. Znanego popularyzatora teologii liturgii zapytaliśmy o to, jak owocnie przeżyć Wielki Tydzień w warunkach kwarantanny. Wówczas znaleźliśmy się w sytuacji bezprecedensowej. Niestety, okazało się, że po roku ponownie jesteśmy zmuszeni przeżyć Wielkanoc w cieniu pandemii. Przypominamy więc wciąż aktualne wskazówki teologa, który podkreśla, że te trudne warunki możemy przekuć w okazję, aby w bardziej osobisty sposób wejść a tajemnice misterium paschalnego.

 

Fronda.pl: Dzisiaj rozpoczynamy Wielki Tydzień. Będziemy towarzyszyć Jezusowi od Jego wjazdu do Jerozolimy, przez ostatnią wieczerzę, skazanie, mękę i śmierć aż do Jego zmartwychwstania. Wielki Tydzień to dla Kościoła czas odnowy, pewnego nowego początku. Kościół co roku odradza się przez odnowienie swoich sakramentów. Ale jak przeżyć ten nowy początek w dobie epidemii koronawirusa?

Ks. Krzysztof Porosło: To jest pytanie, które wszyscy sobie dzisiaj stawiamy. Zarówno księża, jak też świeccy. Osobiście mam kilka intuicji, do których sam dochodzę, których szukam, i którymi chciałbym się podzielić.

Pierwsza i najważniejsza z nich jest taka, że możemy tę obecną sytuację wykorzystać jako pewną szansę. Szansę na przypatrzenie się temu, na ile jestem przywiązany do rytuałów religijnych, a na ile buduję osobową relację z Panem Bogiem. To prawda, że te święta będą wyjątkowe. Większość z nas nie będzie przeżywała ich przez celebrowaną w kościele liturgię. Dlatego szukamy jakiś innych form, jak oglądanie transmisji bądź własne, domowe celebracje. Nie jesteśmy jednak pozbawieni treści tych świąt, nie jesteśmy pozbawieni łaski, która spłynie na nas z tajemnicy zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Ale żeby tego doświadczyć bez rytuałów, trzeba prowadzić życie duchowe. Trzeba mieć relację z Jezusem i wiarę w Niego większą niż przywiązanie do pewnych form rytualnych. Formy te oczywiście są ważne, bo sakramenty dokonują się zawsze przez rytuał. Jezus jednak nie jest w swoim działaniu ograniczony do sakramentów. Dlatego pierwszą częścią odpowiedzi jest to, aby dostrzec w tegorocznych świętach szansę na pewne oczyszczenie w wierze. Przy tym oczyszczeniu zarazem też szansę na głębokie i duchowe przeżycie świąt.

Druga część odpowiedzi to konkretna propozycja przeżycia celebracji domowych z całą rodziną. Sam przygotowałem takie propozycje, które w dużej mierze oparłem o Liturgię Godzin. Nie ukrywam, że moim dużym zaskoczeniem było, iż biskupi nie wydali żadnego dokumentu, w którym wprost zachęciliby, aby w ramach świąt celebrować w swoich domach Liturgię Godzin. To oczywista, naturalna dla samej liturgii alternatywa. Same rubryki w brewiarzu podają, że kto nie może uczestniczyć w wieczornych celebracjach Triduum Paschalnego, powinien odmówić konkretną godzinę Liturgii Godzin. Dlatego też taki klucz przyjąłem w przygotowanych przez siebie materiałach.  Liturgia Godzin jest wejściem w modlitwę Chrystusa, który ofiarowuje się Ojcu i modli się. Przez nią mamy łączność z Jego działaniem.

Dzisiaj mówimy o swoistym uczestnictwie we Mszach świętych transmitowanych. Ale ostatecznie uczestnictwo w liturgii nie może być zastąpione transmisją. Dlatego Kościół podkreśla, że alternatywą jest modlitwa, a nie sama transmisja. Transmisja jest pomocą w modlitwie. Oglądając transmisję, akcent musi paść przede wszystkim na modlitwę, słuchanie Słowa Bożego i dzielenie się nim w rodzinie. Najważniejsze jest trwanie w stanie łaski uświecającej i zjednoczenie z Chrystusem w duchowej Komunii.

Proponuję również przeżycie w rodzinie pewnych elementów z rytuału Triduum Paschalnego, jak chociażby obrzęd umycia nóg czy adoracja krzyża. To rytuały, które możemy i powinniśmy przeżyć w naszych rodzinach.

