„Trudno jest stawiać jednoznaczne diagnozy. Ale trzeba mówić raczej o kryzysie powołanych, bo Pan Bóg na pewno nie przestał przemawiać do serc młodych ludzi. Jednak ci, którzy słyszą zaproszenie, mogą mieć różne opory” – powiedział ks. dr Piotr Kot, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych.

Oceniając możliwe przyczyny kolejnego spadku ilości kandydatów do kapłaństwa, zgłaszających się zarówno do seminariów diecezjalnych, jak i zakonnych, ks. rektor w rozmowie z KAI zauważył, że ludzie, którzy ostatecznie nie podejmują wyzwania zmierzenia się z własnym powołaniem do kapłaństwa - „czasami oceniają siebie za niegodnych lub niezdolnych do takiego życia. Za tym mogą się kryć trudne historie w przeszłości: brak odpowiednich wzorców w domu rodzinnym, wczesne uzależnienia, problemy osobowościowe, a także zaburzenia tożsamości”.

Ks. Piotr Kot dodał również: „Inni mają opory, żeby pójść za głosem powołania, bo wokół nich jest utrwalany negatywny obraz Kościoła i kapłaństwa. Obecnie ten czynnik jest wzmocniony przez kryzys związany z nadużyciami seksualnymi. Jeśli taki młody człowiek nie wejdzie w pogłębioną modlitwę, nie znajdzie kierownika duchowego, albo nie otrzyma wsparcia w jakiejś wspólnocie żyjącej entuzjastycznie i autentycznie wiarą, to z trudem może odpowiedzieć na powołanie”.

„Jest jeszcze inny czynnik” – skonstatował ks. Kot – „Młodzi ludzie we współczesnym świecie mają silne tendencje indywidualistyczne. Kariera, samorealizacja, kultura eventowa, a do tego hiperindywidualizm w przeżywaniu wiary. Żyjąc taką logiką trudno o podjęcie decyzji o poświęceniu własnego życia dla innych. To bowiem zawsze prowadzi do jakiegoś ograniczenia, do rezygnacji z własnych dążeń, a czasami do konieczności korekty sposobu myślenia”. 

Ks. rektor  zauważył też, że „trzeba wzmacniać wszystko to, co prowadzi do pogłębienia tożsamości chrzcielnej, pozwala zbudować osobistą relację z Jezusem Chrystusem, wiąże z Kościołem katolickim i rozpala zapał misyjny. W ostatnich latach bardzo ważną rolę odgrywały na tym polu wspólnoty Ruchu Światło-Życie, Służba Liturgiczna, różne ruchy ewangelizacyjne i charyzmatyczne oraz duszpasterstwa akademickie. Te grupy potrzebują większego wsparcia ze strony księży proboszczów. Zwłaszcza tam, gdzie nie ma w parafii wikariuszy, albo jest ich zbyt mało. Zazwyczaj wygląda to tak, że jeśli w parafii nie ma młodego księdza, to nie ma duszpasterstwa młodzieży oraz formacji ministranckiej. Sądzę, że towarzyszenie młodym ludziom – choć wymaga to cierpliwości i poświęcenia – stanowi aktualnie jedno z najważniejszych wyzwań w Kościele w Polsce, także z perspektywy przyszłych powołań kapłańskich i zakonnych.

Przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych stwierdził również: „Seminarium duchowne nie jest bańką wypełnioną perfumami Pana Boga. To jest przestrzeń, w której toczy się walka o młodego człowieka, aby w nim ukształtował się Chrystus. Seminarium to kuźnia. Właśnie z tego powodu seminarium trwa 7-8 lat”. Ks. Kot zauważył też, iż „istnieje zarzut, że obecnie zbyt duży nacisk kładzie się na studia, a to prowadzi do przeintelektualizowania procesu wychowawczego. Tymczasem najistotniejsza dla przyszłego «ucznia-misjonarza» jest przecież osobowa relacja z Mistrzem – Jezusem Chrystusem”.

 

ren/ekai.pl