O Liturgię Godzin również chciałem Księdza zapytać. Ten sposób modlitwy jest dzisiaj w świadomości wielu zarezerwowany wyłącznie dla duchowieństwa. Być może czas kwarantanny jest dobrym czasem na to, aby również świeccy odkryli bogactwo modlitwy Psalmami. Jak się za to zabrać, jak odkryć Liturgię Godzin i rozpocząć modlitwę brewiarzową?

Jestem przekonany, że to jest taki czas. Niestety, mówiąc szczerze, trochę tę szansę tracimy. Nawiązując właśnie do tego, o czym przed chwilą mówiłem, że Liturgia Godzin nie jest głośno proponowana wiernym. Cały akcent został postawiony na transmisje Mszy świętych, a w dekretach dla diecezji na ten trudny czas nie zachęcono np. do odmówienia w niedzielę jutrzni czy nieszporów.

Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić, jest pokazywanie czym jest Liturgia Godzin i czym różni się ona od modlitwy osobistej. Pokazywać, że to jest liturgia i tłumaczyć, co to oznacza. Bardzo dużo miejsca pokazaniu wartości celebracji liturgicznych i odróżnienia ich od modlitwy prywatnej poświęcił w swoich katechezach ks. Romano Guardini. Liturgia jest działaniem Chrystusa, w które włącza on cały Kościół. Pierwsza jest więc formacja, musimy o tym mówić, dziś wykorzystując przede wszystkim Internet.

Brewiarz sam w sobie jest skomplikowany i wymaga orientacji. Dlatego na początek warto pokazać takie miejsca, gdzie teksty są ułożone po kolei i można odmawiać je bez wertowania papierowego tomu. Dlatego na Triduum przygotowałem takie właśnie formularze. Można je wydrukować bądź korzystać z urządzenia typu tablet czy telefon, choć zawsze lepiej jest odmawiać z brewiarza bądź tekstu drukowanego. Jest też portal brewiarz.pl, będący konkretną pomocą dla osób, które nie są jeszcze zorientowane w brewiarzu.

Mówiąc o Triduum Paschalnym w poprzednich latach, przypominał Ksiądz, że jest to jedna, trzydniowa liturgia i zachęcał, abyśmy nie przerywali jej po wyjściu z kościoła. W tym roku jednak nie rozpoczniemy jej w kościele. Będziemy przeżywać ją jedynie w domu. Dla katolików liturgia, szczególnie liturgia Paschalna, nie jest tylko wspomnieniem, ale jest anamnezą, rzeczywistym uobecnieniem tajemnic paschalnych. Jak przeżyć to uobecnienie w swoim życiu, nie mogąc uczestniczyć w liturgii w naszych kościołach?

Rodzą mi się tutaj aż trzy intuicje. Pierwsza jest związana z bardzo dla mnie osobiście ważnym faktem, że Pascha chrześcijańska bezpośrednio wyrosła z Paschy żydowskiej. Chrystus świadomie wszedł w kontekst uczty paschalnej, którą oczywiście przekroczył. Przekroczył ją przede wszystkim w tym, że sam stał się Barankiem złożonym w ofierze, Jego krwią zostały „naznaczone nasze domy”, byśmy byli wolni od śmierci i grzechu. On jest paschalnym chlebem, który się nam ofiarowuje. To wszystko jednak dzieje się w kontekście Paschy żydowskiej. Ona jest zapowiedzią i etapem poprzedzającym Paschę chrześcijan w historii zbawienia. Ważne jest, że Pascha Starego Testamentu to uczta domowa, w której kapłanem jest ojciec rodziny. Baranka zabijało się w świątyni, ale sama uczta miała miejsce w rodzinie. To pokazuje, że ma ona przeniknąć całą codzienność człowieka, a nie jedynie zatrzymać się na pewnym rytuale kultycznym. Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa musi dotykać mojej codzienności. To również dostrzeżenie prawdy o powszechnym kapłaństwie, w którym całe swoje życie składam na ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu. (Por. Rz 12,1) Tutaj mamy też okazję na dzielenie się wiarą i świadectwem w rodzinie, m.in. również przez prowadzenie wspólnej modlitwy.

Drugi wymiar tego uobecnienia jest związany z Bożym Słowem, które zawsze ma tendencję do wcielania i wydarzania się w życiu. W języku greckim, podobnie jak hebrajskim, termin słowo oznacza też czyn, wydarzenie. Kiedy Bóg wypowiada słowo, to ono się wydarza, wciela się, staje się czynem. Cała rzecz w tym, aby Słowo, którego słucham w czasie transmisji telewizyjnej czy rodzinnych celebracji, stawało się rzeczywistością w moim życiu.   

Trzeci wymiar to to, że na poziomie liturgicznym, celebracje Triduum Paschalnego się dokonają. Celebrowane przez biskupów i kapłanów te wszystkie wydarzenia zostaną w sposób sakramentalny uobecnione. To pięknie przedstawia nam wymiar kapłaństwa jako wstawiennictwa i pośrednictwa. Wybrani przez Chrystusa kapłani będą w naszym imieniu celebrować te misteria, a my przez wiarę i duchowe zjednoczenie możemy stawać się ich uczestnikami.

Tak jak Ksiądz mówił, możemy niektóre elementy liturgii odprawić również w naszych domach. Papież Franciszek, pielgrzymując do Japonii, stwierdził, że tamtejsze chrześcijaństwo przetrwało, mimo braku księży, dzięki liturgii domowej. Dzisiaj my wszyscy stajemy przed ograniczeniami, które nie pozwalają nam pójść do kościoła. W jaki sposób praktycznie to zorganizować, jakby mógł Ksiądz dać jakieś wskazówki?

Naturalnym będzie, że większość z nas w swoich domach włączy transmisje telewizyjne celebracji Triduum. Dlatego, tam gdzie będziemy oglądać transmisje, wyakcentowałbym kilka elementów.

Po pierwsze, w czasie tych transmisji nie powinniśmy robić nic innego. Jeżeli decyduję się na to, że ta transmisja pomoże mi w mojej modlitwie, to nie robię tego przy innych czynnościach tylko poświęcam czas na modlitwę i oglądanie transmisji.

Drugi ważny aspekt to maksymalne skupienie się na Liturgii Słowa. Oglądanie transmisji jest trudniejsze niż uczestnictwo we Mszy świętej w kościele. W kościele w naturalny sposób wchodzimy w miejsce święte, w świętą przestrzeń, która sprzyja skupieniu. W domu zawsze będzie trudniej. Rozmawiałem z moją siostrą, która ma trójkę małych dzieci. Jak mówi, dzieci wchodząc do kościoła w naturalny sposób potrafią się zachować. W domu natomiast kompletnie nie czują, że są na Mszy świętej i łatwo się rozpraszają wracając do zabawek. Tam gdzie są dzieci, skupienie w domu będzie jeszcze trudniejsze. Ale trzeba o nie powalczyć, zwłaszcza w trakcie Liturgii Słowa. Aby towarzyszyło mi nastawienie na słuchanie tego, co Pan Bóg chce mi powiedzieć. Bardzo ważnym elementem jest przyjęcie komunii duchowej, czyli wzbudzenie w sobie aktu pragnienia i wyrażenie go Panu w modlitwie.

Mimo transmisji jednak gorąco zachęcam również, aby w ramach celebracji domowej przeżyć w rodzinie te elementy celebracji Triduum Paschalnego, które w warunkach domowych możemy głęboko przeżyć. Jeśli chodzi o Liturgię Słowa, to nawet oglądając transmisję, warto później porozmawiać z domownikami o tym Słowie. Zrobić takie „echo Słowa”, jakie praktykują wspólnoty neokatechumenalne. Tutaj znowu mamy nawiązanie do żydowskiej tradycji paschalnej, kiedy ojciec w świątecznej Haggadzie opowiada dzieciom o czynach Boga. To szansa, aby rodzice w domu stali się pierwszymi katechetami. W Wielki Czwartek możemy przeżyć obrzęd umycia nóg. Niech każda osoba w rodzinie faktycznie umyje wszystkim pozostałym domownikom nogi. Dla małych dzieci będzie to frajda. Dla dorosłych jednak wymaga to pewnego przełamania, tak jak postawa służby zawsze wymaga przełamania. To może być bardzo piękne przeżycie Paschy przez wejście w ten gest Jezusa.

Znowu w Wielki Piątek bardzo zachęcam do przeżycia adoracji krzyża. Dajmy sobie na to czas. Uwielbijmy Jezusa jako Króla i całując krzyż oddajmy Mu panowanie nad swoim życiem. W myśl słów: „Panie, rób w moim życiu co tylko chcesz, być w twoich rękach to dobrze, to najlepiej dla mnie”. Niech ten pocałunek będzie połączony z prawdziwą decyzją woli oddania się Jezusowi, a równocześnie niech będzie gotowością przyjęcia doświadczenia krzyża, które się może pojawić, i na pewno pojawi w moim życiu. Zróbmy to z wiarą, że Jezus nie odbierze nam doświadczenia cierpienia, ale przez to doświadczenie nas przeprowadzi.

W noc paschalną przeżyjmy obrzęd odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych. Aby razem z wyrzeczeniem się zła i wyznaniem wiary w Boga Trójjedynego doświadczyć powrotu do łaski chrztu. Doświadczyć tego, że najważniejsze co mogło się w moim życiu dokonać to udział w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Teraz życie chrześcijańskie polega na rozwijaniu tej łaski, aby ta woda chrzcielna przeniknęła całe moje życie i mój sposób bycia. Żeby nigdzie we mnie nie było poganina, ale żebym żył faktycznie życiem Chrystusa. Przeżyjmy w rodzinie ten obrzęd. Jeżeli mamy wodę święconą, zanurzmy w niej dłonie i zróbmy znak krzyża, aby wrócić do tajemnicy swojego chrztu. Możemy też o nim porozmawiać ze współmałżonkiem, z dziećmi.

Triduum Paschalne rozpoczyna się Mszą Wieczerzy Pańskiej. Po spożyciu Paschy ze swoimi uczniami, Jezus w samotności modlił się w Ogrójcu. Być może, jako człowiek, bał się tego, co Go czeka. Dzisiaj wielu z nas, często w samotności, przeżywa lęk związany z epidemią. Czy ta sytuacja może nam jakoś pomóc w zjednoczeniu się z Jezusem, który też przeżywał trwogę?

Jestem przekonany, że tak. Kościół proponuje nam, abyśmy trwali przy Chrystusie na adoracji. W tym roku nie będziemy mogli czuwać w ciemnicy czy przy grobie. Ale możemy czuwać duchowo, przez nabożeństwo Godziny Świętej w nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, czy kolejnej nocy celebrując Drogę Krzyżową i śpiewając Gorzkie Żale. Kościół daje nam konkretne formy modlitewnego czuwania z Jezusem.

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na fakt, że słowo określające tę trwogę Jezusa występuje w Ewangelii trzy razy. Dosłownie ono oznacza poruszenie wnętrzności, to trwoga, która porusza Go do głębi. Pierwszy raz znajdujemy to określenie przy śmierci Łazarza, drugi przy zdradzie Judasza i trzeci w Ogrójcu. Zawsze jest to jednak związane nie z trwogą o siebie samego, ale z trwogą o innych. Jezus przeżywa lęk, przeżywa trwogę w kontekście tego, że może stracić swoje dzieci, swoich uczniów, którzy mogą zatracić się w grzechu. Grzech jest największą trwogą. W kontekście Łazarza widać bardzo wyraźnie, że Jezus tam, gdzie mowa o jego biologicznej śmierci, mówi: Łazarz śpi, nie ma się co martwić. Przede wszystkim trzeba się martwić o śmierć grzechu. Ta cała sytuacja bez dwóch zdań pokazuje nam perspektywę postawienia takiego pytania, czy ja, kiedy tak bardzo boję się o swoje życie biologiczne, równie bardzo boję się o swoje życie duchowe? Czy tyle, ile działań podejmuję dla przedłużenia i ochrony mojego życia biologicznego, co trzeba oczywiście robić, bo jest ono darem Boga, ale czy tak samo dbam o podtrzymanie swojego życia duchowego? Czy tak samo zależy mi na relacji z Jezusem? Jeżeli ma być we mnie jakiś lęk, jakaś trwoga, to ma to być trwoga o to, abym przez grzech ciężki nie stracił relacji z Jezusem. To jest bardzo konkretna perspektywa, gdzie Jezus zmienia nasze akcenty i pytania. Ostatecznie musi też wybrzmieć Jezusowe: nie bój się, ja jestem z tobą, sam to przeżyłem i jestem w środku twojego doświadczenia trwogi. Kto żyje ze mną, kto jest mną nakarmiony – ma życie wieczne.  

W Wielki Piątek, choć Kościół nie sprawuje Ofiary, w sposób wyjątkowy wspomina Ofiarę Jezusa na Krzyżu. W jaki sposób przeżyć ten dzień, w jaki sposób przeżyć godzinę śmierci Jezusa, aby rzeczywiście stanąć pod Jego krzyżem?

Wiele elementów już podkreślałem i o nich mówiłem. Należy skoncentrować się na adoracji krzyża i lekturze Męki Pańskiej w opisie św. Jana. Bardzo ważny jest też post. Tego dnia należy konkretnie pościć, bez pójścia na kompromisy. Mówimy o poście jakościowym i ilościowym. I bynajmniej nie chodzi tutaj o to, żeby nie jeść mięsa i skrupulatnie wymierzyć posiłki, by w trakcie jednego porządnie pojeść. Chodzi o przeżycie prawdziwego doświadczenia głodu. Głód ma sprawić, że na poziomie duchowym przeżyję to, co wyraża się na poziomie cielesnym. Czyli tęsknotę za Oblubieńcem, którego zabrano. Poszczę, aby wyrazić moją tęsknotę za Bogiem i zaprosić Go do swojego życia. Głód postu pokazuje moją bezradność i zależność od Boga. Kiedy poszczę, na poziomie ciała staję się słabszy i wtedy widzę, że nie jestem samowystarczalny. Dzięki temu mogę doświadczyć, że wszystko w moim życiu jest łaską, obdarowaniem. W konsekwencji post pozwala mi żyć w postawie dziękczynienia. Zbawienie do mnie przyszło jako dar. Eucharystia została mi dana. Bóg mi je dał. To nie jest oczywiste. W tych dniach doświadczamy szczególnie, że Eucharystia nie jest czymś oczywistym. Przyzwyczailiśmy się do niej, traktujemy ją jako coś, co się nam należy. Ale Eucharystia nie jest czymś zwyczajnym. To, że Chrystus klęka u naszych stóp i nam służy, to nie jest coś zwyczajnego. To, że Bóg za mnie umarł, nie jest czymś zwyczajnym. Nie mogę przejść obok tego obojętnie, ale musi się w moim sercu zrodzić dziękczynienie. I ten post powinniśmy wydłużyć o Wielką Sobotę. Kościół pierwotnie pościł tylko w Wielką Sobotę, a dopiero później również i w Wielki Piątek. Dziś to zatraciliśmy, ale warto do tego wrócić. Na poziomie duchowym to bardzo ważne i głębokie doświadczenie.

Wielka Sobota jest przeżywana przez Kościół jako dzień aliturgiczny. To dzień ciszy, jakiegoś zatrzymania, w którym Chrystus spoczywa w grobie. Co roku jednak w naszym życiu to też dzień ostatnich zakupów świątecznych, ostatnich porządków, gotowania. Może kwarantanna będzie sprzyjać temu, abyśmy pierwszy raz przeżyli Wielką Sobotę w prawdziwej ciszy. Na czym powinniśmy się skupić?

Zacznę od tego, że osobiście bardzo nie lubię określenia aliturgiczny i go nie używam. Nie ma w roku dnia bez liturgii. Również w Wielką Sobotę Kościół sprawuje Liturgię Godzin, do której, o czym rozmawialiśmy, w tym roku jesteśmy szczególnie zaproszeni. Natomiast faktem jest, że tego dnia nie celebrujemy Eucharystii, Wigilia Paschalna wieczorem należy już do Niedzieli Zmartwychwstania. Wielka Sobota to dzień, w którym przede wszystkim jesteśmy zaproszeni, aby towarzyszyć Jezusowi w jego, jak mówi Tradycja, odpoczynku po śmierci. Cały rok jesteśmy bardzo aktywni, robimy wiele rzeczy. Tego dnia powinniśmy możliwie maksymalnie ograniczyć wszystkie aktywności. Dzięki temu po pierwsze będziemy mieć czas na modlitwę i medytację, a to są właśnie te czynności, którym ten dzień winniśmy poświecić. Po drugie ma to wyakcentować tę prawdę, że oczekujemy na działanie Boga. Zawieszam swoje działanie, żeby to On mógł działać. Ważny jest wymiar ciszy, który tak bardzo nam dziś ucieka. Warto tego dnia zrezygnować z wszystkich urządzeń, telefonu, Internetu. Nawet gdybym miał obejrzeć w Internecie jakąś wartościową katechezę. Rezygnuję z tego wszystkiego, aby trwać w ciszy, w której może do mnie mówić Bóg.

 

Ks. Krzysztof Porosło jest kapłanem archidiecezji krakowskiej. Święcenia kapłańskie przyjął w 2013 r. Odbył studia z zakresu teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie, uzyskując w 2019 r. tytuł doktora. Jest wykładowcą i duszpasterzem akademickim. Od wielu lat popularyzuje teologię liturgii, m.in. współorganizując rekolekcje liturgiczne Mysterium fascinans. 


Rozmawiał Karol Kubicki

 

(Pierwotnie na Fronda.pl 05.04.20)